Maxspect Gyre XF150 – wir, który wciąga…
[fb_button]
Jedną z rzeczy, które nauczyłem się w życiu to odporność na kolorowe opakowania nowych wynalazków, które to według ich producentów mają zrewolucjonizować dany aspekt życia. Kiedy ponad rok temu trafiłem na filmy reklamujące cyrkulator Maxspect Gyre pomyślałem sobie: „o Boziu, co to za dziwadło?” Firma Maxspect parę lat temu zdobyła w Polsce dość silną pozycję na rynku lamp LED. Zdawało mi się, że to będzie ich specjalizacja w produktach akwarystycznych. Tym bardziej nieufnie podchodziłem do cyrkulatora, który nie dość, że konstrukcyjnie dobiega od wszystkich znanych pomp, to jeszcze według filmów promocyjnych ma funkcje, których tamte nie mają.
A że owe filmy były dość interesujące, a do tego zaczęły dochodzić mnie pozytywne opinie o tym produkcie, z chęcią zgodziłem się na propozycję firmy FREY z siedzibą w Krakowie, która zwróciła się do nas z prośbą o napisanie recenzji z użytkowania pompy cyrkulacyjnej Maxspect Gyre. To właśnie Pod koniec czerwca dostałem przesyłkę od firmy FREY (będącą przedstawicielem firmy Maxspect na Polskę i Ukrainę oraz m.in. właścicielem sklepu Salarias) zawierającą najwyższy dostępny na rynku model cyrkulatora Maxspect
Chciałem podkreślić, że wszelkie opinie zamieszczone w poniższym tekście są moimi własnymi, opartymi na doświadczeniach z tą pompą, zdobytych w ciągu sześciu tygodni jej użytkowania. Zapewne część wyrażonych opinii będzie opierała się o wrażenia subiektywne, które nie muszą być takie same jak opinie innych użytkowników. Zapewniam jednak, że będą one rzeczowe i zgodne z prawdą.
Przyszła paczka…
Pod koniec czerwca dostałem przesyłkę od firmy Frey (będącą właścicielem sklepu Salarias oraz przedstawicielem firmy Maxspect na Polskę i Ukrainę) zawierającą najwyższy model cyrkulatora Maxspect Gyre – czyli wersja XF150. Wszystkie sprawy odłożyłem na bok i zacząłem dobierać się do kartonowego pudełka.
Pierwsze, co rzuciło się w oczy to solidna metalowa kaseta zawierająca pompę i wszystkie dodatki. Niby nic, a sprawia wrażenie solidności. Wewnątrz, w ochronnej gąbce leżały części składowe cyrkulatora oraz jego dokumentacja.
Przyznam, że był to mój pierwszy kontakt na żywo z tą pompą. I mimo, że widziałem jej działanie na filmach na Youtube, to byłem odrobine zaskoczony jej wyglądem. W końcu, co innego widzieć coś na filmie, a co innego trzymać to coś w rękach. Jeśli nie mieliście z Maxspect Gyre jeszcze do czynienia to zapewniam, że rozpakowywanie tej pompy będzie interesujące. Ogólnie znane cyrkulatory dostępne na rynku mają podobną do siebie konstrukcję – no może pompy Vortech odbiegają od Tunze, Hydor, Jebao czy nawet najprostszych JVP. Maxspekt Gyre to konstrukcja zupełnie inna. Dzisiaj, kiedy piszę ten tekst wiem już, czy jest ona rzeczywiście rewolucyjna czy też może jest kolejnym, niepotrzebnym gadżetem za nie małą kasę. Kto chce może oczywiście przewinąć na koniec tekstu i ograniczyć się do lektury „Podsumowania”, ale mam nadzieje, że jesteście ciekawi całej opinii i z zainteresowaniem przeczytacie cały tekst.
