Moje nowe akwarium morskie na Reefhub.pl

Sporo czasu upłynęło od ostatniego wpisu. Niestety, a może właśnie i „stety”, nastąpiło u mnie sporo zmian, które niejako wymusiły odstawienie Reefhub-a i paru innych projektów na dalszy plan. Nie zapomniałem jednak o portalu, choć moje akwarium morskie przestało istnieć.

Przeprowadzka…

Zmiany w moim prywatnym życiu były podyktowane rozbudową domu i przeprowadzką i w zasadzie przejęły całkowitą kontrolę nad moim życiem przez drugą połowę 2017 i prawie cały 2018 rok. Zdecydowaliśmy z żoną, że dużo lepiej będzie nam z dala od wielkomiastowego zgiełku i wyprowadziliśmy się… nad morze. I choć nie jest to moje wymarzone morze, ale tak, woda ma zasolenie 33ppt, po plaży zaiwaniają kraby, a raz nawet znalazłem na piasku martwego kilkudziesięciocentymetrowego rekina (!!!).

Kilka miesięcy przed przeprowadzką zlikwidowałem akwarium i było z tym sporo zachodu. Długo biłem się z myślami jak to zrobić bezboleśnie. Przeniesienie całego akwarium do nowego domu nie wchodziło w grę, ponieważ transport prawie 1000L wody morskiej ze skałą i życiem był w zasadzie niemożliwy bez sporych strat i był ponad moje możliwości logistyczne. Na to wszystko, bez sensu było przenosić akwarium do domu, w którym za kilka miesięcy miał się zacząć totalny remont.

Całe życie z akwarium plus większość sprzętu sprzedałem na grupie na FB. Niestety, mimo zapewnień kupującego, że zakłada własne akwarium, za parę dni widziałem swoje korale pofragowane i wystawione na sprzedaż. Nie miałem jakichś ultra rzadkich korali, ale wiele SPSów i LPSów rozrosło się do wielkich, zdrowych i ładnie wybarwionych kolonii, więc serce się krajało jak widziałem, co z nimi zrobił.

To samo było z rybami. Najtrudniej było z żółtkiem, który był u mnie w akwarium 7 lat i był jedyną rybą, która przeżyła katastrofę z 2014, kiedy straciłem wszystkie ryby przez ospę. Niestety wszyscy moi najbliżsi znajomi akwaryści też likwidowali swoje akwaria, więc nie było szansy, aby przechować żółtka.

Stare akwarium

Moje stare akwarium. Już pozbawione paru pieknych kolonii korali. Na pierwszym planie żółtek pilnuje porządku. Zdjęcie z września 2017.

Samo akwarium się nie sprzedało. W sumie nic dziwnego. Ktoś, kogo stać na utrzymanie dużego akwarium będzie również stać na kupno nowego. Problemem były: transport, zniesienie prawie 200kg akwarium z drugiego piętra oraz fakt, że nie miałem wolnostojącego stelaża (mój był wbudowany w podłogę).

Na miesiąc przed przeprowadzką oddawałem szkło za darmo – nikt nie chciał. Na na tydzień przed przeprowadzką rozcinałem silikon struną od gitary i jedna po drugiej znosiłem szyby do śmieci.

Pokój bez akwarium wyglądał kulawo. Swoja drogą to niesamowite, ile kurzu nagromadziło się przez te lata za akwarium.

No cóż, samo życie…

Rozbudowa domu…

Trwała praktycznie przez cały 2018. Jak nie walka z architektem i Nadzorem Budowlanym (łatwa) to walka z ekipą budowlaną (trudna). Banda partaczy miała gdzieś czy ściany maja pion i trzymają kąty. Musiałem za nimi latać z poziomicą i pilnować poprawek. Krew mnie zalewała, bo przez to rozbudowa trwała sporo dłużej, a ja i tak nie wyłapałem wszystkich partactw. Panowie do tego nie dbali o to, że my w tym domu staraliśmy się mieszkać i dla nich zostawienie koparki w kuchni na weekend nie stanowiło problemu.

Mimo zaklejania drzwi folią w całym domu, co chwila miałem wrażenie, że w zębach skrzypi mi tynk, a we włosach mam pełno piasku. Tu jednak nie miałem do nikogo pretensji… W końcu mogłem mieszkać przez pół roku w hotelu. Kto by jednak wtedy pilnował tych partaczy…

No cóż, samo życie…

Akwarium morskie – planowanie…

To mieszkanie pomiędzy betoniarką a koparką miało jednak swoją dobrą stronę, ponieważ na bieżąco, wraz z rozbudową domu mogłem obmyślać moje nowe akwarium.

