AutorBartek Stańczyk

Czosnek – (nie)skuteczne lekarstwo na ospę w akwarium

Czosnek – (nie)skuteczne lekarstwo na ospę w akwarium

[fb_button]

 

Jeśli zapytalibyśmy akwarystów o metody walki z ospą w akwarium morskim, to chyba najczęściej rekomendowanym lekarstwem byłby czosnek i jego preparaty. W niniejszym artykule przyjrzymy się legendzie czosnku i sprawdzimy, jakie są podstawy naukowe jego stosowania w akwarystyce morskiej.

Znienawidzona przez akwarystów ospa rybia (Marine Ich) wywoływana przez pierwotniaka Cryptocaryon irritans wykończyła już nie jedno akwarium. Nie dalej jak wczoraj, rozmawiałem z jednym brytyjskim akwarystą, który poinformował mnie, że po wprowadzeniu kilku anthiasów, w jego akwarium rozpanoszyła się ospa, przez którą stracił całą obsadę – ryby, które miał w akwarium od siedmiu lat. Największą trudnością w leczeniu ospy (i innych chorób) jest to, że ze względu na zawartość miedzi i formaldehydu w tych naprawdę skutecznych preparatach, nie możemy ich stosować w akwarium. Tylko taka forma kuracji byłaby naprawdę skuteczna, ponieważ ospa to nie tylko białe kropki na rybach, ale pływki pasożyta w wodzie. Jeśli do tego dołożymy fakt, że wielu akwariach morskich odłowienie ryb w celu przeprowadzenia wtórnej kwarantanny jest niemożliwe, zrozumiemy, czemu akwaryści szukają alternatywnych kuracji dla ospy.

Tu właśnie pojawia się czosnek – legendarna roślina, którą nasze babcie stosowały skutecznie przy pierwszych objawach przeziębienia. I to chyba jest głównym powodem leżącym u podnóża wiary w skuteczność czosnku w walce z ospą. Problem w tym, że nie ma żadnych naukowych badań potwierdzających negatywny wpływ czosnku na pierwotniaki z rodzaju Cryptocaryon.

Obrany czosnek

Czosnek jest źródłem allicyny – łagodnego antybiotyku o właściwościach przeciwbakteryjnych i przeciwgrzybicznych. Jednak dopiero miażdżenie i kruszenie czosnku uwalnia antybiotyk

W akwarystyce stosuje się wyciąg z czosnku pospolitego (Allium sativum) lub nawet same pokruszone i wyciśnięte ząbki czosnku. Podawanie czosnku rybom polega albo na bezpośrednim podawaniu pokruszonego czosnku lub też nasycaniu tradycyjnego pokarmu dla ryb wyciągiem z czosnku. W handlu można spotkać gotowe pokarmy nasycone czosnkiem lub wyciągi czy olejki do samodzielnego przygotowywania.

Ta powszechna dostępność preparatów czosnkowych w handlu podsyca dodatkowo wiarę w skuteczność takich preparatów w walce z ospą. Można jednak śmiało przyjąć, że przy braku jakichkolwiek naukowych badań w tym temacie, jest to raczej odpowiedź na zapotrzebowanie rynku na takie produkty niż potwierdzenie ich skuteczności.

Niektórzy akwaryści jednak chwytając się różnych metod, w przypadku sukcesu, chętnie uznają, że to właśnie czosnek pomógł ich rybom zwalczyć ospę. Nakładając to na nasze niebezpodstawne przywiązanie do czosnku w tradycyjnej medycynie naturalnej otrzymujemy mit, z którym postaram się rozliczyć poniżej.

Czosnek jako naturalny antybiotyk

Allicyna (disulfid diallylu) – to związek organiczny o charakterystycznym zapachu posiadający właściwości bakteriobójcze. Co ciekawe, żywy czosnek nie zawiera allicyny. Dopiero miażdzenie i kruszenie czosnku powoduje reakcję pomiędzy niebiałkowym aminokwasem alliiną, a enzynem allinazą w efekcie czego, powstaje allicyna. Niewielkie dawki czosnku, w wyniku reakcji obronnej komórek zwiększają wydzielanie w wątrobie endogennych przeciwutleniaczy, czemu przypisywane są korzystne efekty zdrowotne. Jednak w nadmiernych dawkach, w skrajnych sytuacjach dojść może do uszkodzeń wątroby nerek. Za ten dwojaki efekt odpowiedzialna jest toksyczna akroleina powstająca w wyniku rozkładu siarczku diallylu, powstającego w wątrobie z alliiny.

Stosowany w odpowiednich dawkach, czosnek działa antybakteryjnie i przeciwgrzybicznie. Jednak to, co dobre dla ludzi nie musi (i często nie jest) dobre dla ryb. Co więcej… To, co dobre dla ludzi, nie musi być dobre dla innych ssaków. W 2005 roku przeprowadzona badania potwierdzające szkodliwe działanie czosnku na psy i koty powodując u nich anemię hemolityczną.

Podobne badania wykonano na błazenkach. Badanie opierało się na grupie 90 sztuk błazenków. 40 błazenkom podano dawkę allicyny w wysokości 400ng. Kolejnym 40 błazenkom nie podano allicyny w ogóle, a 10 sztuk to były tak zwane próby zerowe mające kontrolować środowisko. Wyniki były następujące:

Na przykładzie wpływu allicyny na błazenki widać jasno, że czosnek może mieć szkodliwe działanie na morskie ryby akwariowe. Hematokryt to stosunek w procentach wszystkich elementów morfologicznych krwi w stosunku do jej objętości. Już tygodniowa dieta bogata w allicynę powoduje wyraźny spadek ciałek krwi.

Na przykładzie wpływu allicyny na błazenki widać jasno, że czosnek może mieć szkodliwe działanie na morskie ryby akwariowe. Hematokryt to stosunek w procentach wszystkich elementów morfologicznych krwi w stosunku do jej objętości. Już tygodniowa dieta bogata w allicynę powoduje wyraźny spadek ciałek krwi.

Czosnek jako broń przeciwko bakteriom

Pod koniec XX wieku przeprowadzono eksperyment, który dał pewne nadzieje na efektywność czosnku jako preparatu medycznego dla raczkującej w tamtych czasach akwarystyki morskiej. W 1998 roku zostały przeprowadzone badania odnośnie wpływu czosnku na bakterie Mycobacterium marinum. 160 sztuk strzępieli (Dicentrarchus labrax) zostało zakażone tym szczepem bakterii (bezpośrednie wstrzyknięcie). Osobno, w identycznych warunkach trzymano 40 niezainfekowanych strzępieli. Po dziewięciu tygodniach zakażone ryby wykazywały pierwsze oznaki infekcji. W tym momencie, zakażoną grupę podzielono na 4 grupy 40 sztuk każda. Pierwsza grupa nie dostała żadnego leczenia, drugiej grupie wstrzyknięto streptomycynę, rybom z trzeciej grupy wstrzyknięto wyciąg z czosnku, a rybom z czwartej grupy wstrzyknięto oba preparaty (czosnek i streptomycynę). Przez kolejne dwanaście tygodni ryby były badane pod względem progresji lub recesji infekcji. W czasie eksperymentu okazało się, że najlepsze wyniki w cofnięciu choroby wykazała grupa, której podano sam wyciąg z czosnku.

Eksperyment potwierdził pewną skuteczność czosnku w walce z bakteriami ryb. Jak to się ma do naszego tematu? Po pierwsze badanie dotyczyło infekcji bakteryjnej, która ma się nijak do infekcji pasożytniczej. Po drugie, preparaty czosnkowe były wstrzykiwane rybom, a nie podawane z pokarmem. Allicyna jest stosunkowo nietrwałym związkiem i podawanie jej inaczej niż przez zastrzyki mocno obniża jej skuteczność. Po trzecie, nawet w grupie wykazującej najwyższą regresję choroby, nie uzyskano całkowitego wyleczenia ryb.

Czosnek jako stymulant apetytu

Jedna z teorii wysnuta przez akwarystów mówi nam, że pokarm nasączony preparatami czosnkowymi smakuje lepiej i jest bardziej atrakcyjny dla ryb. W teorii mogłoby to powodować, że ryby zainfekowane ospą będą chętniej przyjmowały pokarm. To oznaczałoby więcej energii na walkę z infekcją.

Artemia wzbogacana czosnkiem

Na rynku można kupić gotowe pokarmy dla ryb morskich wzbogacane czosnkiem (garlic)

Faktycznie, silny zapach allicyny mógłby spowodować, że chore ryby chętniej zainteresowałyby się pokarmem. Tą tezę wykorzystano w 2004 roku w oceanarium w Orlando na Florydzie. W ich głównym zbiorniku mieszkało 19 rekinów piaskowych (Carcharias taurus). Dwa z nich nie chciały regularnie przyjmować pokarmu tracąc wagę ciała. Pierwszy rekin stracił 35kg w okresie dwunastu lat, drugi 4kg w ciągu roku. W kwietniu 2003 zdecydowano się wzbogacać ich pokarm 2cm3 zmielonego czosnku na kilogram masy pokarmu. Od tego momentu zachowanie pierwszego rekina zmieniło się diametralnie. Zaczął jeść regularnie pobierając normalne porcję pokarmu. W tym samym czasie drugi z rekinów poddany kuracji przez pierwszy miesiąc odmawiał przyjmowania pokarmów w ogóle. Później jednak powrócił do nieregularnego żywienia.

Na podstawie tego „eksperymentu” trudno wysnuwać jakieś konkretne wnioski. Po pierwsze rekiny nie są typowymi mieszkańcami domowych akwariów morskich. Po drugie próba na dwóch osobnikach nie daje absolutnie podstaw do stwierdzenia czy czosnek zachęcił rekiny do jedzenia czy nie. Po trzecie nie było próby kontrolnej, więc nie bardzo jest do czego odnieść wyniki.

Czosnek jako lekarstwo w akwarystyce słodkowodnej

Skąd w ogóle wziął się pomysł na to, że czosnek mógłby być skuteczny w walce z Cryptocaryon irritans? Podejrzewam, że wzięło się to stąd, że w akwarystyce słodkowodnej istnieją badania potwierdzające względną skuteczność preparatu będącego mieszaniną nadwęglanu sodu i allicyny w zwalczaniu pierwotniaka Ichthyophthirius multifiliis. Pasożyt ten wykazuje kilka podobieństw w cyklu życiowym oraz w postaci infekcji w stosunku do Cryptocaryon irritans. Oba pierwotniaki posiadają stadium pływki i w obu infekcjach przyjmują postać białych kropek na rybach. Te podobieństwa spowodowały, że obie choroby dostały podobne nazwy zwyczajowe: ospa morska (marine ich) oraz ospa słodkowodna (freshwater ich).

porównanie

Mimo, że ospa w środowisku słodkowodnym i morskim ma podobny przebieg to spowodowana jest dwoma całkowicie innymi gatunkami pierwotniaka. Po lewej stronie “słona” odmiana ospy wywołana pierwotniakiem C.irrytans a po prawej “słodka” wywołana I. multifiliis

Badania nad skutecznością czosnku w zwalczaniu ospy słodkowodnej wykazały, że pływki – czyli forma inwazyjna pasożyta, ginęły w wodzie z dodatkiem czosnku w ilości 62,5mg/L w ciągu 900 minut, 315,5mg/L w ciągu 180 minut.

Zewnętrzne podobieństwo obu pasożytów spowodowało, że akwaryści uznali, że kuracja czosnkowa, która jest skuteczna do pewnego stopnia u jednego pasożyta powinna być podobnie skuteczna w stosunku do drugiego. Nic bardziej mylnego. Po pierwsze mówimy o dwóch kompletnie różnych środowiskach wodnych. Po drugie oba pasożyty nie są nawet pokrewne w systematyce i należą do odległych od siebie grum taksonomicznych. Trzecia sprawa to taka, że eksperyment został przeprowadzony w warunkach in vitro, bez bezpośredniego leczenia zainfekowanych ryb, nie dając nam żadnej wiedzy na temat tego jak karmienie ryb czosnkiem wpłynęłoby na Ichthyophthirius multifiliis.

Czosnek jako lekarstwo przeciwko robakom

Istnieją jeszcze prace badające wpływ czosnku na ilość robaków w przewodzie pokarmowym ryb. Jedną z takich prac, jest eksperyment Terrego Fairfielda badającego wpływ wyciągu z czosnku na zarobaczenie słodkowodnych skalarów – Pterophyllum scalare nicieniem Capillaria sp. 60 skalarów zostało podzielone na dwie grupy. Z każdej grupy pobrano 5 osobników i po zabiciu zbadano na obecność nicieni oraz ich jaj. Wynik średni to 2,1 robaków oraz 10,3 jaj na rybę. Pozostałym 25 rybom z każdej grupy przeprowadzono płukanie jelit a następnie wprowadzono je do dwóch identycznych zbiorników. Obie grupy były żywione tym samym pokarmem, ale grupa testowa dostawała pokarm wzbogacony wyciągiem z czosnku. Eksperyment trwał dwa miesiące. Po tym czasie wszystkie ryby uśmiercono i przeprowadzono na nich sekcję. Wynik wykazał, że ryby odżywiane ekstraktem z czosnku z wyjątkiem dwóch sztuk nie posiadały ani dorosłych nicieni ani ich jaj. Jednocześnie ryby z grupy kontrolnej posiadały średnio 2 robaki i 14,3 jaj w jednej rybie.

Wydawałoby się, że jest punkt zaczepienia. Niestety w trakcie eksperymentu w obu grupach padła prawie połowa ryb. Sekcja wykazała, że było to skutkiem wewnętrznych urazów spowodowanych płukaniem jelit. Straty te spowodowały, że uzyskane wyniki nie były statystycznie istotne, przez co nie doprowadziły do jednoznacznych wniosków.

Czarna strona czosnku

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że sam czosnek nie jest w żadnym stopniu naturalną dietą ryb. Z tego powodu pewne jego składniki mogą mieć negatywny wpływ na zdrowie ryb. Wyżej pisałem o spadku hematokrytu u ryb, którym podawano allicynę przez kilka tygodni. Inne badania wykazały, że niektóre białka roślin lądowych powodują powolne i niekorzystne zmiany w sercach i wątrobach u ryb. Na domiar złego ryby nie posiadają enzymów pozwalających na prawidłowe trawienie lipidów roślin lądowych, co może doprowadzać do odkładania się złogów tłuszczowych. Nie jest to niebezpieczne bezpośrednio, ale w długotrwałych dietach może prowadzić do wyraźnego pogorszenia się zdrowia ryb.

Osobną sprawą są właściwości drażniące czosnku. Znam historię jednego akwarysty, który miażdżył czosnek nad akwarium w celu wyciśnięcia soku. Niefortunnie, kawałek czosnku wpadł do wody i został natychmiast złapany przez żółtka (Zebrasoma flavescens). Prawdopodobnie czosnek podrażnił jelita ryby powodując wewnętrzną infekcję. Ryba spuchła jak balon i niestety zdechła następnego dnia.

Podsumowanie

kent-marine-garlic-xtreme (1)

Na rynku istnieje cała gama gotowych suplementów czosnkowych. Na szczęście większość z nich jest sprzedawano jako “polepszacz smaku” , a nie jako preparat przeciw ospie.

Przygotowując się do pisania niniejszego artykułu uświadomiłem sobie jak często akwarystyka morska opiera się o mity, które nie maja podstaw naukowych. Z mitami jest jak z kłamstwami – powtórzone odpowiednią ilość razy stają się prawdą. Legenda czosnku, jako skutecznego remedium na ospę pokutuje na forach akwarystycznych od lat.

Mimo wielu klinicznych dowodów na zdrowotne działanie czosnku u ludzi oraz pewnych, choć niezbyt spektakularnych badań u ryb słodkowodnych nie ma żadnych naukowych dowodów na to, aby wierzyć w cudowną moc czosnku w walce z rybią ospą u akwariowych ryb morskich. W najlepszym razie, do tego lekko nadinterpretując wyniki badań można przyjąć, że czosnek może działać, jako stymulant apetytu u chorych ryb, dzięki czemu mogłyby mieć skuteczniejszą autoimmunologię. Jednak ciągłe podawanie czosnku, jak wykazują badania naukowe, może mieć niekorzystny wpływ na serce, wątrobę, a w skrajnych wypadkach powodować anemię u ryb. Jeśli więc stosujemy pokarmy wzbogacane czosnkiem pamiętajmy o częstej zmianie diety ryb.