Panie i Panowie, oto POMPA
Ostrożnie wyciągałem poszczególne elementy cyrkulatora uważnie się im przyglądając. Wszystkie elementy pompy wyglądają następująco:
Tak, nie mylicie się. Cyrkulator to ta pionowa rzecz mniej więcej po środku zdjęcia. Pisałem już wyżej, że o ile nie widzieliście tej pompy na żywo, to za pewne nie spotkaliście się z rozwiązaniami zastosowanymi w tej pompie. Przede wszystkim w oczy rzuca się jej kształt, który odróżnia ją od innych pomp. Za tym idzie automatycznie inna konstrukcja wirników.
Dwa takie wirniki powodują, że pompa Maxspect Gyre „dmucha” wodę prawie całą swoją długością. To jest chyba najistotniejsza cecha odróżniająca tą pompę od innych, z który woda pchana jest punktowo z dyszy o średnicy kilku centymetrów. Takie rozwiązanie, według producenta drastycznie zmniejsza ilość i objętość martwych stref w akwarium. W komplecie dostajemy łącznie 4 wirniki – dwa „prawe” i dwa „lewe”. Ze względu na fakt, że napęd wirników jest po środku pompy to pracują one niejako w lustrzanym odbiciu. Dlatego, jeśli chcemy uzyskać maksymalną wydajność pompy w danym kierunku to jednocześnie musimy założyć wirnik „prawy” i „lewy”. Wtedy ich skrzydełka będą ustawione w tym samym kierunku. Mamy też możliwość ustawienia dwóch takich samych wirników, ale o tym za chwile.
Kontrola przede wszystkim…
W zestawie dostajemy kontroler, za pomocą którego mamy dostęp do wszystkich możliwości pompy. Wychodzą z niego dwa krótkie kable, do których podpinamy zasilanie oraz pompę. O ile pompa jest podłączana za pomocą wodoszczelnego, skręcanego konektora, o tyle podłączenie do zasilania to zwykłe tanie gniazdo 12-24V, do którego wsuwamy wtyczkę zasilacza.
Problem w tym, że takie połączenie jest bardzo luźne i wtyczka po prostu wylatuje pod własnym ciężarem lub przy nawet niewielkich manipulacjach kontrolerem. Pierwsze, co przychodzi do głowy to lekkie ściśnięcie gniazda. Pomaga to tylko w niewielkim stopniu. W praktyce dużo pewniejszym rozwiązaniem jest owinięcie wtyczki i gniazda taśmą izolacyjną. Jest to jednak coś, co nie wpływa na użytkowanie samej pompy.
Pomijając już nieszczęśliwe połączenie, na pierwszy rzut oka kontroler sprawia dobre wrażenie. Jest zrobiony z przyjemnego w dotyku gumowanego plastiku. W komplecie z kontrolerem dostajemy zaczep, który montujemy w wygodnym miejscu w okolicach akwarium. W pracy jednak wychodzą pewne delikatne mankamenty kontrolera. Uprzedzę od razu, że nie mają one wpływu na funkcjonalność pompy, a raczej na wygodę ustawiania. Są to moje odczucia subiektywne i inni użytkownicy tego sprzętu mogą się z tym nie zgodzić.
Na froncie kontrolera mamy dwa gumowe przyciski oraz pokrętło do sterowania prędkościami i czasami pracy pompy. Przyciski nie mają „klika” i sprawiają wrażenie niepewnych, choć trzeba uczciwie stwierdzić, że działają bez zarzutu. Pod plastikowym pokrętłem znajdują się diody, które informują nas o sile i częstotliwości pracy pompy. Wygląda to ciekawie i przypomina trochę rozwiązania stosowane w cyrkulatorach Vortech. Rzecz, która według mnie najbardziej przeszkadza to wytłoczone w gumie ikony trybów pracy i czasu. Czarne wytłoczenia w czarnej gumie są kompletnie niewidoczne, gdy w pokoju mamy przyciemnione światło. Co z tego, że kontroler pokazuje trójkącikami aktualny tryb pracy, jeśli nie widzimy znaków dookoła pokrętła?