Tak w ogóle, to moim marzeniem było mieć osobny pokój na sumpownię. Widziałem taką jak byłem u kumpla w Tarnowskich Górach (pozdrawiam Cię Maciuś, jak to czytasz), niestety mina żony jak tylko powiedziałem jej o swoim marzeniu nie dawała mi nadziei na realizację tego pomysłu. Jednak po kilku dniach negocjacji dostałem pozwolenie na zagospodarowanie jednej ściany pokoju gospodarczego na sumpownie.

To rozwiązanie niosło za sobą konieczność połączenia sumpowni i akwarium rurami o długości 7 metrów. W tym celu dwie rury 40mm i 32mm zostały zalane betonem w podłodze. W tym miejscu miała być podgrzewana podłoga, więc wymyśliłem sobie, że będzie to częścią ogrzewania wody akwariowej w zimie. W końcu 14 metrów rury w betonowej wylewce o temperaturze trzydziestu stopni powinno podgrzać parę setek litrów wody, a na pewno oszczędzić pracy grzałce. Nie wiem tylko, co w przypadku, gdy to będzie za dużo grzania. Chyba byłbym jedynym akwarystą stosującym chłodziarkę zimą…

Inna sprawa związana z rurami to taka, że na obu końcach rury wychodzą z podłogi, w związku z tym, w przypadku przerwy w zasilaniu jakieś 15litrów wody będzie stało w rurach, oraz nie będę miał możliwości całkowitego spuszczenia wody.

W pierwszej wersji sump miał być prosty, 3 komorowy w postaci kontenera PCV około 120L. Ostatecznie wyszło trochę inaczej, ale o tym za chwilę.

Jak robiłem podłogę w sumpowni, to na środku pokoju zrobiłem kratkę ściekową z podłączeniem do kanalizacji. Dzięki temu podmiana wody w akwarium jest super prosta. Po prostu spuszczam wodę bezpośrednio do ścieku. Aby jeszcze bardziej ułatwić sobie pracę przy sumpie, postawiłem go na płycie z kółkami. Kiedy potrzeba odłączam spływ i powrót od sumpa i wyjeżdżam nim na środek pomieszczenia mając swobodny dostęp do filtrów, odpieniacza i wszystkich komór.

Sama podmiana też będzie bardzo ułatwiona, ponieważ planuje zrobić ciągłą podmianę wody, a sam kontener na solankę też będzie na wózku. Słyszałem plotki, że niedługo na polskim rynku pojawi się specjalna pompa do stałej podmiany wody. 

Dużo myślałem nad samym akwarium. Kupić nowe? Używane? Samemu zrobić? Duże? Małe? Te pytania w zasadzie były bez odpowiedzi przez dłuższy czas. Z pomocą przyszła żona, która kategorycznie zabroniła samoróbek. Po jednostronnej konsultacji wybór padł na gotowce z Red Sea. Żona uznała, że wyglądają najładniej. Pytanie było tylko o rozmiar. Rozważałem pomiędzy modelami 425 i 525. Ostatecznie zdecydowałem się na ten mniejszy. Również dlatego, że w tym domu mam licznik na wodę.

Cały sprzęt filtrujący mam z Twistman.eu. Jest to odpieniacz Integra 150 oraz wewnętrzny filtr przepływowy FP-3. Poza tym do filtra RO dołączyłem osobny filtr DI-500-150 – też z tej firmy. Swoją drogą genialna sprawa, aby zamiast typowych małych kartridżów z żywicą zastosować jeden duży pojemnik na żywicę o pojemności 7L (lub mniejszy jak kto woli).

Jako, że najpierw planowałem większy sump, to planowałem również większy odpieniacz. Jednak razem z akwarium w komplecie był sump Red Sea, który ostatecznie zdecydowałem się użyć, musiałem ograniczyć rozmiar odpieniacza. Stąd zamiast Integra 200 kupiłem Integra 150.

Sump w nowym systemie

Sump z nowego akwarium na początku wydawał się skomplikowany, ale ostatecznie pare zastosowanych rozwiązań okazało się całkiem przydatnych.

 

Sump wbrew moim preferencjom jest dość skomplikowany. Jego kompaktowość wynika z tego, że wedle planów Red Sea, sump powinien być w szafce pod akwarium. Przyznam jednak, że zmieniłem zdanie i wiele z jego rozwiązań technicznych wcale nie jest takich głupich.