Z punktu widzenia handlu i marketingu wyraźnie widać, że producenci pokarmu wykorzystują mit czosnku sprzedając wzbogacane czosnkiem pokarmy lub sam wyciąg z czosnku. Na szczęście większość producentów sprzedaje te produkty, jako preparaty witaminowe lub wzmacniacze smaku, niż jako narzędzie do walki z ospą. Tu zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. Wiedząc, że sama allicyna jest substancją nietrwałą, jej obecność w pokarmach czy suplementach czosnkowych może być wątpliwa, a jedyna pozostałością po niej może być charakterystyczny zapach czosnku, który może, choć nie musi zachęcić osłabione ospą ryby do aktywniejszego zdobywania pokarmu. Bo jak wiadomo, jak już walczyć z chorobą, to lepiej z pełnym brzuchem.

[fb_button]

Bibliografia:

http://reefkeeping.com/issues/2005-10/sp/

http://www.reefs.org/library/article/h_cortes-jorge.html

http://www.ultimatereef.net/forums/showthread.php?288311-Garlic-the-truth-about-it-garlic-good-or-bad/page1

EFFECTS OF GARLIC (Allium sativum) AND CHLORAMPHENICOL ON GROWTH PERFORMANCE,

PHYSIOLOGICAL PARAMETERS AND SURVIVAL OF NILE TILAPIA (Oreochromis niloticus)

Effects of Sodium Percarbonate and Garlic Extract on Ichthyophthirius multifiliis

Theronts and Tomocysts: In Vitro Experiments

Fairfield, Terry. 1996. “Garlic & Your Aquarium: A Preliminary report on Allium sativum and fishkeeping.” Aquarium Fish Magazine, January 1996, pages 79-83.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Allicyna

https://pl.wikipedia.org/wiki/Czosnek_pospolity

Doser AT-1 firmy Aqua-Trend – test sprzętu

Doser AT-1 firmy Aqua-Trend – test sprzętu

[fb_button]

Do tej pory na portalu ReefHub nie poruszaliśmy tematów dotyczących konkretnych sprzętów akwarystycznych. Mieliśmy ku temu swoje powody, jednak dziś można powiedzieć, że dojrzeliśmy do takich artykułów. Powoli powstaje zaplecze techniczne umożliwiające testy bardziej skomplikowanych sprzętów za pomocą dokładniejszych urządzeń pomiarowych. Tak więc, w ciągu najbliższych kilku miesięcy, baza naszych artykułów wzbogaci się o teksty poświęcone testom akwarystycznego hardware’u.

Na pierwszy ogień trafiła do nas dozownik akwarystyczny AT-1 firmy Aqua-Trend z Łodzi (www.aqua-trend.pl). Firma zajmuje się produkcją automatyki akwarystycznej i posiada w swojej ofercie całą gamę produktów, w której skład wchodzą dozowniki, dolewki automatyczne, komputery akwarystyczne, czujniki i drobne akcesoria.

Pompy dozujące stały się bardzo popularne od czasu upowszechnienia się Metody Ballinga, jako metody suplementacji pierwiastków w akwarium morskim. W swoich założeniach, pompy dozujące dają niesamowitą wygodę i precyzję w suplementacji płynów Ballinga lub też innych płynnych dodatków wspomagających procesy biologiczno-chemiczne w akwarium morskim. Jeszcze kilka lat temu na rynku akwarystycznym dostępne było tylko kilka bardzo drogich modeli pomp dozujących i akwarysta miał do wyboru albo wydać sporo kasy na dozownik lub codziennie odmierzać odpowiednie dawki ręcznie. Dzisiaj rynek akwarystyczny oferuje wiele modeli pomp dozujących w różnym zakresie cenowym i jakościowym. Jak w ten rynek wpasuje się Doser AT-1? Czytajcie poniżej….

Przesyłkę z dozownikiem od firmy Aqua-Trend dostaliśmy dwa miesiące temu i czas ten wykorzystaliśmy na bliższe przyjrzenie się możliwościom sprzętu, który był przez nas intensywnie eksploatowany. Na ostateczną ocenę dozownika złożyły się oceny cząstkowe. Ocenialiśmy możliwości techniczne, wyposażenie, ergonomię pracy oraz wrażenia ogólne.

Dozownik akwarystyczny AT-1 firmy Aqua-Trend

Dozownik akwarystyczny Doser AT-1 w całej okazałości

 

W paczce razem z trzy-kanałowym dozownikiem otrzymujemy zasilacz, fiolkę kalibracyjną, polską instrukcję, cztery metry wężyka, oraz uchwyt do wężyków do zamontowania na krawędzi sumpa.

Na pierwszy rzut oka, dozownik sprawia naprawdę dobre wrażenie. Jest elegancki i kompaktowy. Tak więc, nie zajmie za dużo miejsca w szafce pod akwarium. Obudowa wykonana jest z twardego, dobrze dopasowanego plastiku. Podczas pracy i programowania, nic się nie ugina i nie trzeszczy. (Wspominam o tym ze względu na kiepskie doświadczenia z chińskimi pompami dozującymi.)

Moduł dozownika posiada trzy pompy dozujące, których głowice wyprowadzone są na płycie czołowej i zaprojektowane są tak, że w przypadku zużycia wałków czy całych głowic, możemy wymienić je samodzielnie bez ingerencji w sam dozownik. Producent zastosował w głowicach rozwiązania, które mają maksymalnie uprościć samodzielne serwisowanie pompy. Wałki wykonane są z plastiku pokrytego grafitem, który nie wymaga smarowania (producent wręcz zakazuje stosowania jakichkolwiek smarów). Głowice zbudowane są z 3 rolek. Oznacza to, że nawet w zużytej głowicy, w każdym położeniu rolek wężyk jest szczelnie zamknięty, co uniemożliwia grawitacyjne przemieszczanie się wody na skutek ewentualnych nieszczelności

uchwyt do wężyków

W zestawie z dozownikiem otrzymujemy między innymi uchwyt do wężyków do montażu na krawędzi sumpa

 

Wyświetlacz oraz cztery przyciski umieszczone są na górnej części obudowy. Wygląda to bardzo estetycznie, ale jeśli nie mamy dostępu do pompy od góry, w praktyce wymusza to wyjmowanie pompy do każdej zmiany ustawień.  Przy co parodniowej korekcji dozowania może być to niezbyt wygodne. Ułatwieniem może być takie umiejscowienie pompy, które da nam swobodny dostęp do panelu kontrolnego i wyświetlacza. Jeśli jednak mamy dostęp do pompy od góry to oczywiście nie będzie to problemem.

Menu pompy jest w języku polskim i angielskim. Według mnie jest to duży plus, zwłaszcza, że pompa jest polskiej produkcji i niejako automatycznie przeznaczona na rodzimy rynek. Z drugiej strony ekran wyświetla dwie linijki tekstu po osiem znaków, co w praktyce wymusza używanie skrótów. Daje nam to pewne dziwolągi słowne np. „UST. POJ. WCIS. OK” czy też „NA PEWNO TAK, WYP.” Tak jak zapewnia producent, ustawiania czasu, języka czy dźwięku są trywialnie proste. Jednak ustawienie kalibracji czy dawki wymaga pewnego obycia się z menu, ponieważ można bardzo łatwo skasować wprowadzone przed chwilą ustawienia. Wystarczy jednak chwile pobawić się menu, żeby szybko zrozumieć jego strukturę. Jeśli chodzi o cztery przyciski pod wyświetlaczem, to trochę przeszkadza brak „klika”. O ile nie mamy włączonej sygnalizacji dźwiękowej przycisków to trudno ocenić jak mocno naciskać przyciski.

Możliwości techniczne…

Doser AT-1 jest zaprojektowany jako pompa dozująca do Metody Ballinga i jako taka doskonale spełnia powierzone zadanie. Zaletą pompy jest szeroki zakres dawek dobowych od paru kropel do 4800ml na dobę. Maksymalna jednorazowa dawka to 200ml płynu. Dzięki temu pompa znajdzie zastosowanie zarówno w małych zbiornikach z niewielką ilością korali SPS jak i w dużych akwariach gęsto obsadzonych koralami kalcyfikującymi. . Według instrukcji dawka minimalna to 0,1ml. W praktyce jednak uzyskanie powtarzalnej dokładności rzędu 0,1ml jest nierealne. Wykonaliśmy pomiar minimalnej dawki jaką może podać Doser AT-1. Osiągnięty wynik to 0,14ml. Odbiega on wprawdzie od wartości zdeklarowanej przez producenta, ale i tak wydaje się wynikiem rewelacyjnym ponieważ pompę można używać do dozowania na przykład preparatów Zeovitowych, które wymagają dozowania rzędu kilku kropel na 100L wody.

Ograniczone wyświetlanie znaków wymusiło stosowanie skrótów.

Ograniczone wyświetlanie znaków wymusiło stosowanie skrótów na wyświetlaczu.

Doser AT-1 posiada 3 pompy dozujące, co wystarcza do podstawowej suplementacji płynów Ballinga. Jednak urządzenie obsługuje wirtualnie do sześciu pomp. Wymaga to zakupienia modułu AT-2 z dodatkowymi trzema pompami (bez kontrolera). Przy połączeniu obu modułów, uzyskujemy zestaw sześciu pomp dozujących. Umożliwia nam to w zasadzie obsługę pełnej Metody Ballinga.

Doser AT-1 wyposażony został w funkcję ISPD. Pod tym tajemniczym skrótem kryje się kontrola uwalniania dawek. Oznacza to, że jakbyśmy nie ustawili dozowania, to nigdy dwie pompy nie włączą się jednocześnie. Ma to duże znaczenie, ponieważ podczas jednoczesnego dozowania płynów Ballinga może nastąpić reakcja między nimi. Tak więc, funkcja ISPD wydaje się być dobrym pomysłem.

Inną ciekawą funkcją dozownika AT-1 jest możliwość przypominania o konieczności uzupełnienia płynów w kontenerach. Jest to wygodne zwłaszcza, jeśli zbiorniki z płynami nie są bezpośrednio na widoku. Funkcja ta wymaga wprowadzenia w ustawieniach dozownika pojemności kontenerów. Urządzenie powiadomi użytkownika za pomocą sygnału dźwiękowego oraz informacji na wyświetlaczu (przydatne, jeśli widzimy wyświetlacz) jeśli zostanie zużyte około 90% płynu. Jest to bardzo wygodna funkcja, która chroni nas przed wahaniami parametrów chemicznych wody w akwarium, na skutek opróżnionych zasobników z płynami.

Zanim ustawimy dawki poszczególnych płynów, konieczne jest przeprowadzenie kalibracji każdej z pomp. Inaczej pompa nie będzie pracować. Ma to na celu uwzględnienie niewielkich różnic w wydajności poszczególnych pomp oraz, co ważniejsze zużycia wałków oraz wężyków w głowicach pomp. Kalibracja pomp polega na napełnieniu dołączonej fiolki kalibracyjnej pięcioma mililitrami wody. Początek i koniec napełniania fiolki wymaga naciśnięcia przycisku OK. Moduł sam oblicza wydajność każdej pompy i odpowiednio przelicza późniejsze dawkowanie. Zanim przystąpimy do kalibracji, konieczne jest napełnienie wężyka płynem. Można to zrobić jedynie z poziomu menu, co nie jest do końca wygodne – zwłaszcza, jeśli nie mamy łatwego dostępu do wyświetlacza menu. Zdecydowanie brakuje przycisku, za pomocą którego można by było ręcznie uruchomić pompę.  Takie rozwiązanie było by też bardziej wygodne podczas jednorazowej korekcji parametrów, gdy np. musimy ręczenie dodać ekstra dawkę dla podbicia np. poziomu wapnia.

Pompa ma możliwość rozłożenia dawek nawet na 24 porcje w ciągu doby. Oznacza to niemalże stałą podaż dowolnego preparatu, co w praktyce przekłada się na brak wahań parametrów w ciągu doby. Pierwsza dawka podawana jest około godziny 01:00, a kolejne w zależności od ilości, np. 4 dawki będą podawane o 01:00, 07:00, 13:00 i 19:00. Z obserwacji wynika, że system ISPD włącza kolejne pompy w interwale 10 minut.

Warto jeszcze wspomnieć, że dozownik pamięta ustawienia nawet po odłączeniu zasilania. Niby to dzisiaj standard, ale mocno zwiększa bezpieczeństwo naszego akwarium.

Ergonomia pracy…

Miernik głośności Wensn WS1361

Do pomiaru dźwięku pracującej pompy użyliśmy miernika laboratoryjnego Wensn WS1361

Pompa dozująca to urządzenie mechaniczne, które w założeniu ma pracować 24 godziny na dobę. Postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej emisji hałasu dozownika Doser AT-1. Do tego celu użyliśmy laboratoryjnego miernika dźwięku Wensn WS1361. Pomiary poszczególnych pomp perystaltycznych wykonaliśmy w odległości 1m od modułu. Uwzględniając fakt, że nowe pompy perystaltyczne potrzebują trochę czasu na dotarcie, pomiary zostały wykonane na nowej pompie oraz, w takich samych warunkach, po przetoczeniu 40 litrów płynu – prawie dziewięć dni pracy na maksymalnym obciążeniu. Następnie wykonaliśmy pomiar z odległości jednego metra od modułu zamkniętego w szafce.

Wykres dźwięku generowanego przez nową pompę AT-1

Wykres 1 – Dźwięk w decybelach generowany przez poszczególne pompy nowego modułu AT-1. Pompa 1 – około 48 dB, Pompa 2 – około 46 dB, Pompa 3 – około 49 dB. Tło pomiaru w okolicach 35 dB.

 

Wykres 2 – Dźwięk w decybelach generowany przez poszczególne pompy modułu AT-1 po przetłoczeniu około 40 litrów płynów. Pompa 1 – około 47 dB, Pompa 2 – około 47 dB, Pompa 3 – około 54 dB. Tło pomiaru w okolicach 37 dB.

Wykres 2 – Dźwięk w decybelach generowany przez poszczególne pompy modułu AT-1 po przetłoczeniu około 40 litrów płynów. Pompa 1 – około 47 dB, Pompa 2 – około 47 dB, Pompa 3 – około 54 dB. Tło pomiaru w okolicach 37 dB.

Wykres 3 – Dźwięk w decybelach generowany przez poszczególne pompy modułu AT-1 po przetłoczeniu około 40 litrów płynów. Moduł AT-1 w tym pomiarze był zamknięty w typowej szafce pod akwarium. Pompa 1 – około 39 dB, Pompa 2 – około 38 dB, Pompa 3 – około 40 dB

Wykres 3 – Dźwięk w decybelach generowany przez poszczególne pompy modułu AT-1 po przetłoczeniu około 40 litrów płynów. Moduł AT-1 w tym pomiarze był zamknięty w typowej szafce pod akwarium. Pompa 1 – około 39 dB, Pompa 2 – około 38 dB, Pompa 3 – około 40 dB

Po wykonanych pomiarach zwróciliśmy uwagę na następujące sprawy. Po pierwsze wszystkie trzy pompy mają różną emisję dźwięku. Pompa nr 2 była najcichsza, a pompa nr 3 najgłośniejsza. Mimo, że różnica to kilka decybeli, jednak w praktyce jest wyraźnie słyszalna. Zwłaszcza, że pompa nr 3 podczas pracy wydawała głos podobny do „ćwierkania”.

00101922851

Przykłady natężenia dźwięku generowane przez różne czynności i miejsca

Druga sprawa to to, że jednak pompy dozujące po przepompowaniu 40 litrów wody nie stały się wcale cichsze. Liczyliśmy, że po dotarciu pompy się wyciszą, jednak stały się odrobine głośniejsze.