Wydaje się jednak, że to kwestia przyzwyczajenia się do kontrolera oraz jego funkcji i z czasem jego obsługa będzie bardziej intuicyjna.
Osobną sprawą, o której musze wspomnieć jest to, że kontroler się mocno grzeje. Do tego stopnia, że miałem wrażenie, że coś jest nie tak. Jednak producent zapewnił mnie, że to jest normalne i nie ma wpływu na pracę pompy. Dzisiaj, po sześciu tygodniach pracy pompy musze przyznać mu rację. Kontroler jest nadal mocno ciepły, ale pompa pracuje bez zarzutu.
Warto wspomnieć, że pompa ma zabezpieczenie przed przepięciem. Mikroprocesor zatrzyma pompę w dwóch przypadkach: jeśli nastąpi wzrost poboru prądu spowodowany np. zablokowaniem wirników oraz jeśli nastąpi spadek poboru prądu np. spowodowany wyjęciem z wody. Przy tej pierwszej sytuacji chciałem się zatrzymać na parę słów. Zauważyłem, że kontroler odetnie zasilanie pompy, jeśli opory spowodowane zabrudzeniem będą zbyt duże. O ile na wysokich obrotach pompa pokona te opory o tyle na najmniejszych może nie dać rady i kontroler wyłączy zasilanie i będzie czekał, aż użytkownik ponownie włączy pompę.
Raz do tyłu, raz do przodu…
Jeśli chodzi o możliwości pompy Maxspect Gyre XF150, to trzeba przyznać, że mamy bogaty wachlarz trybów pracy. Po pierwsze mamy tradycyjny tryb ciągły, w którym mamy możliwość sterowania mocą urządzenia – jedna dioda na pokrętle oznacza 10% mocy. Pompa, ze względu na swoją konstrukcję działa nieco inaczej w akwarium niż tradycyjne pompy. Strumień wody ze zwykłych cyrkulatorów ma kształt cienkiego stożka. W Gyre pompa dmucha całą swoją długością, a kształt strumienia przypomina bardziej lekko otworzoną książkę. W moim akwarium 600L jedna pompa robiła wystarczającą cyrkulację będąc ustawioną na 70% i dając praktycznie zero martwych stref. Takiego efektu nie mógłbym uzyskać za pomocą jednej tradycyjnej pompy. Dodatkową zaletą pompy jest to, że możemy ją ustawić pionowo, na przykład w rogu akwarium. Zmienia się nam wtedy kształt cyrkulacji. Mówiąc obrazowo, jeśli pompę umieścimy poziomo, mamy cyrkulację podobną do ruchu wody w pralce bębnowej. Jeśli umieścimy ją pionowo, cyrkulacja przypomina ruch w pralce typu Frania J. Taki układ docenią na pewno wszyscy ci, którzy maja aquascaping w formie wysp na środku dna z przestrzenią dookoła.
Dodatkowo mamy tryb falowania. W tym trybie mamy możliwość sterowania zarówno mocą pompy jak i długością fali. Tu nie mamy możliwości ustawienia kształtu fali (sinusoida, kwadrat czy piła) tak jak to jest na przykład w pompach Jebao. W praktyce jednak nie przeszkadza brak takich ustawień, ponieważ, jeśli chcemy to i tak uzyskamy efekt falowania wody. Producent na swojej stronie pokazuje, że tryb falowania uzyskany dzięki Gyre wygląda inaczej niż ten, uzyskany za pomocą tradycyjnych pomp. Jednak z punktu widzenia akwarysty, falowanie to falowaniem, dlatego wydaje mi się, że to trochę marketingowy trik. Nie mniej jednak pompa buja wodą doskonale.