Nad akwarium wisi lampa Maxpect Recurve R6 -120. To chyba ciągle najnowszy model od tego producenta.  Głównym powodem, dla którego zdecydowałem się na tę lampę jest to, że jako jedna z niewielu lamp LED świeci nad całą powierzchnia mojego akwarium. Wcześniej świeciłem lampą Ati Sunpower 8x 80w, ale na świetlówki wydawałem majątek. Teraz, zwłaszcza, że nie jestem nastawiony na SPSy, lampa Recurve pasuje mi idealnie ze względu na bardzo szeroki zakres barwowy światła, oraz na to, że mam do niej zdalny dostęp z komórki.

Maxspect R6-120 to swietna lampa LEDowa. Posiada bogaty zakres barwowy oraz zmienny kształt dzieki czemu łatwo dopasować oświetlenie do aranżacji skały w akwarium

Postanowiłem sobie, że moje nowe akwarium morskie z jednej strony będzie nowym wyzwaniem, a z drugiej nie będzie spędzało mi snu z powiek. Mając przez wiele lat SPSy wiem jak wymagające jest uzyskanie i utrzymanie ładnych kolorów korali, więc tym razem chciałem uniknąć codziennego kropelkowania preparatów i pytań w stylu: „czy jak dodam jeszcze jedna kropelkę jodu to piękna niebieska A. tenuis będzie jeszcze bardziej niebieska czy już bardziej brązowa”.

Część z Was wie, że regularnie wyjeżdżam na wyprawy nurkowe. Pomijając fakt nurkowania, które jest samo w sobie niesamowite, to daje ono akwaryście zupełnie nową perspektywę. Widziałem wiele raf koralowych na własne oczy i powiem Wam, że najbardziej podobają mi się mieszane rafy z przewagą korali miękkich i LPSów. Wiem, że nie są tak kolorowe jak SPSy, ale za to, to falowanie jest obłędne. Nie bez znaczenia jest też fakt, że korale miękkie są łatwiejsze w hodowli, a w moim wieku zrobiłem się już wygodny.

Ci z Was, którzy pamiętają moje poprzednie akwarium morskie wiedzą, że na jednym obiegu miałem główne akwarium morskie, sump i dwa refugia z DSB. Przyznam się Wam, że radość z obserwacji życia w refugium była nie mniejsza niż z obserwacji zbiornika SPSowego. A ileż mniej pracy…?

Dlatego założenia na nowe akwarium są takie, aby było łatwe w prowadzeniu i bez problemu wytrzymywało moją tygodniową nieobecność. Dlatego ma być połączeniem DSB, refugium (dla filtracji biologicznej oraz odżywiania akwarium) z miękką rafą koralową w jednym. Oczywiście znajdzie się też miejsce na LPSy (te bez długich polipów jak E. glabrescens). Pewnie też nie wytrzymam i jakiegoś SPSa wrzucę.

Co do ryb, to w pierwszej wersji miały być koniki i iglicznie. Był to też jeden z powodów takiego nastawienia na DSB i makroglony. W międzyczasie poznałem jednego z badaczy i autorów książek o konikach morskich – Toma Hornsby’ego. Niestety, posiadanie koników i wyjazdy nurkowe nie idą w parze ze względu na konieczność regularnego karmienia tych rybek. Tom nie twierdził, że jest to niemożliwe, ale sugerował konieczność zainwestowania w dobrego sąsiada.

Drugorzędnym wyznacznikiem kierunku rozwoju nowego akwarium był fakt, że teściowa, która wcześniej mieszkała z nami i opiekowała się akwarium podczas naszych wyjazdów, wróciła do Polski. To jest jeden z tych przykładów mieszanego uczucia… niby fajnie, że wyjechała, ale szkoda, że nie opiekuje się akwarium, gdy potrzeba. Nie no, żartuję – teściową mam świetną i jak mieszkała z nami to bardzo pomagała nam w prowadzeniu domu. W każdym razie nie mam już tego komfortu…

No cóż, samo życie…

Akwarium morskie – zakładanie…

Akwarium zalałem dokładnie pierwszego kwietnia i parę dni później posoliłem. Nawet nakręciłem o tym film, który będzie niebawem na YT, ale o tym za chwilę…

Wodę osoliłem solą Marine Power Reef Base, ponieważ idealnie pasuje do mojego projektu. Zresztą, o czym też za chwilę, cała chemia będzie od Tropicala.