Ostatnia sprawa to to, że pompa pracująca w zamknięciu generuje hałas rzędu 40 dB, co jest wartością generalnie całkiem przyzwoitą zakładając, że według pomiarów SHA (Safety and Health Administration) hałas w domowym salonie podczas oglądania telewizji sięga około 60 dB. Co by jednak nie mówić, dźwięk o natężeniu 40 dB będzie wyraźnie słyszalny w nocy, co może przeszkadzać, jeśli akwarium stoi w sypialni.

Już po napisaniu artykułu zorientowaliśmy się, że dociśniecie głowicy pompy do obudowy powoduje wyraźne zmniejszenie generowanego przez nią dźwięku dźwięku. Głowice wyglądają na prawidłowo zamocowane, jednak dopiero po dociśnięciu pracują ciszej. Nie wiemy czy to cecha konkretnego egzemplarza czy raczej „ten typ tak ma”.

Wydajność pompy i kalibracja przepływu

Przed rozpoczęciem pracy należało skalibrować pompę po to, aby komputer wiedział, jaką ilość wody podaje jeden obrót pompy. W pompach perystaltycznych pojawia się element zużycia wężyka, po którym jeżdżą rolki. Wężyk ten z czasem się odkształca powodując zmniejszanie się jego średnicy, a tym samym zmniejszanie się przepływu wody. W Doser AT-1 zastosowano wężyki silikonowe, które mają bardzo dobrą odporność na zmęczenie mechaniczne. Zobaczmy jak zmieniła się wydajność jednej głowicy po przepompowaniu 40 litrów wody.

Przed ustawieniem pompy do pracy odmierzyliśmy 200ml wody. Po czym zmierzyliśmy czas, jaki potrzebny jest do przepompowania tej ilości wody. Uzyskany wynik to 158 sekundy. Po testowym okresie pracy i przepompowaniu przez pompę 40 litrów wody wykonaliśmy test ponownie. Nowy wynik to 172 sekund. Oznacza to, że spadek wydajności pompy po przepompowaniu 40L wody to około 8%. Nie jest to duży spadek, ale wymaga uwzględnienia przy przeliczaniu konsumpcji płynów. Oczywiście zalecana jest korekcja kalibracji. Z drugiej strony 40L płynów do Ballinga w dziewięć dni to ilość kolosalna. To prawie 4,5 litra na dobę. W domowych warunkach dawki Ballinga są sporo mniejsze, a więc i zużycie znacznie mniejsze.

Warto wspomnieć jeszcze jedną rzecz. Jest bardzo prawdopodobne, że dalszy spadek wydajności pompy mocno zwolni, a sama pompa uzyska w miarę stałą wydajność roboczą. Dlatego wydaje się, że potrzeba powtórnej kalibracji będzie się zmniejszać wraz z wiekiem wężyka.

Podsumowanie

Dozownik AT-1 to trzykanałowa pompa dozująca zaprojektowana przede wszystkim do Metody Ballinga. Można śmiało powiedzieć, że doskonale się sprawdza w pracy. I to jest w zasadzie najważniejsze. Nasza ocena pompy jest oceną subiektywną i odkryte przez nas wady nie muszą być wcale problemem dla innych użytkowników. Jednak staraliśmy się przekazać nasze uwagi możliwie rzetelnie.

Zalety

-Kompaktowa budowa – przez co pompa zajmuje mało miejsca w szafce pod akwarium

-Bardzo duża precyzja dawek – minimalna dawka dobowa zdeklarowana przez producenta to 0,1ml (realnie 0,14ml), dzięki czemu można ją zastosować do suplementacji kropelkowej np. preparatów Zeovit

-Możliwość rozłożenia dawek na 1, 2, 6 12, 24 na dobę co minimalizuje skoki parametrów po dozowaniu

-Duża rozpiętość dawek – maksymalna dawka dobowa to 4,8L – dozownik znajdzie zastosowanie przy małych i dużych zbiornikach

-System ISPD uniemożliwiający jednoczesną prace dwóch pomp

-Możliwość podłączenia modułu AT-2 z dodatkowymi 3 pompami

-Alarm zużycia płynu

-4 metry wężyka i uchwyt do wężyków w komplecie.

-Gwarancja 24 miesiące

Wady

– Niezbyt szczęśliwie napisane menu. Wymaga przyzwyczajenia się do „chodzenia” po ustawieniach pompy.

– Dostęp do wyświetlacza i klawiatury jest do góry – może to oznaczać niewygodę w przypadku, gdy dostępu do dozownika od góry.

– Generowany hałas rzędu 40dB  – w salonie nie sprawi kłopotu, ale może przeszkadzać, jeśli akwarium będzie stało w sypialni.

-Brak przycisków do ręcznego uruchamiania pomp. Niby można z klawiatury, ale trzeba przebijać się przez menu.

[fb_button]

 

 

Dolabella – Pogadajmy o zającach…

Dolabella – Pogadajmy o zającach…

[fb_button]

Przedstawiamy kolejny, z  cyklu artykułów opisujacych dokładniej popularnych mieszkańców akwarium morskiego. Cykl powstał przy współpracy z Digital-Reef. Copyright (zdjęcia i tekst) – John Clipperton www.digital-reefs.com. Niniejszy cykl ukazywał się w magazynie Marine Habitat pod tytułem “Your Ultimate Species Guide”

Dolabella - zając morski

Taksonomia rodziny Aplysiidae

WYSTĘPOWANIE

Dolabella sp – to ślimaki z rodziny Aplysiidae – popularnie nazywane zającami morskimi – występujące w strefach pływów tropikalnych mórz Indo-Pacyfiku, Atlantyku oraz w Morzu Śródziemnym. Znanych jest ponad 30 gatunków przedstawicieli rodziny Aplysiidae, a ich wielkość waha się od 2cm u najmniejszych do ponad 70cm u największych gatunków. Ich nazwa potoczna – Zając morski – prawdopodobnie wzięła się od kształtu głowy i dwóch przypominających uszy zająca, długich czułków (rhinophores), które są w rzeczywistości bardzo czułymi chemoreceptorami – występującymi także u wielu ślimaków nagoskrzelnych. Mięczaki te mają zdolność magazynowania w skórze toksyn, które znajdują w swoim pożywieniu. W sytuacjach wymagających obrony, Zając morski potrafi wystrzelić drażniący, ciemnofioletowy atrament w napastnika. Mimo, że płyn ten nie jest śmiertelnie trujący, jego gorzki smak i ciemny kolor potrafią odstraszyć agresora. Dodatkowym zabezpieczeniem tych ślimaków jest doskonale maskujący kolor i struktura skóry powodujące, że zające morskie są prawie niewidoczne na tle substratu.

HODOWLA

Popularne w akwarystyce morskiej Zające morskie to ślimaki z rodzaju Dolabella sp pochodzące z obszarów Indo-Pacyfiku. Nie są zbyt urodziwe, ale do akwarium często trafiają, jako remedium na nadmiar glonów. Są jednak bardzo wrażliwe na nagłe zmiany parametrów wody, dlatego wymagają dokładnej aklimatyzacji. Po zaaklimatyzowaniu prawie natychmiast zabierają się za skrobanie glonów ze skał i szyb.

Niektóre z przedstawicieli rodziny Aplysiidae są całkiem ładnie ubarwione

Niektóre z przedstawicieli rodziny Aplysiidae są całkiem ładnie ubarwione

Warto jednak pamiętać, że różne gatunki zajęcy morskich preferują różne gatunki glonów. Są rzeczywiście dość efektywną formą usuwania glonów, jednak pamiętajmy o tym, że ślimaki te produkują sporo zanieczyszczeń. Jeśli ich odchody nie będą szybko usuwane przez filtrację, staną się szybko nawozem dla nowych glonów.

Chyba największym problemem tych ślimaków w akwarium jest ich skuteczność w usuwaniu glonów. Chodzi o to, że po skończonym dojrzewaniu i uporaniu się z problemem glonów, ślimaki te mają niewystarczającą ilość pokarmu, przez co często umierają z głodu. Całkiem rozsądnym pomysłem byłoby odpłatne wypożyczanie zająca morskiego ze sklepu lub kupno jednego osobnika przez kilku akwarystów, którzy mogą się nim dzielić.

Ślimaki te nie powinny być kupowane do małych zbiorników z dużą ilością skały (chyba, że są wypożyczone tymczasowo i mogą wrócić do obfitych w glony systemów). W przypadku śmierci wśród skał jeden osobnik potrafi solidnie skazić wodę, jeśli nie zostanie szybko usunięty. Również uwolnienie toksyn w małym akwarium może spowodować spore szkody wśród obsady. Kupując zająca powinniśmy mieć w zapasie gotowy do użytku węgiel aktywny.

Dolabella zawdzięcza swoją nazwę potoczną dwóm długim czułkom, które przypominają uszy zająca.

Dolabella zawdzięcza swoją nazwę potoczną dwóm długim czułkom, które przypominają uszy zająca.

Decydując się na Zająca morskiego trzeba pamiętać o zabezpieczeniu pomp (wirników) przed tym ślimakiem, lub w przypadku pomp sterowalnych o ich ciągłej pracy – bez wyłączania na noc. W przeciwnym razie może się zdarzyć sytuacja, że nasz zajączek zostanie okaleczony przez startujący nad ranem wirnik.

Kolejna sprawa to to, że Zając morski chodząc po skałach może zrzucać i przewracać korale oraz przesuwać niewielkie skałki. Dlatego powinniśmy pamiętać o ich solidnym umocowaniu.

Mimo, że na długość życia wpływa wiele czynników, Dolabella rzadko dożywa roku w akwarium morskim.

 

Zdjęcie tytułowe: http://reeftank.devonmorton.com/2012/01/25/dolabella-sea-hare-dolabella-auricularia/

[fb_button]

Kalkulator akwarystyczny

Kalkulator akwarystyczny

 Jednym z najważniejszych obowiązków stojących przed akwarystą morskim jest dbanie o stałość parametrów chemicznych wody w akwarium. Od dawna przyjmuje się, że to właśnie stabilność jest kluczem do zdrowego i kolorowego akwarium morskiego, a w ciągu ostatnich parunastu lat rozwinięto różne metody suplementacji najbardziej potrzebnych pierwiastków. Jedną z najbardziej popularnych i dających spore możliwości metod suplementacji jest Metoda Hansa Ballinga (opisana dokładniej w tym artykule) polegająca na podawaniu specjalnie przygotowanych roztworów różnych soli, które na bieżąco uzupełniają zużywane przez korale mikro i makro elementy.

Podstawowa Metoda Ballinga, przynajmniej w teorii, ma uzupełniać w równym stopniu jony Ca2+ oraz HCO3 (i opcjonalnie Mg2+) oraz za pomocą preparatu SBS (sól bez soli) utrzymywać stałe stosunki jonowe. W praktyce jednak okazuje się, że z różnych przyczyn, mimo równego podawania poszczególnych roztworów, parametry w akwarium nie zmieniają się równolegle i po pewnym czasie jeden z parametrów wyraźnie odstaje od pozostałych. Taka sytuacja oczywiście jest niepożądana i wymaga korekcji parametrów. Dlatego ważne jest regularne testowanie wody, aby nie dopuścić do zbyt dużych dysproporcji w stosunkach jonowych, tym bardziej, że dynamika konsumpcji Ca2+, Mg2+, HCO3 zależy od wzajemnych poziomów oraz od pH wody.

Prawidłowa korekcja parametrów może przysporzyć problemów, zwłaszcza początkującym akwarystom. Dlatego przygotowaliśmy kalkulator akwarystyczny, który ma ułatwić korekcję parametrów solanki i dawek ballinga.

Kalkulator w wersji 1.0 posiada trzy sekcje obliczeniowe:

Balling – dobór i przeliczanie dawek w celu uzyskania pożądanych poziomów makroelementów w akwarium

Zasolenie – dobór odpowiedniego zasolenia solanki do podmiany w celu uzyskania pożądanych parametrów w akwarium

Przeliczniki – podręczne kalkulatory do przeliczania zasolenia, alkaliczności i objętości

To wszystko. Mamy nadzieję, że kalkulator się przyda i będzie wygodnym narzędziem w planowaniu zmian parametrów wody w akwarium. Pytania i sugestie odnośnie nowych wersji prosimy zostawiać w komentarzach.

Download

Wideo poradnik i instrukcja do kalkulatora:

 

[fb_button]

Białobrody – Acanthurus leucosternon

acanthurus

Białobrody – Acanthurus leucosternon

[fb_button]

 

 Przedstawiamy kolejny, z  cyklu artykułów opisujacych dokładniej popularnych mieszkańców akwarium morskiego. Cykl powstał przy współpracy z Digital-Reef. Copyright (zdjęcia i tekst) – John Clipperton www.digital-reefs.com. Niniejszy cykl ukazywał się w magazynie Marine Habitat pod tytułem “Your Ultimate Species Guide”

Białobrody pokolecŚrodowisko naturalne

Acanthurus leucosternon to pięknie ryba z rodziny pokolców. W jej ubarwieniu dominują: błękit, czerń i żółć, a biały pasek pod głową doskonale usprawiedliwia polską nazwę potoczną tej ryby – Białobrody. Ryba ta zamieszkuje płytkie wody Oceanu Indyjskiego jak również rafy koralowe zachodniej części Oceanu Spokojnego. Bardzo często obserwowany w górnych częściach raf lub na piaszczystych płaszczyznach, gdzie może występować pojedynczo lub w dużych ławicach złożonych z setek osobników skubiących glony z podwodnych łąk. Ich przestrzeń terytorialna jest ogromna. Ryby te mogą przemieszczać się na duże odległości w poszukiwaniu jedzenia, a ich budowa ciała i umiejętność bardzo szybkiego pływania temu sprzyjają.

Podobnie do innych pokolców Białobrody posiada ostry kolec po obu stronach nasady ogona. Służy on najczęściej do obrony lub do walko terytorialnych

 

Hodowla:

Mimo swojego dość agresywnego charakteru, Białobrody jest dość trudną rybą do trzymania w akwarium. Ciężko znosi transport i dość długo przyzwyczaja się do warunków w nowym akwarium. Jest wrażliwa na stres zwłaszcza w początkowym okresie pobytu w akwarium i z byle powodu zapada na różne dolegliwości włączając w to infekcje i ospę rybią.  Z drugiej jednak strony, niektóre osobniki potrafią żyć w niewoli przez wiele lat.

Białobrody w całej okazałości

Białobrody w całej okazałości

Białobrody wymaga dużego akwarium z odpowiednią ilością przestrzeni do pływania. A. leucosternon powinien się dobrze czuć w długim akwarium, w których może się rozpędzić. Jednocześnie lubi skalne labirynty w niezbyt zagruzowanych akwariach, w których często ma swoją ulubioną „skrytkę”. To w niej przenocuje lub przeczeka niepokojące sytuacje.

Białobrody chętnie będzie skubał skały porośnięte glonami. Jednak ze względu na swoją wrażliwość na złe parametry wody nie nadaje się jako „kosiarka” na glony podczas dojrzewania akwarium. Doskonale jednak sprawdzi się jako glonożerca , kontrolujący ilość glonów w dojrzałym akwarium. Podobnie jak inne pokolce wymaga diety bogatej w glony. Przyjmuje się, że ich niedobór wpływa negatywnie na jego odporność na infekcje. Stałe intensywne wachlowanie pokrywami skrzelowymi (ponad 70 oddechów na minute)  jest oznaką stresu u białobrodego.

Niektóre źródła podają, że Białobrody źle znosi temperatury poniżej 27 stopni i jest szczególnie wrażliwy na niski poziom tlenu w wodzie. Jest to szczególnie ważne, ponieważ rozpuszczalność tlenu maleje wraz ze wzrostem temperatury wody. Stale działający odpieniacz lub napowietrzacz jest koniecznością zwłaszcza podczas używania preparatów chemicznych, które mogą mieć wpływ na poziom tlenu w wodzie (np. chemiclean).