Większość tradycyjnych pomp w tym momencie kończy swoje możliwości – tryb ciągły i tryb falowania w różnych kombinacjach. Maxspect Gyre daje nam trzecią możliwość – tryb wsteczny, który może być łączony z poprzednimi trybami. Przyznam szczerze, że byłem pod ogromnym wrażeniem tej opcji. Wyobraźcie sobie, że dzięki tej możliwości możemy ustawić cyrkulacje o zmiennym kierunku. Przez sześć godzin woda kręci się w lewo, a potem przez sześć godzin w prawo. Pomyślcie, jakie to daje możliwości. Po pierwsze mamy możliwość symulacji pływów, po drugie zmienna cyrkulacja spowoduje, że prąd wody będzie miał mniejszy wpływ na odkształcanie się korali. Idąc tą drogą dalej, uzyskujemy lepsze karmienie tych części korali, które normalnie są osłonięte przed jednostajnym prądem. Poza tym mamy dużo lepsze unoszenie detrytusu ze skał i z dna, a mniej detrytusu oznacza mniej problemów z niechcianymi glonami. Według mnie takie rozwiązanie to strzał w dziesiątkę.
Jeśli chcemy korzystać z tego rozwiązania dłużej to warto założyć odpowiednie wirniki – pisałem o nich już wyżej. Chodzi o to, że jeśli kręcimy tylko w jednym kierunku, aby uzyskać maksymalną wydajność pompy, jeden wirnik musi być „prawy”, a jeden ”lewy”. Jeśli jednak zmienimy kierunek pracy cyrkulatora to wirniki nie popchną wody z taką samą mocą wstecz, ponieważ ustawienie ich łopatek będzie złe. Jeśli chcemy stosować cyrkulację – lewo/prawo to trzeba założyć wirniki o przeciwnie skierowanych łopatkach.
Jednak lista zalet jeszcze się nie kończy. Nareszcie ktoś pomyślał i dał możliwość ustawiania dużo większych czasów zmiany pracy. Zmiana kierunku obrotów cyrkulatora może się załączyć nawet po 12 godzinach, czyli w dzień woda się kręci w prawo a w nocy w lewo. Nawet w trybie zwykłego falowania częstotliwość pracy może być wydłużona do 30 sekund. Daje to niesamowite możliwości ustawień i symulacji naturalnych zmian.
Zatrzymajmy się jeszcze przy ustawianiu kierunku cyrkulacji. W pompach tradycyjnych kierunek strumienia ustawiamy przez odpowiednie ukierunkowanie całej pompy. W Maxspect Gyre mamy możliwość kręcenia „koszykami” chroniącymi wirniki. Oczywiście w ten sposób możemy sterować strumieniem tylko w jednej płaszczyźnie. Jednak dodatkową zaletą jest fakt, że każdy „koszyk” możemy ustawić w innym kierunku. Dzięki temu jedna pompa może dmuchać w dwie różne strony.
Jak widać, producent dokładnie przemyślał możliwości pompy. Dzięki temu mamy niemalże nieograniczone możliwości w ustawianiu cyrkulacji.
Możliwość obracania wirnikami w dwóch kierunkach można też łatwo wykorzystać do czyszczenia pompy, kiedy pompa wciągnie np. algi nori. Wystarczy na chwile odwrócić kierunek obrotu, aby pompa wydmuchała uwieziony w kratkach pokarm.
Jest jednak druga strona medalu… Te wszystkie możliwości ostawienia cyrkulacji powodują, że wcale nie tak łatwo jest znaleźć tą najlepszą. Wymaga to sporo cierpliwości oraz wkładania rąk do wody. Nie da się niestety ustawić kierunku strumienia za pomocą np. długich szczypiec. Konieczne są obie ręce..