W tej chwili mija 50 dni od zalania. W akwarium znalazło się 25kg suchego piasku koralowego i jakieś 25kg skały. Piasku mam jeszcze za mało, a z tą skałą to też osobna historia, ponieważ przez prawie dwa lata leżała u kumpla na skalniaku w ogródku. Zapewnił mnie, że żadnych nawozów ani pestycydów nie stosował, więc wziąłem. Skała przez prawie dwa miesiące była płukana, najpierw w wodzie RO a potem w solance. Na koniec czyszczenia oddawała minimalne ilości PO4, a NO3 wcale. I tylko dlatego ostatecznie zdecydowałem się włożyć ją do akwarium.

Po dwóch, trzech tygodniach, skusiłem się na kupno szczepek kilku gatunków makro glonów. To dziwne uczucie, gdy musiałem płacić za pojedyncze listki Caulerpa prolifera, których nadmiary w poprzednim akwarium wyrzucałem na kilogramy. No cóż, samo życie…

Mimo wykrywalnych NO3 i PO4 zielone makroglony (C. racemosa, C. taxifolia i C. prolifera)  nie przetrwały i po kilku dniach zaczęły się rozpuszczać. Sprzedawca mnie olał i zwalał winę na mnie, choć jestem prawie przekonany, że powodem tego była niska temperatura podczas transportu przez kuriera. Na szczęście pozostałe makroglony Codium, Gracillaria i Cryptonemia dały sobie radę i wyraźnie rosną.

Nowe akwarium morskie – Może jeszcze dojrzewa, może jeszcze bez ryb, ale już mi się podoba

 Korzystając z ładnej pogody i bliskości morza, w weekend wielkanocny pojechałem na plażę z psem (póki można, bo od czerwca zaczyna się „sezon” i na plażę psy nie maja wstępu). Oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie przyglądał się temu, co pływa w wodzie i co morze wyrzuciło na piasek. Okazało się, że wiele morskich alg, nawet leżących na piasku jest w doskonałej kondycji, zabrałem więc spory kawałek jakiejś brunatnicy. Wygląda jak morszczyn (Fucus), ale nie ma pęcherzyków.

Dojrzewanie akwarium rafowego…

Trudno powiedzieć czy obecność owego morszczynu spowodowała zakwit cyjano, ale po tygodniu lekko zielonkawe do tej pory dno i skały, pokryte były gęstym kożuchem brunatnych cyjanobakterii. Na początku nic z tym nie robiłem. Dojrzewanie akwarium morskiego rządzi się swoimi prawami. Potem jednak zacząłem odciągać i filtrować wodę przez gazę. To oczywiście na wiele się nie zdało, bo dosłownie po dwóch dniach cyjano wracało. Cierpliwie czekałem przez kilka tygodni, aż w końcu zdecydowałem się zastosować pierwszy krok w walce z cyjano – czyli zwiększona cyrkulacja plus odpieniacz ustawiony „na mokro”. Do tego zmniejszyłem ilość światła o połowę oraz zdjąłem sporo ciepłych kolorów ze spektrum światła. Po tygodniu była widoczna poprawa – cyjano zostało zredukowane o co najmniej 50%.

Acha, byłbym zapomniał… Zanim do akwarium wprowadziłem morszczyn, trafiła mi się szczepka Cladielli. Mimo, że w poprzednim akwarium była napompowana na maksa, u mnie zaczęła grymasić i otwierać się na „pół gwizdka”. Kombinowałem ze światłem i cyrkulacją, ale nie miało to wpływu na kondycję korala. Pomyślałem sobie, żeby na wszelki wypadek dać trochę węgla aktywowanego. Uruchomiłem filtr od Twistmana i koral rzeczywiście odżył i nabrał rozmiarów. W międzyczasie dodałem całą saszetkę żywych wrotków i copepoda oraz dolewałem żywy fitoplankton.

W tym czasie zmierzyłem parametry.  Azotany były na poziomie 5mg/L, a fosforany 0.35 mg/L. KH, Ca i Mg w niskich granicach normy (ale też zasolenie mam około 33ppt). Rewelacji nie było, no ale to przecież tylko dojrzewanie.