Ławica A. leucosternon

Ławica A. leucosternon

Jeśli akwarysta decyduje się na posiadanie A. leucosternon, niezwykle ważny jest odpowiedni dobór pozostałych ryb w akwarium. Nawet w dużych akwariach Białobrody często staje się najbardziej dominującą rybą w zbiorniku „ustawiając po kątach” inne, większe pokolce. Nierzadko prowadzi z nimi walki terytorialne, co niestety często kończy się osłabieniem, które może skończyć się infekcją. Nawet, jeśli nie dochodzi do bójek pomiędzy rybami, obecność potencjalnych konkurentów powoduje ciągły stres u Białobrodego, w efekcie czego, ryba ta może być ciągle obsypana ospą. Trzymanie A. leucosternon z innymi pokolcami powinno być rozważane tylko w dużych akwariach. Jeśli jednak decydujemy się na Białobrodego, to powinien on być wprowadzony do akwarium jako ostatnia ryba. Jego silny instynkt terytorialny spowoduje, że każdy nowy mieszkaniec domowej rafy może mieć ciężki żywot.

[fb_button]

Zooplankton i jego znaczenie w ekosystemach morskich

 Zooplankton i jego znaczenie w ekosystemach morskich

[fb_button]

 

W paru ostatnich artykułach skupiałem się na dojrzewaniu i towarzyszących mu problemach takich jak cyjano, glony czy zmętnienie wody. W dużym stopniu wynikały one z braku odpowiednio rozwiniętej flory bakteryjnej. Jednak oprócz bakterii bardzo ważną grupą organizmów mających ogromne znaczenia na kondycję zbiornika jest zooplankton. Definicja encyklopedyczna zooplanktonu mówi nam, że zooplankton to organizmy zwierzęce dryfujące w toni wodnej. Nawet, jeśli posiadają umiejętność aktywnego pływanie, nie są w stanie przezwyciężyć siły prądów wodnych. Trzeba tutaj zauważyć, że wiele zwierząt morskich, w stadium larwalnym, można zakwalifikować do zooplanktonu (np. larwy ryb) natomiast osobniki dorosłe już zooplanktonem nie są. Wśród akwarystów termin „zooplankton” często używa się w stosunku do całej mikrofauny akwariowej – również tej, która nie dryfuje w wodzie. Przykładem tutaj mogą być wrotki, których większość gatunków prowadzi osiadły tryb życia. Z tego powodu w przypadku wrotków, słowo „mikrofauna” jest bardziej trafne niż „zooplankton”. Myślę jednak, że o ile rozumiemy encyklopedyczną definicję zooplanktonu, możemy ją trochę naciągnąć dla naszych potrzeb.

Zooplankton w akwarium morskim nie ma zbyt łatwego życia, głównie dzięki obecności pomp i odpieniaczy białek, które w większości są zabójcze dla delikatnych organizmów. Jednak jego rola w przepływie materii w naszych ekosystemach jest ogromna. Po pierwsze odżywiając się fito i bakterio planktonem oraz detrytusem, uczestniczy aktywnie w wiązaniu nutrientów oraz w mineralizacji materii organicznej. Po drugie jest naturalnym i jednocześnie najzdrowszym źródłem pokarmu dla korali czy ryb. Dbanie o jakość i ilość zooplanktonu przekłada się na jakość parametrów wody oraz kondycję korali

Niniejszy artykuł napisany jest na podstawie tekstu z portalu marinebio.org. Dotyczy on ogólnie zooplanktonu żyjącego w naturze, jednak wiele z tych gatunków znajdziemy w naszych akwariach.

Zooplankton

Plankton jest złożony z fitoplanktonu i zooplanktonu, którym ogólnie są małe organizmy zwierzęce unoszące się pod powierzchnią wody. Podobnie jak fitoplankton, organizmy zooplanktoniczne są słabymi pływakami i najczęściej są unoszone prądem wody. Plankton zasadniczo składa się z dwóch grup organizmów: holoplankton, – czyli plankton stały np. okrzemki, radiolaria, dinoflagellata foraminifera, amphipody, kryl, copepoda, sprzągle, etc. oraz meroplankton – plankton tymczasowy, czyli większość larwalnych form szkarłupni, ślimaków, skorupiaków czy ryb. Plankton jest kluczowym składnikiem morskich ekosystemów tworzący podstawę większości sieci pokarmowych.

Taksonomia

Zooplankton jest klasyfikowany albo ze względu na rozmiar albo ze względu na jego etap rozwojowy. Rozważając rozmiar organizmów wyróżniamy:

Pikoplankton – poniżej 2μm

Nanoplankton – 2-20μm

Mikroplankton – 20-200μm

Mezoplankton – 0.2-20mm

Makroplankton – 20-200mm

Megaplankton – powyżej 200mm

Ze względu na etap rozwojowy, zooplankton dzielimy na dwie grupy: meroplankton i holoplankton. Meroplankton to larwy, które w końcu przekształcą się w dorosłe osobniki (ślimaki, korale, skorupiaki, ryby). Holoplankton pozostaje planktonem przez całe życie i zawiera takie grupy organizmów jak Pteropoda, Chaetognatha, Appendicularia, Siphonophorae czy Copepoda.

Meroplankton i holoplankton są składnikami praktycznie wszystkich grup taksonomicznych. Jednak anjpopularniejszymi organizmami planktonicznymi są Protista, nanoplanktoniczne Flagellate (wiciowce), Cnidaria (parzydełkowce), Ctenophora (żebropławy), Rotifera (wrotki), Chaetognatha (szczecioszczękie), veliger (żeglarki – larwy wielu mięczaków), Copepoda (widłonogi), Cladocera (wioślarki), Euphausiacea i Tunicata (osłonice). Protista produkują energię dzięki procesowi fotosyntezy i producenci sąpodstawą wielu sieci pokarmowych. Protozoa (pierwotniaki), które również należą do Protista, są bardziej podobne do zwierząt i stanowią główny składnik mikro i nano zooplanktonu (ameby, wiciowce, orzęski). Te organizmy nie fotosyntetyzują energii. Niektóre ameby zostały zakwalifikowane do Foraminifera (otwornice) i Actinopoda (promieninóżki) posiadają wapienny szkielet zwykle większy niż 2 mm (u wymarłych gatunków nawet do 13cm). Ich szkielety są częstym składnikiem osadów dennych.

Wiciowce

Częstym składnikiem zooplanktonu są wiciowce, które pomagają kontrolować populację bakterii w morzach. Charakteryzują się albo pojedynczą wicią używaną do poruszania, lub włoskowatych struktur nazywanych cilia (orzęski). Niektóre Dinoflagellata (bruzdnice) posiadają strukturę nazywaną siecią protoplazmatyczną służącą im do łapania ofiar większych od bakterii. Niektóre gatunki bruzdnic są pasożytami ryb jak również odpowiadają za „red tides” – czerwone zakwity wody, które mogą być toksyczne i powodować śmierć ryb, ptaków czy ssaków morskich. Orzęski z kolei odżywiają się bakteriami, innymi Protista oraz fitoplanktonem. Liczne gatunki są pasożytnicze.

Niektóre wiciowce np. Euglena charakteryzują się cechą jaką jest miksotrofizm. W zależności od warunków środowiskowych mogą odżywiać się jak zwierzęta to jest łapać i zjadać ofiarę lub jak rośliny za pomocą organelli zawierających chlorofil.

Parzydełkowce

Jest to typ organizmów dwuwarstwowych zawierający liczne grupy zwierząt posiadających komórki parzydełkowe. Do tego typu zaliczamy między innymi rurkowce i krążkopławy. Są one drapieżnikami posiadającymi zdolność żądlenia i obezwładniania ofiar za pomącą jadu. Częściej występują w wodach słonych. Niegdyś do tej grupy zaliczano również Ctenophora (żebropławy), które dziś są raczej zaliczane do osobnego typu.

Wrotki (a nie wrotka, jak często pisane jest na forach)

Istnieje ponad 2300 gatunków wrotków śłodkowodnych i tylko 125 morskich. Ogromna większość z nich to zwierzęta osiadłe. Wrotki jedzą bakterie, detrytus, inne wrotki, fitoplankton oraz pierwotniaki. Potrafią rozmnażać się aseksualnie przez partenogenezę (w optymalnych warunkach) lub seksualnie (w warunkach stresogennych).

Strzałki morskie

Jest to grupa drobnych morskich, drapieżnych zwierząt  o strzałkowato wydłużonym ciele z otworem gębowym otoczonym cedzącymi szczeciami i chitynowymi kolcami. Kształtem ciała przypominają ryby. Są to zwierzęta pospolicie, często licznie, występujące w wodach morskich o pełnym i niepełnym zasoleniu. Większość z nich żyje w strefie wód ciepłych, do głębokości 200 m, nieliczne żyją głębiej (do 3000 m) lub w słonawych wodach jaskiń. Dorastają do 12 cm i posiadają płetwy po obu stronach dwubocznie symetrycznego ciała. Pożywieniem szczecioszczękich jest morski plankton: głównie okrzemki, pierwotniaki, drobne skorupiaki (widłonogi, wioślarki) oraz larwy ryb

Mięczaki

Do zooplanktonu zaliczmy również larwy ślimaków lub innych mięczaków np. trochofora. Poruszają się za pomocą rzęsek, którymi też mogą łapać inne, mniejsze organizmy planktoniczne. U niektórych mieczaków – głównie u ślimaków trochofory przekształcają się w kolejne etapy rozwojowe larw – weligery – planktoniczną larwę ślimaków. Weliger posiada już zaczątki głowy, nogi, płaszcza, oraz gruczołu wytwarzającego muszlę. Weligery są ostatnim stadium larwalnym ślimaków i wielu innych mieczaków.

Wieloszczety

Wieloszczety to klasa pierścienic morskich. Każdy segment ciała (pierścień) posiada parę umięśnionych parapodiów oraz pęki chitynowych szczecinek. Jest to bardzo liczna grupa zwierząt (ponad 10000 gatunków). Są to zwierzęta głównie morskie. Zasiedlają wszystkie środowiska morskie od największych głębin oceanicznych po wybrzeża, we wszystkich strefach klimatycznych. Żyją w formie wolnej lub osiadłej, przeważnie w strefie przybrzeżnej, w piasku lub mule dna morskiego. Występują też formy pelagiczne. Mniej liczne są formy, które skolonizowały wody słodkie, a tylko nieliczne przystosowały się do życia w wodach słonawych lub na lądzie. Do 2009 roku opisano naukowo tylko około 200 gatunków żyjących poza morzami. Wiele gatunków ma kosmopolityczny zasięg występowania. Odżywiają się głównie detrytusem roślinnym i zwierzęcym. Wieloszczety są rozdzielnopłciowe. Larwy wieloszczetów (również trochofory) również wchodzą w skład zooplanktonu.

Widłonogi (Copepoda)

To rząd skorupiaków wodnych.  Ciało jest zbudowane ze stałej liczby 16 segmentów (5 głowowych, 6 tułowiowych i 5 odwłokowych). Rozmiar ich ciała zawiera się w zakresie od 0,5 mm do 20 cm, jednak typowi przedstawiciele tej podgromady mają zwykle rozmiar ciała zawierający się w zakresie 0,5 mm do 2 mm. Pływają za pomocą silnie rozwiniętej pierwszej pary czułków. Ciało ich zawiera żółte kropelki zapasowego tłuszczu (glikolipidy) oraz wiele witamin. Przeważnie są przezroczyste. W morzach stanowią około 9/10 planktonu. Ze złożonych przez samice jaj wykluwają się larwy. Przechodzą one 10-11 linień. Pierwsze stadia larwalne to naupliusy lub metanaupliusy (5-6 linień). Kolejne stadia larwalne to kopepodity (następne 5 linień). U form dojrzałych występuje wyraźny dymorfizm płciowy. Samce są mniejsze. Kilka gatunków pasożytniczych jest obojnacza. Wolno żyjące oraz pasożytnicze widłonogi są rozdzielnopłciowe. Jaja u wielu widłonogów składane są do worków lęgowych znajdujących się po bokach odwłoka. Widłonogi stanowią dużą grupę składającą się obecnie z 9 rzędów , około 220 rodzin i ponad 13000 gatunków, co czyni je najliczniejszą gromadą wśród skorupiaków niższych. Ze względu na ich wartości odżywcze stanowią doskonałą dietę dla zwierząt akwariowych.

Wioślarki

To plankton głównie wód słodkowodnych, którego najpopularniejszym przedstawicielem jest daphnia. Ciało wioślarek jest spłaszczone bocznie, złożone z głowy, tułowia i odwłoka, okryte jest, u większości gatunków, chitynowym dwuklapowym pancerzem, zwanym karapaksem, który zrzucają cyklicznie podczas wzrostu i rozwoju. Z tyłu ciała karapaks przechodzi w wyciągnięty kolec.

W części grzbietowej wioślarki mają komorę lęgową, która jest przestrzenią między grzbietową częścią ciała a karapaksem. Do komory tej uchodzą jajniki, dzięki czemu są tam składane jaja. Samce są mniejsze od samic.

Na głowie wioślarek znajduje się ruchliwe oko umieszczone na słupku, powstałe z pary oczu złożonych oraz szczątkowe oko naupliusowe. Czułki pierwszej pary są krótkie, tylko u form drapieżnych długie. Poruszają się ruchem skokowym, za pomocą pływnych czułków II pary, które są bardzo silnie rozwinięte, dwugałęźniowe. Po każdym uderzeniu czułków wioślarki poruszają się w górę i w przód, po czym opadają, powtarzając następnie tę czynność. Kolejne odnóża IV-VI pary znajdują się na tułowiu, są silnie spłaszczone, krótkie i szczeciniaste. U form drapieżnych służą do oddychania a u form odżywiających się drobnym pokarmem, dodatkowo filtrują wodę, zdobywając pokarm.

Kryl (szczętki)

To rząd morskich pancerzowców liczący 86 gatunków. W odróżnieniu od innych skorupiaków szczętki posiadają skrzela zewnętrzne. Kryl występuje we wszystkich oceanach świata, gdzie stanowi kluczowe, dolne ogniwo w łańcuchu pokarmowym. Odżywia się fitoplanktonem oraz w mniejszym stopniu zooplanktonem, sam zaś jest zjadany przez wiele gatunków większych zwierząt, dla których kryl jest najważniejszym elementem diety, np. fiszbinowców, mant, rekinów wielorybich, krabojadów oraz innych płetwonogich, a także kilku gatunków ptaków morskich. Szacuje się, że w Oceanie Południowym organizmy z gatunku kryla antarktycznego (Euphausia superba) mają biomasę 500 milionów ton – dwa razy więcej niż ogólna biomasa ludzi. Połowa tego zjadana jest corocznie przezwieloryby, płetwonogie, pingwiny, kałamarnice i ryby. W poszukiwaniu pokarmu wiele gatunków szczętek odbywa pionową migrację, stanowiąc w nocy pokarm dla drapieżników żerujących przy powierzchni wody, a w dzień – w głębinach. W akwariach morskich stosowany jest, jako mrożony pokarm dla większych ryb.

Osłonice

To grupa zwierząt dwubocznie symetrycznych o bardzo uproszczonej budowie, zaliczana do strunowców. Osłonice to zwierzęta wyłącznie morskie, charakteryzujące się obecnością zewnętrznej, organicznej osłonki, tzw. tuniki, o rozmaitej grubości i konsystencji, zbudowanej z tunicyny- węglowodanu niestrawnego, który stanowi rodzaj ochrony przed drapieżnikami. Tunika spełnia rolę szkieletu zewnętrznego, okresowo zrzucanego. Ciało niesegmentowane, workowate lub beczułkowate, o długości od 0,3 mm do 40 cm, a u form kolonijnych do około 4 m. U form dorosłych występują szczeliny skrzelowe. Układ rozrodczy obojnaczy albo rozdzielnopłciowy, układ krwionośny otwarty, brak układu wydalniczego. Osobliwością osłonic jest periodyczna zmiana kierunku obiegu krwi- każdorazowo po wykonaniu ok.10 skurczów. Szacuje się, że na świecie występuje 2000–3000 gatunków osłonic. Do osłonic zalicza się gatunki osiadłe i wędrowne, larwy są zawsze planktoniczne. Większość osłonic zasiedla ciepłe, płytkie wody, niektóre żyją w głębinach, gdzie tworzą liczne skupiska. W Bałtyku spotykane są w jego zachodniej części. Gatunki pelagiczne stanowią składnik zooplanktonu.