Wydajność
Wydajność pomp cyrkulacyjnych możemy określić w ilości wody przepompowywanej przez pompę w jakiejś jednostce czasu. W przypadku pomp obiegowych wydajność można sprawdzić mierząc czas, w jakim pompa napełni np. 10L kanister. W przypadku pomp cyrkulacyjnych jest to już dużo trudniejsze, bo tu nie chodzi o ciśnienie wody lub wysokość jej podnoszenia. Można jednak nałożyć na wylot worek o znanej pojemności i mierzyć czas, w jakim zostanie on napełniony. Cały czas jednak mamy wylot punktowy. Co jednak zrobić z pompą Maxspect Gyre, jeśli strumień nie zaczyna się w jednym punkcie? Trzeba zastosować miernik prędkości strumienia cieczy. Na potrzeby takich testów zdobyłem prosty miernik do pomiaru prędkości prądów rzecznych, który nada się do naszego testu doskonale. Do naszych testów skorzystałem z urządzenia Geopacks MFP51. Na czym polega taki pomiar? Na dole tyczki o regulowanej długości znajduje się maleńka turbinka, której obroty są zliczane przez mikroprocesor. Następnie ilość obrotów w jednostce czasu przeliczana jest na prędkość wody. Pomiar należy wykonać dla wielu punktów przed wylotem pompy, a następnie przeliczyć na objętość całego strumienia. Pomiary takie są szalenie monotonne, ponieważ miernik jednorazowo uwzględnia tylko strumień wody równy przekrojowi turbiny. W praktyce jednak nie o to chodzi, żeby uzyskiwać takie wyniki. Wiadomo jest, że nowa pompa ma inną wydajność niż ta, która pracuje w akwarium przez kilka tygodni. Składa się na to zarastanie wlotu i wylotu przez glony oraz wzrost oporów obrotów wirnika spowodowane osadem bakteryjnym i glonami. Ja chciałem sprawdzić, jakie zmiany w wydajności pompy zachodzą po sześciu tygodniach jej użytkowania. Z własnego doświadczenia wiem, że pompy Jebao bardzo szybko tracą swoją wydajność. Jak sobie poradzi Gyre XF150?
Jako, że nie miałem warunków do przeprowadzenia pomiaru przestrzennego, ograniczyłem się do pomiaru prędkości strumienia wody, który jest wprost proporcjonalny do wydajności objętościowej pompy.
Pompa po 6 tygodniach pracy w moim akwarium wygląda tak:
Ze względu na to, że nie posiadam dużego akwarium testowego, pomiar spadku wydajności zmierzyłem w akwarium o pojemności 112L. Nie jest to zbyt optymalny rozmiar dla tej pompy. Głównym tego powodem jest fakt, że trudno tu o ruch laminarny wody. Jednak pomiary pompy czystej i brudnej wykonane były w tych samych warunkach, możemy przyjąć, że wynik będzie w miarę realny.
Najpierw ustaliłem odpowiednią wysokość dla turbiny. Główny strumień zlokalizowałem dzięki wstrzykiwaniu powietrza w wirnik pompy. Wyglądało to następująco:
Dla pompy czystej i brudnej pomiary wykonałem po trzy razy. Wyniki wypadły następująco:
Pompa nowa (50% mocy):
Pomiar 1 – 0,65m/s
Pomiar 2 – 0,66m/s
Pomiar 3 – 0,66ma/s
Srednia: 0,656m/s
Pompa po sześciu tygodniach używania (50% mocy):
Pomiar 1 – 0,61m/s
Pomiar 2 – 0,6m/s
Pomiar 3 – 0,63m/s
Średnia: 0,613 m/s
Porównując oba wyniki wychodzi, że spadek wydajności zabrudzonej w stosunku do nowej to około 7%. Czy to dużo? Trudno powiedzieć, ponieważ nie mam punktu odniesienia. Wydaje mi się, że wartość poniżej 10% po 6 tygodniach pracy to super spadek. Świadczy to o tym, że konstrukcja pompy jest bardzo optymalna, co się przekłada na częstość mycia pompy. Im mniejszy spadek wydajności, tym rzadziej trzeba szorować pompę. Druga sprawa jest taka, że stopień zabrudzenia pompy zależy w dużym stopniu od parametrów w akwarium. Prawdopodobnie w akwarium z wyższymi azotanami i fosforanami pompa szybciej porośnie glonami.