I wtedy mniej więcej włożyłem do akwarium te brunatnice z morza. Nie miałem pojęcia czy się przyjmie czy nie, w każdym razie po kilku dniach sprawdziłem jeszcze raz azotany i fosforany. Okazało się, że NO3 było zerowe a PO4 spadło do 0.12mg/L. Niby najpierw mnie to ucieszyło, ale już następnego dnia zauważyłem, że wszystkie pozostałe makroglony zaczęły się szklić i rozpuszczać. Szybko powiązałem to z zerowymi azotanami i jeszcze tego dnia kupiłem nawóz do zbiorników roślinnych. Szczęścia było chyba za dużo, bo owszem, makroglony odzyskały swoje kolory i przestały się rozpuszczać, ale dodawanie nawozu spowodowało nie tylko skok NO3, ale i PO4. Dodałem wtedy pochłaniacz fosforanów i od tamtego czasu, fosforany zaczęły regularnie spadać. Kiedy piszę ten tekst, PO4 jest zerowe a NO3 2.5mg/L

Obsada…

Oprócz glonów, które kupiłem już miałem, dwa tygodnie temu dostałem od kolegi kilka skałek, porośniętych dwoma gatunkami makroglonów. Jedna to jakaś drobno-kulkowa odmiana C. racemosa, a druga to pewnie też Caulerpa, ale gatunku nie udało mi się jeszcze zidentyfikować.

W akwarium, zgodnie ze starą szkołą morszczaków nie ma jeszcze żadnych ryb, ale jest jeden krab, jedna Stomatella i jeden wieloszczet. Dostałem je razem ze skałą z glonami. Poza nimi i tysiącami mikroskopijnych skorupiaków biegających po szybach akwarium, nie widziałem nic innego. Acha, na pewno są też kiełże, bo jak odciągałem cyjano to parę się ostało na gazie.

Nowe akwarium morskie – spojrzenie z boku

Za dwa – trzy tygodnie wprowadzę dwie ryby. Prawie na pewno będą to Pterapogony kauderni – głównie dlatego, że są bardzo spokojne i prowadzą interesujący sposób rozrodu. Nie wiem czy od razu trafię na parę, ale będę się starał dobrać samca i samicę wcześniej czy później.

Ogólnie powoli leczę się z koników, choć temat jeszcze nie jest przekreślony. Zobaczymy jak wydajne będzie DSB i refugium w produkcji życia, choć z drugiej strony nie wydaje mi się żeby koniki były w stanie złapać takie pływające jak szalone Mysis.

W poprzednim zbiorniku miałem kiedyś iglicznie i nawet myślałem, żeby tu je też wprowadzić, bo to bardzo ciekawe i atrakcyjne z wyglądu ryby. Jednak jest to temat na przyszłość. Zresztą, kto wie… może zrobię akwarium mono-gatunkowe – z samymi pterapogonami.

Tropical…

Jak pewnie część osób już wie, zacząłem współpracę z polską firmą Tropical, która niedawno wprowadziła linię preparatów chemicznych i suplementów do akwarystyki morskiej – Marine Power. Współpraca opiera się głównie o konsultacje akwarystyczne oraz medialne, choć ze względu na ambitne plany, zapewne intensywnie się rozwinie. Zapewniam, że będzie interesująco i polecam śledzenie portalu Reefhub.pl oraz Tropicala na Youtube

Dzięki tej współpracy w Internecie pojawi się sporo nowego materiału. Będę pisał więcej dla początkujących akwarystów, ale będzie też sporo materiałów wideo – na przykład właśnie z solenia mojego akwarium, o czym pisałem wyżej.

W międzyczasie podjąłem współpracę z firmą Tropical

W związku z tą współpracą, nowy zbiornik założyłem całkowicie na produktach Tropical Marine Power. Mam nadzieję, że dzięki temu będę mógł pokazać jakość tych produktów i dzielić się z Wami swoimi obserwacjami. Nie bez znaczenia jest również fakt, że mogę dyskutować ewentualne wady i zalety produktów bezpośrednio z producentem.

Przy okazji chciałem podziękować za wiele ciepłych słów po tym jak pojawiły się nowe filmy na YT. Dostałem sporo wiadomości z gratulacjami, które zachęcają mnie do kontynuacji projektu. 

Współpraca z Tropicalem spowodowała, że pasja odrodziła sie na nowo. Mimo, że akwarium jeszcze dojrzewa, brak w nim kolorów i ryb, to znów – jak za dawnych lat – łapie sie na gapieniu w akwarium morskie mimo, że 5 minut temu robiłem dokładnie to samo.

No cóż, samo życie…

Pozdrawiam,

Bartek Stańczyk

 

 

O Autorze Wszystkie posty

Bartek Stańczyk

Jestem pasjonatem mórz i oceanów już od czasów dzieciństwa, a edukacja w dziedzinie biologii morskiej pozwoliła mi na bardziej naukowe spojrzenie na typowe akwarium morskie.

Zostaw komentarz...

Translate »