Larwy ryb

W naturze larwy wielu ryb stają się częścią meroplanktonu. Wydawałoby się, ze w akwarium morskim ta sytuacja występuje rzadko. Jednak w zbiornikach w których znajdują się dobrane pary ryb regularnie składające ikrę taka sytuacja pojawia się regularnie. Narybek niestety nie ma szans na przetrwanie i dorastanie w akwarium o ile akwarysta nie podejmie specjalnych i wcale nie łatwych kroków. Narybek najczęściej staje się pokarmem koralowców innych ryb lub często samych rodziców. Można powiedzieć – pech. Jednak jeśli spojrzymy na to szerzej, zobaczymy, że to tylko cześć wielkiego cyklu natury, a akwaria gdzie taki cykl zachodzi, pełniejsze i doskonalsze.

Przystosowania do życia planktonicznego

Wszystkie organizmy tworzące plankton zostały zmuszone do wykształcenia pewnych przystosowań, które pomagają im unosić się w wodzie. Nalezą do nich: spłaszczone ciało, rzęski i wicie, kropelki oleju. Z kolei pęcherzyki gazu oraz aktywna wymiana jonowa, umożliwiają im względna kontrolę nad utrzymywaniem głębokości. Niektóre gatunki tworzące zooplankton wytworzyły przystosowania mające na celu odstraszanie ryb np. przeźroczystość lub żywe ubarwienie, gorzki smak, czerwone ubarwienie gatunków żyjących głębiej. Niektóre zwierzęta planktoniczne przechodzą cyklomorfozę – czyli sezonową zmianę cech mających za zadanie np. bardziej upodobnić się do zmiennych warunków środowiska, np. niektóre wrotki sezonowo wytwarzają kolce.

Nocne migracje

Wiele rodzajów zooplanktonu migruje w głębsze wody w ciągu dnia i wraca na powierzchnię na noc. Badania sugerują, że migrację są bardziej zależne od miejsca występowania zooplanktonu niż od składu gatunkowego. Zooplankton migruje w zależności od płci, wieku i pory roku. Przyjmuje się, że czynnikiem regulującym migracje pionowe jest dostępność światła słonecznego. Największe migracje zachodzą w ciemnościach, podczas, gdy w południe plankton porusza się najmniej. Przyjmuje się, że ma to na celu ukrycie się przed rybami, którym trudniej zauważyć nieruchomy plankton. W nocy zooplankton unosi się pod powierzchnie wody jednocześnie pożywiając na fitoplanktonie. Oczywiście w warunkach panujących w akwarium morskim nie ma szans na migracje pionowe ze względu na silną cyrkulacje i relatywnie małą głębokość zbiorników akwariowych.

Zooplankton w ekologii

Poszczególne gatunki zooplanktonu zamieszkują konkretne habitaty morskie. Każdy gatunek jest w unikalny sposób przystosowany do cech środowiska takich jak światło, temperatura, turbulencje czy zasolenie. Skład zooplanktonu po jednej stronie prądu morskiego Gulf Stream różni się od składu zooplanktonu zamieszkującego przeciwległą stronę prądu. To zróżnicowanie zooplanktonu w zależności od konkretnej lokalizacji pomaga naukowcom zróżnicować masy wody.

Zooplankton podobnie jak fitoplankton jest wrażliwy na otaczające środowisko. Dzięki temu naukowcy mogą określać np. delikatne zmiany klimatyczne i środowiskowe. Zooplankton dość szybko reaguje na czynniki takie jak obecność nutrientów, zanieczyszczenia, zmiany pH, temperaturę czy zwiększona obecność drapieżników. Naukowcy obserwując zmiany  jakościowe i ilościowe zooplanktonu mogą określać również kondycję poszczególnych ekosystemów.

Podsumowanie

Zooplankton pełni ogromnie ważna funkcję w ekosystemach wodnych stanowiąc główny skład niższych poziomów troficznych czy to na rafie czy też w akwarium morskim. Z jednej strony gatunki zooplanktoniczne kontrolują populację bakterio czy fito planktonu, a z drugiej same są cennym źródłem pokarmu dla większych zwierząt.  W akwarium zooplankton ma bardzo trudne warunki do przetrwania ze względu na obecność pomp i odpieniacza. Dlatego nowoczesna akwarystyka wraca do bardziej naturalnych rozwiązań, którymi są systemy DSB, DyMiCo czy rozbudowane refugia. Wszystko to, co żyje na skałach w piasku czy wśród glonów jest źródłem naturalnego pokarmu dla ryb i koralowców. Również rozmnażające się krewetki, wieloszczety, mysis czy ślimaki uwalniają co pewien czas swoje larwy. Niewielka część z nich wkrótce po uwolnieniu zostanie złapana jako pokarm, a reszta niestety wyląduje w kubku odpieniacza. Warto więc regularnie wprowadzać do akwarium żywą mikrofaunę w postaci wrotków czy widłonogów jednocześnie dolewając trochę fitoplanktonu.

źródła:

Wikipedia

http://marinebio.org/oceans/zooplankton/

[fb_button]

 

Cyjano w akwarium – plaga prawie doskonała

Cyjano w akwarium – plaga doskonała

[fb_button]

Cyjano w akwarium to chyba najpopularniejsza plaga w akwarystyce morskiej. Mimo, że głównie dotyczy zbiorników dojrzewających, nierzadko potrafi pojawić się w akwariach ustabilizowanych. Ostatnio również nawiedziło również moje akwarium, trafił się więc idealny temat na artykuł. Zwłaszcza, że na forach internetowych jest sporo zapytań o walkę z cyjanobakteriami.

Cyjano – czym jest?

Cyjano to popularna nazwa dla cyjanobakterii (sinic) – grupy organizmów samożywnych zamieszkujących niemalże wszystkie środowiska na Ziemi. Mimo prostej, jednokomórkowej budowy ciała, ich procesy życiowe są na tyle skomplikowane, że taksonomia cyjano ulega ciągłym zmianom. Według najnowszej taksonomii są zaliczane do bakterii, a wcześniej zaliczane były do roślin. Nazwa „sinice” wzięła się od niebiesko-zielonego koloru niektórych gatunków cyjanobakterii. Jednak w ich, dość licznej gromadzie znajdują się gatunki o różnych kolorach tkanek – niebieskie, zielone, czerwone. Naukowcy są zgodni co do tego, że cyjanobakterie są jednymi z najważniejszych organizmów dla ekosystemu Ziemi. Istnieje teoria, że to od nich wyewoluowały rośliny…

Wiele gatunków sinic tworzy tzw hormogonia – aktywnie pływające twory wielokomórkowe służące im do rozmnażania wegetatywnego. Hormogonia mogą poruszać się w toni wodnej szukając dogodnych warunków do osiedlenia. Jeśli ich nie znajdą, potrafią przyjąć formy przetrwalnikowe i czekać na lepsze czasy…

Sinice w yellowstone

Gorące jezioro porośnięte sinicami w Parku Yellowstone

 

Zła sława sinic zaczęła się stosunkowo niedawno i dotyczy dwóch spraw. Po pierwsze intensywne zakwity zabijające życie w zbiornikach wodnych, a po drugie produkowane przez nie toksyny. Aby łatwiej zrozumieć problem zakwitu cyjano, należy pamiętać o ich podwójnej naturze. Z jednej strony traktujemy je jak bakterie, a z drugiej jak glony. Ta dwoistość ich natury powoduje, że są to jedne z najbardziej wytrzymałych organizmów na ziemi, potrafiące przeżyć w lodach Antarktydy i w gorących źródłach, w których temperatura wody sięga 90 stopni. Ich komórki występują w każdym akwarium morskim czekając na odpowiednie warunki…

sinice w akwarium

Typowy kożuch z sinic pokrywający piasek w akwarium morskim

Cyjanobakterie – gotowe na każdą ewentualność

W przeciwieństwie do innych plag, często występujących w akwariach morskich sinice nie muszą wcale mieć wykrywalnych poziomów NO3 i PO4, aby się intensywnie namnażać.  Owszem, wykrywalne poziomy nutrientów ułatwią sinicom ekspansje, ale jak już się pojawią, to nawet szybka poprawa parametrów nie musi ich wcale zatrzymać. Dzieje się to, dlatego, że niektóre gatunki sinic mają zdolność zdobywania substratów budulcowych metodami niedostępnymi dla innych organizmów. Potrafią asymilować azot gazowy bezpośrednio z wody i fosforany z osadów skalnych w postaci fosforanów trójwapniowych. Żeby tego było mało, to cukry otrzymują w procesie fotosyntezy. Całkowita wystarczalność. To właśnie dlatego tak trudno je zwalczyć naturalnymi metodami.

Zdolność wiązania azotu gazowego opiera się o kompleks enzymów nitrogenaz zbudowany z dimeru żelazowo-białkowego oraz terarmeru żelazowo-molibdenianowo-białkowego. Za pomocą tych dwóch enzymów następuje redukcja azotu do amoniaku według wzoru:

N2 + 8H+ + 8e− + 16ATP → 2NH3+ 16ADP + H2 + Pi

Poniżej widzimy całkowity proces wiązania azotu w komórkach sinic:

asymilacja azotu przez sinice

Metabolizm sinic i asymilacja azotu

 

Warto zauważyć, że oba składniki kompleksu nitrogenazy są niezwykle wrażliwe na utlenianie. Biorąc pod uwagę, że posiadając chlorofil i przeprowadzając fotosyntezę, której jednym z produktów jest tlen, trzeba nie lada sztuki, aby oddzielić te dwa procesy w taki sposób, aby sobie nie szkodziły zachodząc w tej samej komórce. Cyjanobakterie wykształciły odpowiednie mechanizmy, które ułatwiają im ten rozdział. Np. gatunek Anabaena rozdziela te procesy w obrębie komórki, podczas, gdy gatunki GloeotheceCyanothece Lyngbya rozdzielają te procesy w czasie. Gatunki sinic Trichodesmium oraz Katagnymene potrafią rozdzielać procesy fotosyntezy i asymilacji azotu zarówno w czasie jak i w przestrzeni komórki. Do tak intensywnej ekspansji cyjanobakterii, jakie trafiają się w niektórych akwariach morskich oprócz azotu potrzebne są również fosforany. Do zredukowania cząsteczki azotu N2 potrzeba aż 48 reszt fosforanowych (1 cząsteczka ATP zawiera 3 reszty fosforanowe). A to tylko jeden z procesów, w którym używane są fosforany. Wiele sinic np. z gatunków Tolypothrix, Scytonema, Hapalosiphon potrafi asymilować fosforany bezpośrednio z osadów skalnych.

Profilaktyka przeciw sinicowa

Wszystkie powyższe cechy cyjanobakterii czynią je idealnie przystosowanymi do środowiska akwariowego. Łącząc w sobie cechy zarówno bakterii jak i glonów są doskonale przystosowane do przetrwania w akwarium czekając na nadarzającą się okazję na ekspansje. Jeśli okazja się trafi, to najczęściej już jest zbyt późno na walkę tradycyjnymi metodami i trzeba sięgać po metody farmakologiczne. Jest jednak szansa, że odpowiedzialny akwarysta będzie wstanie tak prowadzić akwarium, aby ta okazja się nigdy nie trafiła.

różne formy sinic

Sinice przyjmują najróżniejsze formy.

Musimy pamiętać, że cyjano to żywy mikroorganizm, który jako taki podlega wszystkim procesom zachodzących w ekosystemie, mimo swojego doskonałego przystosowania nie lubi konkurencji. Dlatego w optymalnych warunkach, kiedy w akwarium mamy silną mikrofaunę i florę bakteryjną nie staje się gatunkiem dominującym. Wystarczy jednak, gdy na skutek zaburzeń w stabilnym rytmie akwarium, następuje regresja bakterii czy mikrofauny, aby cyjano wykorzystało nadarzającą się okazję…

Co może spowodować takie zaburzenie? Właściwie wszystko: przerwa zasilaniu, skok temperatury, nadmiar DOC i  DOM (dissolved organic carbon, dead organic matter) – przedawkowanie wódki, przedawkowanie suplementów, zmiana piasku, choroba ryb,  zmiana światła, przelanie odpieniacza… Jeśli pozostałe warunki środowiskowe są optymalne, to następuje wtedy mniej lub bardziej dynamiczna ekspansja cyjano, a Rozrastający się kożuch powoli dusi wszystko co pod nim jest nie dopuszczając światła czy tlenu.

Cyrkulacja

Wspólnym mianownikiem, który pośrednio wpływa na ekspansję cyjano są złe parametry wody spowodowane najczęściej słabą cyrkulacją, złą filtracją, przerybieniem i przekarmieniem. Bardzo często cyjano pojawia się w pierwszej kolejności w miejscach o słabej cyrkulacji, gdzie sedymentują drobiny detrytusu. Dlatego dobra cyrkulacja to konieczność, jeśli chcemy uniknąć ataku cyjano. Dobra cyrkulacja to taka, która nie pozostawi w akwarium stref ze stojącą wodą. Wszędzie tam, gdzie dociera światło, woda musi płynąć na tyle szybko, aby unosić ewentualny detrytus. Wystarczy wzruszyć piasek, aby móc obserwować kierunek i prędkość przepływu wody. Czasami warto dokupić mniejsze pompy i ustawić je za skałami tak, aby zapobiec powstawaniu martwych stref. Dobrym rozwiązaniem są też pompy o zmiennej cyrkulacji, zaprogramowane tak, aby co kilkadziesiąt minut włączały się na maksimum mocy. Pamiętajmy też, że im bardziej zarośnięte akwarium, tym wolniejsza cyrkulacja, ponieważ rozrastające się korale stanowią barierę dla prądu wody.

Dość częstym problemem związanym z silną cyrkulacją jest unoszenie ziaren piasku. To po pierwsze nie wygląda estetycznie, po drugie rozsypuje piasek po koralach, a po trzecie kumuluje go w kilkucentymetrowe hałdy powodując uwięzienie detrytusu między ziarnami piasku. Tak uwięziony detrytus, jeśli nie jest odpowiednio szybko uwolniony, jest mineralizowany przez bakterie, co powoduje, że z piasku uwalniają się fosforany.

Cyjano potrafi się rozwijać bardzo agresywnie

Cyjano potrafi się rozwijać bardzo agresywnie

Jeśli decydujemy się na piasek w akwarium, musimy uwzględnić zwierzęta, które będą nam go przekopywały, (tylko w dojrzałym akwarium). Doskonałą robotę robią rozgwiazdy piaskowe, nassariusy, babki kopiące, niektóre wargatki. Pamiętajmy jednak, żeby dobrać ilość tych zwierząt odpowiednio do ilości piasku inaczej będą głodowały.

Zwiększona cała cyrkulacja i zwierzęta kopiące mają na celu przekopywać piasek i uwalniać z niego detrytus, który niesiony z wodą ma być usunięty przez:

Odpieniacz

Odpieniacze białek to jedna z podstawowych metod filtracji mechanicznej w akwarium. Pisaliśmy o nich w tym artykule. Efektywny odpieniacz jest w stanie usunąć detrytus zanim ten zostanie zamieniony na fosforany. Słabszy odpieniacz można wspomóc doraźnie watą filtracyjną, która będzie zatrzymywała detrytus na spływie. Warunkiem jednak jest to, że taka wata będzie płukana co kilkanaście godzin. Inaczej sama stanie się źródłem fosforanów.

Osobnym sposobem profilaktyki anty sinicowej związanej z odpieniaczem jest ozonowanie wody. Jest to jednak czynność potencjalnie niebezpieczna, dlatego powinny być stosowana z umiarem i przy znajomości procesu ozonowania wody. Ozonowanie można włączyć na pół godziny na dobę, co podniesie poziom REDOX w akwarium. Wskaźnik REDOX pokazuje intensywność procesów reakcji redukcji i utleniania. Im wyższy wskaźnik REDOX tym silniejsze są procesu utleniania. A jak pisałem wyżej utlenianie jest wrogiem cyjano. Stąd też stare metody walki z cyjanobakteriami opierały się o nadmanganian potasu (KMnO4) posiadające silne działanie utleniające.