Następnie wykonałem pomiar kontrolny dla ustawień 100% wydajności pompy.
Otrzymany wynik to 0,88m/s
Dla porównania wykonałem taki sam pomiar dla pompy nowej pompy Jebao WP40
Osiągnięty wynik to 0,79m/s
Daje to 9cm/s różnicy w prędkości strumienia.
Pompa Maxspect Gyre 150 nie dość, ze dmucha dużo większa powierzchnią, to jeszcze strumień wody ma wyższą prędkość. Uczciwie jednak trzeba zwrócić uwagę na dwie sprawy.
Po pierwsze XF150 według tabliczki znamionowej ciągnie maksymalnie 60w, podczas gdy Jebao WP40 przy maksymalnej mocy tylko 28w. Przyjmując jednak ze jedna pompa jest mniej więcej odpowiednikiem jednego (z dwóch) wirników Gyre to już wydajność z wata mamy bardzo zbliżoną.
Jeśli już mówimy o mocy urządzenia to trzeba poruszyć jeszcze jeden aspekt. Otóż, każde urządzenie elektryczne, które mamy w akwarium przekształca część prądu w energię cieplną. Jeśli podliczymy wszystkie pompy, odpieniacz, filtry, dodamy lampę i temperaturę powietrza w upalny dzień, to nic dziwnego, że mamy kłopoty ze zbyt wysoką temperaturą.
Jak się tutaj ma XF150? Na pewno oddaje część ciepła do wody, tylko jak to sprawdzić. Posłuży nam do tego kamera termowizyjna ze zdalnym pomiarem temperatury. Wodę w akwarium utrzymywałem na poziomie 26C. W tej wodzie pompa chodziła na 100% mocy przez 30 minut. Po tym czasie wyłączyłem ją i natychmiast przesunąłem ponad powierzchnię wody. Dziesięć sekund później zrobiłem to zdjęcie (dolna część przedstawia wklejoną fotkę pompy, aby odnieść do niej zdjęcie termiczne):
Wyraźnie widzimy, że blok silnika jest wyraźnie cieplejszy od wody. Różnica to „tylko”4 stopnie, ale i tak widać, że pompa oddaje nadmiar ciepła do wody. Ta różnica przy brudnej (i bardziej obciążonej) pompie prawdopodobnie by była jeszcze większa. Tak jak pisałem wyżej. Nie jest to problem tylko tej pompy, a przedstawiłem go raczej, jako ciekawostkę.
Grzech główny: cena!
Łatwo się domyślić, że urządzenie, które ma takie możliwości i w zasadzie nie ma konkurencji na rynku tanie nie jest. W Polsce jego cena na obecną chwilę to 1200 zł. To nie mało, jeśli rozważamy mniejsze akwaria. Za tą cenę można kupić 2 pompy Jebao wp40 mające łącznie podobną wydajność, co Gyre XF150 i jeszcze 600zł zostanie. Z drugiej strony sterowalna pompa Tunze 6105 kosztuje ponad 1000zł. Na pewno Maxspect Gyre XF150 przebija możliwościami te pompy. Zwłaszcza, że de facto posiada dwa osobne punkty wylotu wody, co działa jak odpowiednik dwóch różnych pomp. Jednak porównując stosunek ceny do możliwości wiele osób skuszą tańsze rozwiązania. Ci z Was, którzy mają spore akwaria i mając większy budżet zdecydują się na Gyre, szybko docenią jej możliwości.