Obieg

Nawet najlepszy odpieniacz nie da sobie rady z wyczyszczeniem wody o ile będzie miał słaby dopływ wody z akwarium. Dlatego na poprawną pracę odpieniacza wpływa też wydajny obieg. Mimo, że nie znalazłem konkretnych badań na ten temat, na forach internetowych istnieją liczne sygnały potwierdzające znaczenie obiegu dla czystości wody w akwarium. Przyjmuje się, że wydajny obieg to około 8-10 razy objętość akwarium.

Testy i regularna obsługa akwarium

Tu dotykamy raczej cech akwarysty niż samego akwarium. Odpowiedzialna akwarystyka morska niestety wymaga sumienności i cierpliwości od akwarysty. Nawet najlepszy sprzęt nie zastąpi cotygodniowej obsługi czy podmiany wody. Dlatego, jeśli ktoś zabiera się za takie hobby powinien poświęcać mu regularnie czas.

Według mnie, do najważniejszych testów chemicznych robionych w akwarium należą w pierwszej kolejności azotany, fosforany i KH. O ile KH ma większe znaczenie na wzrost korali wapiennych o tyle NO3 i PO4 mówią nam o stopniu eutrofizacji (żyzności) wody akwariowej.  Pomiar nutrientów ma jeszcze jedno znaczenie. Otóż do ich poziomów dostosowujemy ilość dozowanej wódki czy VSV. O ile przy wyższych poziomach azotanów i fosforanów dozowanie pełnych dawek VSV ma swoje usprawiedliwienie, o tyle już przy ledwo wykrywalnych poziomach musimy ograniczyć dawkę węgla organicznego. Zwłaszcza, jeśli mamy dawkowanie ustawione na pompie dozującej. Jeśli tego nie zrobimy to nadmiar pożywki może zostać wykorzystany właśnie przez cyjano, które nie jest ograniczone niskimi azotanami i fosforanami. Tak jak pisałem w artykule o dojrzewaniu… Najwięcej szkód robi nadmiar organiki w akwarium.

Istnieją też sygnały, że wprowadzenie filtracji za pomocą biopellet może spowodować tymczasowo niewielkie ogniska cyjano, które znikają, po ustabilizowaniu się tej metody. Wbrew pozorom mechanizm ten jest podobny do przedawkowania VSV czy wódki. Zanim biopellety pokryją się bakteriami, ich niewielkie drobiny przenikają do akwarium mogąc służyć za odżywkę dla cyjanobakterii.

Metody walki

Cyjano w akwarium morskim to plaga niemalże doskonała. Przełączanie metabolizmu w zależności od parametrów środowiskowych czyni je bardzo odpornym na tradycyjne metody walki. Zanim jednak sięgniemy po metody drastyczne spróbujmy jednak tych łagodnych.

Przede wszystkim, tak jak pisałem wyżej, należy poprawić cyrkulację i wydajność odpieniacza. Bez tego nie warto nawet zaczynać walki z cyjano. Ograniczenie karmienia ryb i stosowanie dobrej jakości pokarmów – np. żywych na pewno zmniejszy ładunek PO4 trafiający do akwarium – pisałem o tym w tym artykule. Również zmniejszenie dawki VSV pomoże w walce z cyjano.

Na forach często czytam o metodzie walki z cyjano, jaką jest zaciemnienie akwarium na 48h. Sam osobiście nie stosowałem nigdy tej metody, ale podobno u niektórych osób działa. Polega ona na całkowitym zaciemnieniu akwarium np. owiniecie go kocem. Przez ten czas wszystkie organizmy fotosyntetyzujące nie mogą produkować sobie pokarmu. Metoda ta ma działać nie tylko na cyjano, ale również na okrzemki, dino i… korale, które przez 48 są odcięte od światła. Obawiam się jednak, że dwoistość natury cyjano (bakterie-glony) może spowodować to, że braku światła nie ma tak negatywnego wpływu na cyjano jak np. na glony.

Odciąganie kożucha cyjano ma niewątpliwie duże znaczenie w walce z tą plaga. Jak napisałem wyżej, gęstw warstwa cyjano odcina światło i dopływ natlenionej wody do warstw pod kożuchem tworząc warunki ubogie w tlen. To sprzyja rozwojowi cyjano nawet przy zerowych azotanach i fosforanach. Dlatego, wedle możliwości, należy odciągać cyjano tak, aby odkryć przyduszone obszary piasku i skał. Miejsca, z których nie możemy sięgnąć, aby odessać cyjano, możemy odmuchać pompą. Powoduje to, że detrytus i cyjano łatwiej trafią do odpieniacza.

Przedmuchiwanie lub przepłukanie piasku ma za zadanie usunąć z niego detrytus. Możemy to zrobić podczas podmiany wody. „Starą” wodę ściągamy razem z częścią piasku do wiadra. Następnie ręcznie mieszamy tak, aby wypłukać detrytus, który potem zlewamy do ścieku. Następnie odciągamy drugą część wody i przepłukujemy piasek ponownie. Po tym zabiegu piasek trafia z powrotem do akwarium. Ten sposób jest dość skuteczny o ile nie odciągniemy na raz zbyt dużo piasku.

Oczywiście powyższe metody powinno się stosować razem tak, aby zwiększyć szanse na sukces. W przypadku większych zakwitów cyjano, niestety ciężko będzie o wygraną, dlatego trzeba sięgnąć po:

Rozwiązanie ostateczne,

czyli preparaty chemiczne. Zawsze bylem i prawdopodobnie pozostanę przeciwnikiem zbyt chętnego sięgania po „twardą” chemię w akwarystyce. Jednak w wypadku cyjano, zbyt długie ociąganie się może spowodować niemałe szkody w faunie akwarium ze względu na produkowane przez cyjanobakterie toksyny. Poza tym, to tylko kwestia czasu, kiedy rozrastający się kożuch cyjano zacznie „dusić” korale.

W swojej przygodzie z akwarystyką morską walczyłem dwukrotnie z nalotem sinic. Nie pamiętam, co spowodowało zakwit za pierwszym razem, ale za drugim był to mój urlop, podczas którego akwarium powierzyłem automatom i teściowej, która tylko dokarmiała ryby.

Ostatecznie w obu sytuacjach skorzystałem z preparatów chemicznych, które łatwo pokonały zakwit sinic. Za pierwszym razem był to:

Chemiclean

To popularny preparat do walki z cyjano o dość dużej skuteczności. Skład preparatu jest oczywiście owiany tajemnicą producenta, ale na opakowaniu wyraźnie jest napisane, że jest bezpieczny dla obsady akwarium, makroglonów i bakterii nitryfikacyjnych. Nie zawiera algicydów i erytromycyny, choć może zawierać inne antybiotyki. W opakowaniu dostajemy malutki pojemniczek zawierający 2g białego proszku i łyżeczkę do odmierzania preparatu.

Zanim przystąpimy do kuracji musimy się do niej przygotować. Kuracja Chemicleanem trwa co najmniej dwie pełne doby. W instrukcji napisane jest o konieczności silnego natleniania wody. Można to osiągnąć uruchamiając odpieniacz bez kubka tak, aby piana przelewała się z powrotem do sumpa. Będzie to jednak bardzo intensywne pienienie, nawet przy maksymalnie skręconym odpieniaczu. Można zamiast tego zastosować zwykłą pompkę napowietrzającą z kamieniem. Odłączamy wszystkie media filtracyjne typu, węgiel, UV, ozon, rowa czy peletki oraz odłączamy pożywkę VSV. W miarę możliwości odciągamy możliwie dużo cyjano z akwarium.

Chemiclean to sprawdzony środek na sinice

Chemiclean to sprawdzony środek na sinice

Przy stosowaniu jakiejkolwiek chemii medycznej w akwarium, konieczne jest możliwe dokładne obliczenie ilości wody netto w systemie. W akwarium głównym ilość wody obliczamy mierząc i mnożąc wewnętrzne wymiary akwarium oraz wysokość wody. Od tej wartości odejmujemy od 10 do 20 procent na skałę (10 procent to lekkie konstrukcje – 30% to duża ilość skały ciasno ułożonej i gęsto porośniętej koralami. Następnie tak samo liczymy objętość sumpa. Łączną ilość wody dzielimy przez 38 litrów, co nam da ilość łyżeczek preparatu potrzebnych na dany system. Konieczne jest, aby sprawdzić instrukcję w celu upewnienia się, że producent nie zmienił dawkowania.

Dawkowanie: 1 dołączona płaska łyżeczka proszku na 38litrów (10 galonów amerykańskich). Zawartość pojemnika wystarczy na 1235 litrów

Preparat mieszamy w osobnym naczyniu, do którego odlewamy trochę wody. Po kilku chwilach, klarowny płyn wlewamy do akwarium. W między czasie zbieramy wodę na podmianę, ponieważ zgodnie z instrukcja producenta, po kuracji musimy podmienić 20% wody. Jeśli dwudniowa kuracja nie przyniosła rezultatu, powtarzamy ją podmieniając uprzednio 20% wody.

Po powtórnym włączeniu odpieniacza, odpieniacz może intensywnie przelewać wodę do kubka. Warto wtedy mieć dość świeżej solanki, aby uzupełniać straty na bieżąco.

U mnie w akwarium Chemiclean spełnił doskonale swoją rolę pomagając mi pozbyć się cyjano na kilka lat. Jednak w moim przypadku metoda ta była dość niewygodna, ponieważ ze względów logistycznych trudno mi zmagazynować na raz 200L wody na podmiankę po kuracji. Z tego powodu, przy ponownym ataku cyjano zainteresowałem się stosunkowo nową metodą walki z nim.

Mycosidol Colombo

Mycosidol jest produkowany przez holenderską firmę Colombo. O ile Chemiclean zawierał pewne wskazówki, co do składu preparatu, o tyle na ulotce Mycosidolu nie znajdziemy słowa o tym co zawiera ani czym nie jest. Nazwa Mycosidol (mykos – z greki grzyby) może sugerować, że to jakaś forma fungicydu lub substancja produkowana przez grzyby. Nie jest to pozbawione sensu, ponieważ niektóre rośliny produkują substancje zabójcze dla sinic. Są to jednak czyste spekulacje. Nie dysponuję żadnymi danymi na temat składu Mycosidolu.

Czytając instrukcję preparatu odnoszę wrażenie, że został on zaprojektowany do systemów z wodą słodką, ponieważ część instrukcji odnosi się do filtrów biologicznych i brak w niej słowa o odpieniaczu. Nie mniej jednak zapewniam, że w akwarium morskim działa bardzo skutecznie. Instrukcja wspomina natomiast o usunięciu filtra UV, ozonu czy węgla aktywnego, który w przeciwnym wypadku usuwałby preparat z systemu.

Mycosidol Colombo to stosunkowo nowy preparat do walki z sinicami

Mycosidol Colombo to stosunkowo nowy preparat do walki z sinicami

Mimo, że według producenta, preparat nie wpływa negatywnie na florę bakteryjną, instrukcja sugeruje odłączenie bio-filtrów. Uznałem ze w naszym wypadku mogłoby to być DSB, ale nie odłączyłem go podczas kuracji Mycsidolem.

Buteleczka z Mycosidolem, w odróżnieniu od Chemicleanu zawiera 20 kapsułek z proszkiem. Jedną kapsułkę stosujemy na 25 litrów wody netto.

Dawkowanie: zawartość 1 kapsułki na 25 litrów wody. Zawartość wystarczy na 500L wody

Warto podkreślić, że stosując Mycosidol musimy otworzyć każdą kapsułkę i wsypać jej zawartość do naczynia z odlaną wodą akwariową. Jest to dość delikatna czynność i wymaga trochę wprawy. Po wsypaniu proszku do naczynia z wodą uzyskujemy mleczny płyn, który razem z osadem wlewamy do akwarium. Woda w akwarium zrobi się na kilka(naście) godzin mętna, ale nie zauważyłem żadnej reakcji u zwierząt na dodanie preparatu.

Podczas mojej kuracji Mycosidolem odpieniacz pracował bez kubka, ale jego praca była normalna. Wystarczyło niewielkie przykręcenie zaworu, aby piana nie wylewała się z odpieniacza. Według mnie jest to ogromna przewaga Mycosidolu nad Chemicleanem. Drugą zaletą Mycosidolu jest to, że nie wymaga dużej podmiany wody po kuracji o ile jej nie powtarzamy.

Kuracja Mycosidolem zachodzi nieco wolniej i łagodniej niż kuracja Chemicleanem. Jednak po 3-4 dniach po cyano nie zostanie ślad.

Podsumowanie

Cyjanobakterie zamieszkują praktycznie wszystkie ekosystemy na Ziemi. Nie powinno więc dziwić, że znajdują się również w akwarium morskim nawet gdy ich nie widzimy. Ich przystosowanie do zmiennych warunków środowiska niewątpliwie spowodowało to, że przetrwały prawie 3,8 miliarda lat. W akwarium czekają na swoje pięć minut, a gdy je dostaną, rozrastają się agresywnie powlekając wszystko fioletowym kożuchem. Znów więc wracamy do starej dyskusji o parametrach wody, cierpliwości i sumienności akwarysty. Niestety, przy tak wszechstronnym przeciwniku tradycyjne metody walki z plagami. zawodzą. Wtedy zostaje już tylko rozwiązanie ostateczne.

[fb_button]

Bibliografia:

https://books.google.co.uk/books?id=4oJ_vi27s18C&pg=PA114&dq=tricalcium+phosphate+cyanobacteria&hl=pl&sa= X&ei=8uczVbCiBISU7Qb984D4DA&ved=0CCkQ6AEwAA#v=onepage&q=tricalcium%20phosphate%20cyanobacteria&f=false

http://netclub.athiel.com/cyano/cyanos2.htm

http://kb.marinedepot.com/article.aspx?id=11162

http://www.advancedaquarist.com/2002/10/chemistry

http://www.jlakes.org/web/1-s2.0-S030147971300234X-main.pdf

http://colombo.nl/pdf/Mycosidol%202015%20-%201030V2%20LR.pdf

http://www.intechopen.com/books/advances-in-biology-and-ecology-of-nitrogen-

fixation/nitrogen-fixing-cyanobacteria-future-prospect

http://en.wikipedia.org/wiki/Nitrogenase

Skała, a dojrzewanie w akwarium

dojrzewanie akwarium morskiego

Skała, a dojrzewanie w akwarium

Początkujący akwaryści często stają przed wyborem rodzaju skały w nowych zbiornikach. Jeszcze kilka lat temu, żywa skała była głównym medium filtracyjnym stosowanym wśród akwarystów morskich. Dzisiaj mamy do dyspozycji kilka metod prowadzenia akwarium morskiego, które są na tyle wydajne, że naturalna żywa skała nie jest już obowiązkowym elementem akwarium, choć ciągle pełni wiodącą rolę. Oprócz żywej skały, coraz częściej stosowana jest sucha skała lub skała syntetyczna. Poniżej przyjrzymy się różnicom w rodzajach skał. Są to moje przemyślenia na temat różnic w starcie akwarium na tych trzech rodzajach. Sugeruje też, aby zapoznać się z dwoma istniejącymi materiałami o podobnej tematyce: Żywa skała oraz Organika w akwarium morskim

O dojrzewaniu parę słów…

Głównym, chociaż mającym coraz mniejsze znaczenie zdaniem skały jest filtracja biologiczna. Jednak to nie sam „kamień” filtruje wodę, a organizmy żywe, które go zamieszkują. Często zapominamy, że te organizmy nie żyją tylko na powierzchni skały, ale również w jej wnętrzu. Pisząc „organizmy” nie mam na myśli tylko małych zwierząt zamieszkujących skałę np. kiełży czy wieloszczetów), ale glony, bakterie czy pierwotniaki – słowem wszystko, co żyje na skale i wewnątrz skały. Organizmy te pełnią ogromnie istotną rolę w procesie „samooczyszczania się wody”.  Organizmy cudzożywne (zwierzęta i bakterie) mineralizują, czyli rozkładają substancje organiczne na czynniki proste, podczas gdy organizmy samożywne (roślinny i bakterie) konsumują je zmieniając w substancje organiczne. To oczywiście duże uproszczenie, ale mam nadzieję, że w ten sposób temat będzie bardziej zrozumiały.

„Dojrzewanie” akwarium to termin wymyślony przez akwarystów, który dość dobrze oddaje istotę procesu. Obejmuje zespół procesów biologicznych i chemicznych, które powodują ustalenie równowagi pomiędzy pokarmem, a jego konsumentami. Jeśli mamy nadmiar pokarmu organicznego, to w pierwszej kolejności nastąpi rozwój tych organizmów, które żywią się substancjami organicznymi. Najmniejsze zwierzęta konsumując martwe substancje organiczne zaczynają wydalają azot i fosfor nieorganiczny (NH4+, NO3-, NO2-, PO4(3-)), które są natychmiast wykorzystywane przez glony oraz bakterie samożywne. Nadmiar substancji odżywczych prowadzi do gwałtownego rozwoju najprostszych organizmów, budujących najniższe warstwy piramidy troficznej w naszym ekosystemie. Nim się obejrzymy, w akwarium kwitnie życie roślinne w postaci glonów włosowatych, zakwitów cyjano, dinoflagellata czy okrzemek.

skała z frachtu

Przykład dojrzewania na skale z frachtu. Rozkładające się resztki substancji organicznej są natychmiast wykorzystywane przez bujnie rozrastające się glony. Skała najbardziej po lewo to skała odgazowana. (zdjęcie użytkownika @nikel z forum nano-reef.pl)

O ile do nowego akwarium nie wprowadzimy nowych zwierząt i dodatkowego pokarmu, ilość substancji odżywczych (organicznych i nieorganicznych) zaczyna maleć, ponieważ zostały użyte do budowy tkanki organicznej czy to u zwierząt, roślin czy bakterii. Mechaniczne usuwanie glonów wspomagane pracą odpieniacza powoduje, że organiki w akwarium jest coraz mniej, przez co zmniejsza się ilość glonów, okrzemek czy cyjano. Oznacza to, że  dojrzewanie dochodzi do końca, a jego procesy biologiczno-chemiczne zwalniają, choć się nigdy nie zatrzymują. Już nie ma nadmiaru mineralnych i organicznych substancji odżywczych. Plagi odchodzą. Nadszedł czas na wprowadzanie nowego życia. Pamiętajmy, że korale również konsumują nutrienty z wody. Dlatego stara szkoła mówi o prowadzaniu korali przed rybami. Kilka dodatkowych korali jeszcze bardziej oczyści nam wodę z nutrientów. Ryby wprowadzamy po koralach, pojedynczo, zaczynając od tych mniejszych i spokojniejszych gatunków. Grupy ryb wprowadzamy, gdy mamy pewność, że zbiornik jest już ustabilizowany. Jeśli nie będziemy przestrzegać tej zasady to grozi nam…

Wtórne dojrzewanie…

W zależności od ilości organiki na start, dojrzewanie może trwać od kilku tygodni do nawet kilku miesięcy. Jednak dojrzewanie to proces delikatny i utrzymanie balansu można bardzo łatwo zaburzyć powodując ponowną ekspansje plag w postaci glonów, okrzemek czy cyjano. Jeśli w ustabilizowanym akwarium, w którym podaż nutrientów jest równoważona przez popyt, pojawi się nagle ich nadmiar to dojrzewanie zacznie się od nowa. Co powoduje wzrost nutrientów? Przykro mówić, ale najczęściej sam akwarysta. Oto najczęstsze przypadki:

– Nadmiar pokarmu dla ryb i korali – częstym błędem początkujących akwarystów jest nadmiar pokarmu podawanego do akwarium. Czasami czytam na forach, że ktoś do akwarium z parką błazenków podaje kostkę mrożonek rano i wieczorem. To bardzo szybko powoduje eutrofizację (przeżyźnienie) ekosystemu. Tak samo jest z koralami. Akwarysta wkłada pierwszego korala i… już zaczyna go karmić, lejąc do akwarium, co tylko mu wpadnie w rękę.

Kiedyś, przy reorganizowaniu swojego akwarium założyłem drugie, aby w nim przetrzymać ryby i nadmiar skały.  Po całej robocie ryby wróciły do dużego akwarium. W małym została, skała, jakieś szczepki korali i makroglony. Akwarium było ogrzewane a dolewka pilnowała zasolenia. Po około 4 miesiącach zauważyłem, że wśród skał ukrywają się dwa garbiki. Ryby przeżyły wśród skał 120 dni bez karmienia w 80-cio litrowym akwarium, zachowując doskonałą kondycję.

– Nadmiar suplementacji – to też częsty powód problemów. Często zapominamy, że wiele mikroelementów już jest na optymalnych poziomach, ale jest ładna buteleczka to na pewno parę dodatkowych kropel nie zaszkodzi.

-Nadmiar pożywki dla bakterii (metoda VSV i podobne) – często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nadmiar pożywki dla bakterii może spowodować problemy z plagami. Zapominamy o tym, że z pożywki mogą korzystać nie tylko bakterie probiotyczne, ale na przykład cyjanobakterie. Nadmierny rozrost bakterii na substracie może również spowodować utrudnioną dyfuzję wody między kolumną wody a piaskiem czy wnętrzem skały.

– Kuracje chemiczne – to sprawa indywidualna, ale może się zdarzyć, że podając jakiś antybiotyk, wodę utlenioną, czy inny „cudowny” preparat na cyjano, wirki, dino, ospę etc. zabije część populacji bakterio i zooplanktonu lub innych pożytecznych zwierząt. W takiej sytuacji z jednej strony obumarłe zwierzęta same stają się pożywką organiczną, a po drugie te, co uszły z zżyciem, nie są w stanie przerobić dotychczasowej podaży nutrientów. Ta sama sytuacja może wystąpić np. przy awarii grzałki, kiedy część flory bakteryjnej może nie przeżyć wychłodzenia lub przegrzania wody.

– Przerybienie akwarium – to chyba największy wróg stabilnych parametrów i dojrzewania. Najczęściej występuje podczas początkowej fazy akwarium, kiedy niecierpliwy akwarysta wprowadza ryby zbyt szybko, lub w dużych ilościach. Jeśli dojdzie zwiększone karmienie, to kłopoty murowane.

To tylko kilka przykładów, które mogą spowodować wtórne dojrzewanie lub przedłużyć to pierwsze.

A co ze skałą..?

No właśnie. Miało być o skale. Skała oprócz bycia konstrukcją nośną dla korali, jest właśnie miejscem zamieszkania dla tych wszystkich organizmów, które pracują dla nas nad czystością wody. Dzisiaj mamy dostępne sporo rodzajów skał o czy pisałem w innym artykule, ale głównie dzielimy ją na: żywą, z frachtu, suchą i sztuczną. Są to cztery grupy skał, które musimy rozważać w osobnych kategoriach. Jak wspomniałem na początku, sucha i sztuczna coraz częściej są stosowane w nowych akwariach. Nie ma w tym nic złego o ile wiemy i rozumiemy cechy tych skał, ponieważ dojrzewanie przechodzi inaczej na tych skałach. Poniżej opiszę podstawowe cechy tych skał oraz ich wpływ na dojrzewanie.

Żywa skała – według mnie ciągle najlepsze rozwiązanie dla nowego akwarium. I zapewne długo nic tego nie zmieni.

żywa skała

Dobrej jakości żywa skała ma odcień lekko fioletowy dzięki algom wapiennym – źródło: Google.

Jest jednak jeden warunek – skała musi dobrej jakości, pochodzić z czystego zbiornika i nie być poza wodą dłużej niż kilkanaście minut. Taka sytuacja występuje najczęściej wtedy, gdy kupujemy skałę z likwidowanego zbiornika. O ocenie żywej skały pisałem w innym artykule, więc tutaj tą sprawę ominę. Żywa skała posiada sporo widocznego życia na powierzchni i niewidocznego wewnątrz. Poza tym porastają ją gąbki, osłonice, glony wapienne i pozostałości korali. Ze względu na te organizmy, żywa skała musi być w pewnym stopniu traktowana jak np. ryba. Nie może pozostawać poza wodą dłużej niż kilka minut. Powinna być przenoszona w wodzie o podobnych parametrach i nawet aklimatyzowana, jeśli temperatura wody lub jej skład w docelowym akwarium jest inna. Gdy o tym zapomnimy, część życia w skale (albo i całe) padnie powodując, że skała nie będzie już żywa. Jeśli taka skałę wprowadzimy do akwarium, gnijące i rozkładające się organizmy będą zanieczyszczały wodę powodując bujne i wydłużone dojrzewanie. Równie dobrze można by było wrzucić do wody kawałek mięsa…

Jeśli jednak zadbamy o skałę zapewniając jej odpowiednie parametry wody podczas transportu i odpowiednią aklimatyzację, żywa skała będzie najlepszym medium filtracyjnym, mocno skróci dojrzewanie, a w skrajnych wypadkach spowoduje dojrzewanie bezobjawowe – tj. bez inwazji glonów i innych plag.

Po zastosowaniu dobrej żywej skały, cykl azotowy powinien się szybko zamknąć. Można dodawać bakterie, jednak pożywka w takich sytuacjach powinna być podawana w zależności od poziomów nutrientów w wodzie, ale oczywiście zgodnie z zaleceniami producentów.

Skała z frachtu – coraz rzadziej używana do startu akwarium. Skała z frachtu oznacza skałę świeżo importowaną z Indonezji. Główną zaletą tej skały jest różnorodność życia i wiele „gratisów”, które możemy z nią otrzymać. Ze skałą trafiały się korale, skorupiaki, małże… o ile oczywiście przeżyły podróż czy to samolotem (w formie wilgotnej w celu zmniejszenia wagi), czy też statkiem (w wodzie o wątpliwej jakości). Niestety często zamiast ciekawych bonusów, z taka skałą możemy wprowadzić do akwarium  sporo niechcianych organizmów np. drapieżne kraby czy ukwiały majano. Ze względu na obecność obumarłych zwierząt taka skała może powodować bardzo burzliwe i długie dojrzewanie oraz walkę  z glonami, która o ile wygrana, dawała radość z odkrywania wielu dzikich podróżnych na gapę. Dzisiaj akwaryści wolą sami decydować o tym, co rośnie w akwarium, a i wybór życia w sklepach jest większy, przez co rzadziej się sięga po ten typ skały.

Importerzy skały indonezyjskiej przeprowadzają proces odgazowywania skały (o ile jej nie sprzedali wcześniej). Proces ten polega na przetrzymywaniu skały w kontenerach z przepływającą solanką. Odgazowywanie odnosi się bezpośrednio do tego, że skała może bąblować gazami z procesów gnilnych. Odgazowanie ma na celu oczyszczenie skały z martwych organizmów. Kontenery z reguły pozbawione są światła, dzięki czemu skała podczas takiego procesu jaśnieje. Skała dobrze odgazowana jest dość dobra na start, ponieważ może szybko być  zasiedlana florą bakteryjną. Niestety, zdarza się też tak, że trafia do akwarystów zanim się całkowicie oczyści. To oczywiście może wydłużać dojrzewanie w akwariach domowych.

ceramika w akwarium

Syntetyczna skała daje doskonałe możliwości aranżacyjne zbiornika (http://www.reefcentral.com/forums/showthread.php?t=2311241)

Skała sztuczna, ceramika – to skała wyprodukowana przez człowieka. Istnieją dwa główne typy skały sztucznej – jedna to ceramika – powstająca na bazie wypalania w wysokiej temperaturze gliny. Druga to skała produkowana na bazie np. cementu portlandzkiego. W obu sytuacjach stosuje się różne techniki, aby uzyskany produkt był możliwie porowaty.  Niewątpliwą zaletą skały sztucznej jest możliwość produkcji dowolnych kształtów. Drugą cechą tej skały jest fakt, że jest to skała sterylna – pozbawiona wszelkiego życia. Ma to tą zaletę, że zakładając akwarium na takiej skale, nie wprowadzamy do niego nieproszonych gości w postaci np. aiptasii czy dzikich krabów. Z drugiej strony jednak brak życia oznacza również brak tego pożytecznego, czyli bakterii czy drobnych skorupiaków. Przez to proces dojrzewania może być łagodniejszy, ale i sporo dłuższy.

Start akwarium na skale sztucznej wydaje się być łatwiejszy – bez skoków No3 czy PO4. Jednak wymaga dużo cierpliwości od akwarysty. Zbyt szybkie wprowadzanie ryb, może łatwo spowodować intensywne dojrzewanie. Dojrzewanie zbiornika na takiej skale warto wspomóc dodawaniem bakterii z niewielką ilością pożywki. Ilość pożywki powinna być względnie mała, ponieważ przy braku źródła azotanów i fosforanów metoda probiotyczna nie będzie mogła się dobrze rozwinąć. Ilość pożywki można zwiększyć przed wprowadzeniem ryb oraz podczas ewentualnego wzrostu poziomów nutrientów (NO3 i PO4).

Sztuczna skała

Sztuczna skała może mieć dowolne kształty robione na zamówienie (http://www.aquariumspecialty.com/blog/CeramEco-Vida-Rock)

Skała sucha – według mnie największa loteria, zwłaszcza przy zakupie z rynku wtórnego. Skała sucha w założeniu łączy cechy skały żywej (dobra porowatość, naturalne pochodzenie, buforowanie wody) oraz skały sztucznej (brak jakiegokolwiek życia, możliwość łatwej obróbki i montażu w dowolne kształty). Sucha skała, powstaje na drodze zabicia żywej skały, ciśnieniowego oczyszczenia i osuszenia.  Do zabicia żywej skały często stosuje się chlor, który dodatkowo powoduje całkowite wybielenie skały. Po osuszeniu, skała idzie na handel. Niektórzy producenci dodatkowo przetrzymują skałę w solance, aby w celu lepszego oczyszczenia. Ten proces jest w zasadzie trochę podobny do odgazowywania skały z frachtu – chodzi o usunięcie substancji organicznych. Jednak w przypadku suchej skały, jest ona całkowicie martwa. Trzymanie jej w wodzie RO usuwa w niewielkim stopniu tylko substancje rozpuszczalne, cała reszta organiki zostaje w środku. I nawet, jeśli do oczyszczenia zabitej skały zastosujemy metody biologiczne to późniejsze suszenie skały zabija również florę bakteryjną. Tak czy siak, sucha skała zawiera resztki organiczne, które w akwarium zaczną wydzielać fosforany. Wystarczy sobie wyobrazić mikroskopijne kanaliki w skale, aby zrozumieć jak trudno jest oczyścić skałą z martwej materii organicznej.

Często czyta się na forach o problemach z glonami tylko na jednej lub kilku skałach, podczas gdy reszta wygląda dużo lepiej.

Często czyta się na forach o problemach z glonami tylko na jednej lub kilku skałach, podczas gdy reszta wygląda dużo lepiej. Na zdjęciu mamy przykład połączenia suchej skały (po lewo) oraz żywej skały (po prawo)( źródło użytkownik @MaciejK – http://nano-reef.pl/topic/63932-zielone-glony)

Nie twierdzę, że nie da się wystartować na suchej skale, jednak moim zdaniem, ze względu na ryzyko sucha skała jest najgorszym wyborem. Komercyjnie produkowana sucha skała może mieć niższą zawartość fosforanów ze względu na kąpiele w chlorku lantanu, który wiąże fosforany. Jednak domowa produkcja suchej skały przynosi wątpliwe efekty. Oprócz chlorowania „pomysłowi” akwaryści skałę zamrażają, pieką w piekarniku, zalewają wodą RO. W każdym wypadku otrzymujemy skałę pełną martwej substancji organicznej, która, jeśli prawidłowo nie usuniemy, spowoduje inwazję plag w akwarium.

Przy starcie na suchej skale istnieje duża szansa na to, że skała będzie „dymiła” azotanami i fosforanami, które glony skrzętnie wykorzystają porastając skałę. Dlatego proces dojrzewania należy wspomóc dobrymi bakteriami, które powinny go nieco skrócić.