I jeszcze parę grzeszków lekkich…
Sprzęt jest świetny, ale część z jego zalet ma swoje ciemniejsze strony. Mnogość ustawień powoduje, że wcale nie tak łatwo znaleźć to najlepsze. Na potrzeby tej recenzji rozbierałem pompę kilka(naście razy). Wcale nie jest to wygodne. Zmiana wirników to proces dość delikatny. Trzeba uważać, żeby nie połamać porcelanowych osiek wirników. Przed rozmontowywaniem pompy np. do mycia radzę zrobić zdjęcie, żeby potem wszystko tak samo złożyć – chodzi m.in. o kierunek wirników czy kąt ustawienia koszyków ochronnych. Złe ustawienie kierunku, może spowodować, że pompa dmuchnie nam całą mocą w piasek, a niestety bez odrobiny wprawy trudno przewidzieć, w którą stronę pójdzie strumień.
Nie rozumiem też, czemu producent nie dał kompletnych wirników. Niby są zapasowe tulejki ceramiczne i gumowe pochłaniacze wibracji do wirników, ale jeden z elementów wirnika musi być przekładany do nowego. Rzućcie okiem na poniższą fotkę. Zmiana wirnika wymaga przełożenia tej centralnej tulejki, co wcale nie jest łatwe. Czemu producent nie dał tych tulejek w komplecie?
Kolejna sprawa do mycie. Róbcie to przy zamkniętym zlewie, bo pompa posiada sporo małych elementów, które łatwo mogą wypaść przy myciu. Jeśli coś wpadnie do środka wirnika to nie ma do tego dostępu. I o ile samo nie wypadnie to pompa będzie hałasować. A no właśnie, sprawa hałasu… Generalnie pompa chodzi cicho, jednak zauważyłem, że gdy źle ustawiłem koszyki ochronne to pompę było wyraźnie słychać. Musiałem przekręcić osłony o kilka stopni, aby pompa znów ucichła. Czasami wystarczy zmienić prędkość o 10% w dół albo w górę, żeby pompa robiła się niesłyszalna. Dość istotny wpływ na emisję dźwięku miało też wysokość umocowania pompy od dna. Nie umiem wytłumaczyć zależności, ale taką zauważyłem. Nie mniej jednak da się ustawić pompę tak, aby pracowała cicho.
Jak widać nie są to rzeczy mocno przeszkadzające, w końcu pompę ustawiamy tylko raz na jakiś czas, a i wirników nie przestawiamy co tydzień. Poza tym to też jest kwestia przyzwyczajenia i nauczenia się jak pompa działa. Kiedy już ją opanujemy, to problemy przestaną istnieć.
Więcej grzechów nie pamiętam… czyli podsumowanie.
Powiem Wam szczerze, że jestem zachwycony tym cyrkulatorem. Możliwościami, jakie posiada, zostawia inne popularne pompy – zwłaszcza te z podobnej półki cenowej – daleko w tyle. Regulacja i kierunek obrotów oraz rozpiętość czasowa trybów pracy dają akwaryście niesamowite możliwości testów i dobrania najbardziej optymalnego ruchu wody. A co najważniejsze – pracującego w przeciwnych kierunkach. Do tego gabarytowo jest sporo mniejsza niż dwie “gruszki” Jebao – na pewno mniej rzuca się w oczy. Sięgamy po coraz to trudniejsze korale, które już nie tylko potrzebują odpowiednich parametrów, światła i pokarmu. Być może sekretem przy tych najtrudniejszych jest odpowiednia cyrkulacja wody? Imitujemy cykle księżyca, zmienne zachmurzenie… Być może zmiana kierunku cyrkulacji, co kilka godzin spowoduje jeszcze lepsze kolory i wzrost korali. Kwestię ceny zostawiam Wam. Pamiętajcie jednak, że Maxspect Gyre XF150 działa jak dwie osobne pompy. Jeśli ktoś myśli o sterowalnych Tunziakach klasy 6095 czy 6105, to testowana pompa będzie bardzo atrakcyjną, tańszą alternatywą. Polecam ją tym, którzy stoją przed zakupem solidnej cyrkulacji w akwarium morskim.
Na koniec mała prośba….
Wiem, że użytkowników tej pompy w Polsce przybywa. Podzielcie się w komentarzach własnymi doświadczeniami z użytkowania tej pompy.
[fb_button]