Podsumowanie

Dojrzewanie to w akwarium konieczność, dlatego nie powinno być rozważane w kategoriach zła. . Dolewanie różnych specyfików, mających za zadanie stłumienie dojrzewania uważam za błąd. To jak przebiegnie dojrzewanie będzie miało wpływ na siłę naszej rafy później.  Dojrzewanie akwarium to pierwszy i chyba najtrudniejszy test od początkującego akwarysty. W zbiorniku glonowe łąki, a tu by się chciało piękne i kolorowe korale. Jedyne, co mogę poradzić to czekać – czas działa na Waszą korzyść. Stosowanie dobrej jakości żywej skały na pewno przyspieszy ten proces i uczyni go bardziej łagodnym. Jednak o dobrą żywą skałę nie jest łatwo. Jeśli nie mamy do takiej dostępu, można rozważyć zastosowanie sztucznej skały, która przez długi czas wygląda nienaturalnie. Jednak cierpliwe czekanie się opłaci. Po kilku miesiącach sztuczna skała zacznie się upodabniać to żywej. Na start, najmniej polecam skałę suchą. Mimo istniejących przykładów łagodnego dojrzewania, skała ta niesie za sobą spore ryzyko problemów, dlatego jeśli nie macie absolutnie pewnego źródła, odradzam jej stosowanie przez początkujących akwarystów.

Mętna woda w akwarium morskim

Mętna woda w akwarium morskim

[fb_button]

Sobotniej nocy dostałem zapytanie na PW dotyczące nagłego zmętnienia wody w akwarium. Mętna woda pojawiła się na skutek stosowania metody VSV. Odpisując pytającemu uznałem, że jest to kapitalny temat na krótki artykuł, który choć trochę wyjaśni ten problem. Nie będzie to jednak rozprawa naukowa, a raczej przemyślenia moje przemyślenia na ten temat. Jeśli macie swoje doświadczenia w tym temacie śmiało możecie dodać w komentarzach.

Mleko w akwarium

W normalnie funkcjonującym akwarium, w wodzie unosi się sporo drobinek. Jest to unoszony cyrkulacją detrytus, drobiny piasku czy odchody ryb. Jeśli ich gęstość jest większa od gęstości wody, przy słabej cyrkulacji cząstki te będą miały tendencje do sedymentacji, czyli opadania na dno. Takie cząstki, są najczęściej widzialne gołym okiem i nie wpływają w dużym stopniu na brak klarowności wody. Jednak im cząstki są mniejsze i im jest ich więcej, tym efekt mlecznej wody jest bardziej wyraźny. Jest on spowodowany rozpraszaniem promieni światła na zawiesinie o średnicy cząstek poniżej jednej tysięcznej mm, czyli 1000nm. Mówimy wtedy o zawiesinie koloidalnej, która w skrajnych przypadkach może ograniczyć widoczność do kilku centymetrów.

Z oczywistych względów w akwarium chcemy mieć krystalicznie czystą wodę. W naturze jednak różnie z tym bywa, a podwodne zdjęcia nie zawsze oddają prawdziwą klarowność wody. Ktokolwiek nurkował (czy snurklował) w ciepłych morzach na pewno zwrócił uwagę na to, że w wodzie zawieszone jest sporo organicznych drobinek. Zawiesina ta jest źródłem pokarmu dla wielu organizmów rafowych. Ta sama zawiesina, znana jako marine snow, jest jedynym źródłem substancji organicznych dla organizmów zamieszkujących głębiny morskie. To właśnie dzięki niej, na rafach istnieje taka bioróżnorodność.

 

zmętnienie wody

Zmętnienie wody może występować również na rafach

Klarowność wody morskiej w niektórych miejscach może pogarszać się w zależności od pory deszczowej, pływów czy prądów morskich i ograniczać widoczność nawet do pół metra. Są to oczywiście sytuacje podlegające zmianom sezonowym, są jednak one skrzętnie wykorzystywane przez niektóre organizmy np. ryby, których narybek ma większe szanse przetrwania w mętnej wodzie. Z drugiej jednak strony rafy, w których wodach występują regularne zmętnienia pozbawione są tych gatunków korali, które do życia potrzebują silnego światła, czyli np. wiele gatunków korali SPS. Takie rafy z reguły są zdominowane przez korale miękkie NP -których tkanki nie zawierają symbiotycznych zooksantelli.

Woda klarowna – tak, ale…

Mimo, że w naturze zawiesina organiczna i sezonowe zmętnienia wody są pożyteczne, w akwarium dążymy do uzyskania czystej i klarownej wody. Poza oczywistymi walorami estetycznymi klarowna woda powoduje lepszą przenikalność światła, co jest nie bez znaczenia w głębszych akwariach SPSowych. Jeśli chodzi jednak o widoczne drobinki detrytusu w wodzie to osobiście nie walczę z nimi z kilku względów.

Po pierwsze, dlatego, że w naturze woda rafowa zawiera sporo zawiesiny. W akwarium pełni ona te same funkcje, co na rafie, czyli odżywia korale i inne bezkręgowce.

Po drugie, dlatego, że lepiej jak detrytus pływa, niż odkłada się w kątach za skałami. Pływający detrytus szybciej trafi do odpieniacza lub zostanie złapany przez korale, dzięki czemu nie będzie nam zanieczyszczał wody.

Po trzecie, w akwarium SPSowym, pływające drobinki dodają nam efektu przestrzeni i ruchu. W idealnie czystej wodzie korale i ryby wyglądają jakby zawieszone w powietrzu, a mi taki efekt  po prostu nie bardzo się podoba.

Skąd zmętnienie w akwarium?

W wodzie akwariowej zmętnienie może wystąpić z kilku powodów. Ważne jest, aby zidentyfikować powód zmętnienia, w celu szybszego usunięcia zmętnienia. W większości przypadków zmętnienie minie samo, jednak czasami trzeba temu pomóc wykorzystując dostępne środki. Odpieniacz, wata filtracyjna czy węgiel aktywny to podstawa. Zamiast waty filtracyjnej można stosować syntetyczną gazę młyńską.  Bardzo pomocnym sprzętem w klarowaniu wody ze zmętnień organicznych jest generator ozonu. Zmętnienia mineralne pomogą usunąć koagulanty. Jednak zarówno generator ozonu jak i koagulanty muszą być użyte w połączeniu z dobrym odpieniaczem.

mleko w akwarium

Brązowo- zielone zabarwienie wody sugeruje zakwit fitoplanktonu

Zmętnienia pochodzenia mineralnego – najczęściej powstają na skutek unoszenia się w wodzie pyłu skalnego, aragonitowego lub powstałe w wyniku wytrącenia się węglanu wapnia. Taka sytuacja może mieć miejsce w przypadku zbyt silnej cyrkulacji, źle ustawionej pompy dozującej płyny Ballinga, lub nieprawidłowo ustawionego reaktora wapnia. Zawiesina mineralna nie jest polarna, dlatego trudno usunąć ją za pomocą odpieniacza. Można natomiast zastosować koagulant, który ma za zadanie „skleić” cząstki mineralne polaryzując je w takim stopniu, że będą usuwane przez odpieniacz.

koagulant do stosowania w akwarium

Coral Snow firmy Korallen Zucht działa jako flokulant/koagulant poprawiając klarowność wody

 

Zawiesinę mineralną można też filtrować przez watę filtracyjną lub gazę młyńską. Tutaj również dodanie koagulantu zwiększy wydajność filtracji. Jeśli stosujemy reaktor wapnia, sprawdźmy kolor wody w reaktorze. Czasami, na skutek rozkalibrowania sondy pH lub regulatora CO2, pH w reaktorze spada na tyle nisko, że reaktor pompuje nam do akwarium mleko wapienne. Gdy dozujemy płyny Ballinga, to warto przyjrzeć się ustawieniom pompy dozującej. Czasami płyny Ca i KH lecą jednocześnie, co może powodować strącanie się węglanu wapnia.

 

 

Zmętnienia pochodzenia organicznego – to głównie zakwity bakterii czy fitoplanktonu. Zawsze występują na skutek przeżyźnienia wody lub płynu typu VSV. Zakwity bakteryjne występują głównie w młodych akwariach, w których dominują bakterie heterotroficzne nad autotroficznymi. Nadmiar materii organicznej jest konsumowany przez bakterie heterotroficzne, które wydalają amoniak (NH4+), który z kolei jest konsumowany przez bakterie autotroficzne. Taka nakręcająca się spirala doprowadza do zmętnienia wody. Częściowa podmiana wody niestety nie bardzo pomaga, a wręcz dostarcza bakteriom pierwiastków śladowych. Zdarza się, że zakwit bakteryjny zostanie zainicjowany wzburzeniem detrytusu lub przedawkowaniem wódki – w obu przypadkach jest to dostarczenie pożywki do kolumny wody. Drugim rodzajem zakwitu jest zakwit fitoplanktonu. Podobnie jak zakwit bakteryjny wymaga wody bogatej w substancje odżywcze: azotany, fosforany i mikroelementy. Pojawia się z reguły na skutek zanieczyszczenia lub świadomego podania fitoplanktonu do akwarium, pozbawionego silnego odpieniacza.

klarowność wody

Efekt Tyndalla

Największym niebezpieczeństwem wynikającym z zakwitu jest gwałtowny wzrost zapotrzebowania na tlen – BOD (Biolgical Oxygen Demand). Niezauważony zakwit bakteryjny (np. taki, który pojawił się w nocy) może doprowadzić w szybkim czasie do uduszenia ryb w akwarium.

Główną metodą walki z zakwitami jest silny odpieniacz. Przy silnych zakwitach jego pracę należy wspomóc generatorem ozonu lub przynajmniej silną lampą UV. W niektórych przypadkach śluz bakteryjny może zwiększyć napięcie powierzchniowe wody, co zmniejsza skuteczność odpieniacza. Ozon byłby tutaj skutecznym rozwiązaniem, ale jeśli nie mamy ozonu konieczna jest duża dawka węgla aktywnego z aktywnym przepływem wody.

Do nagłego zmętnienia wody, nawet w zbiornikach z idealnymi parametrami, może dojść wtedy, gdy np. wszystkie ślimaki czy jeżowce,  jednocześnie uwalniają gamety do wody – w przyrodzie jest to dość częste zjawisko. W małym akwarium, już kilka ślimaków może spowodować mleczną wodę.

Jak mierzyć klarowność wody?
Pomiar klarowności wody

Do pomiaru klarowności wody użyjemy kawałek długiej, przeźroczystej rury zatkanej z jednej strony

Do oceny klarowności wody można stosować urządzenia elektroniczne, jednak nie są one zbyt tanie, a pomiar klarowności nie jest niezbędną wiedzą akwarysty. Jeśli ktoś natomiast chciałby robić takie pomiary, można je wykonać w inny sposób – sporo tańszy.

Szybką ocenę klarowności wody możemy wykonać wykorzystując tzw Efekt Tyndalla, czyli tworzenia się stożka świetlnego w zawiesinie koloidalnej.  W zaciemnionym akwarium przykładamy punktowe światło do jednego z boków akwarium. Im promień światła jest bardziej „mleczny” tym mniejszą mamy klarowność.

Pomiar klarowności wody

Pomiar klarowności wykonujemy odczytując poziom wody, przy którym tracimy obraz znacznika na dnie

Ten pomiar nie daje nam konkretnego wyniku, więc jeśli chcemy mierzyć klarowność regularnie i porównywać z poprzednimi wynikami, warto wykonać proste urządzenie do pomiaru klarowności wody.

Do tego celu użyjemy długi (ok 120cm) kawałek rury plexi o średnicy około 5 cm. Z jednej strony szczelnie go zaklejamy a od spodu dna przyklejamy biało-czarny wzornik. Wzdłuż rury nanosimy podziałkę centymetrową lub naklejamy centymetr krawiecki.

Nasz turbidimeter (turbid – z angielskiego – mętny) stawiamy w jasnym pomieszczeniu i powoli dolewamy wodę z akwarium. W momencie, gdy znacznik na dnie przestanie być widoczny odczytujemy wynik w centymetrach.

Pomiar klarowności wody w akwarium

Pomiar klarowności wody posiada własną jednostkę NTU (Nephelometric Turbidity Unit). Nasz wynik w centymetrach można przeliczyć na NTU według tabeli. NTU klarownej wody morskiej wynosi poniżej 5, jednak nierzadko osiąga 12 NTU, a w skrajnych przypadkach nawet 120 NTU

Pomiar klarowności wody posiada własną jednostkę NTU (Nephelometric Turbidity Unit). Nasz wynik w centymetrach można przeliczyć na NTU według tabeli. NTU klarownej wody morskiej wynosi poniżej 5, jednak nierzadko osiąga 12 NTU, a w skrajnych przypadkach nawet 120 NTU

Podsumowanie

Wielu akwarystów dąży do idealnie klarownej wody w akwariach. To oczywiście ma swoje usprawiedliwienie. Jednak pamiętajmy, że pływające drobinki w wodzie to całkiem naturalny widok. Czasami nawet warto wzruszyć trochę piasek, aby w wodzie pływało trochę detrytusu ku uciesze naszych korali. Jeśli nie chcemy tego robić w dzień, bo przeszkadza nam widok burzy piaskowej w akwarium, to zawsze można to zrobić po zgaszeniu światła.

Mętna woda, natomiast jest już sygnałem, że coś w akwarium jest nie tak. Wymagana jest dość szybka reakcja, ponieważ w skrajnych wypadkach może dojść do uduszenia ryb. Warto mieć zawsze tradycyjny brzęczyk pod ręką i zacząć dodatkowo napowietrzać wodę w akwarium oraz zwiększyć cyrkulację na powierzchni wody za pomocą pomp. Intensywne napowietrzanie da nam trochę czasu na zdobycie generatora ozonu czy waty filtracyjnej. Zasadniczo, kilkudniowe zmętnienie wody w ustabilizowanym akwarium nie jest niebezpieczne, jednak przedłużające się zmętnienia mogą wpłynąć na kondycję mieszkańców, zwłaszcza ryb i korali.

[fb_button]

http://en.wikipedia.org/wiki/Turbidity

http://pl.wikipedia.org/wiki/Uk%C5%82ad_koloidalny

https://sites.google.com/site/sed695b4/projects/demonstration-equipment/turbidity-tube-mary-eckel

http://www.marineaquariumservice.com/cloudy-marine-aquarium-water/

http://en.wikipedia.org/wiki/Biochemical_oxygen_demand

Fotka tytułowa – uzytkownik bluereefs: http://reefcentral.com/forums/showthread.php?t=1694529&page=67 

Pseudocheilinus hexataenia – potencjalny sprzymierzeniec w walce z pasożytami korali

Sixline wrasse

Pseudocheilinus hexataenia

 Przedstawiamy nowy cykl artykułów opisujacych dokładniej popularnych mieszkańców akwarium morskiego. Cykl powstał przy współpracy z Digital-Reef. Copyright (zdjęcia i tekst) – John Clipperton www.digital-reefs.com. Niniejszy cykl ukazywał się w magazynie Marine Habitat pod tytułem “Your Ultimate Species Guide”

Pseudocheilinus HexataeniaŚrodowisko naturalne

Popularna w rejonie Indo-Pacyfiku Hexataenia preferuje czyste i płytkie wody z rafami bogato porośniętymi przez korale do głębokości 35 metrów. W naturze jest to dość płochliwa ryba, która zwykle występuje w niewielkich grupach pływających dyskretnie na rafach pomiędzy koralami wapiennymi w poszukiwaniu drobnych skorupiaków. Ze względu na ubarwienie gatunek Pseudocheilinus hexataenia można dość łatwo pomylić z innymi gatunkami z rodzaju Pseudocheilinus np. P. tetrataenia i P. octotaenia .

Hodowla
Sixline wrasse

Hexataenia to pięknie ubarwiony wargacz, który doda uroku każdej domowej rafie

Rybka ta dorasta do 10cm jednak nie wymaga dużych zbiorników o ile zawierają sporo żywej skały oraz piasek. Pasek musi być na tyle głęboki, aby rybka mogła się w nim zakopać. Hexataenia jak wiele innych gatunków wargaczy śpi zakopana w piasku lub chowa się w nim, kiedy jest przestraszona. Dlatego kilkucentymetrowa warstwa piasku jest wskazana. Mimo, że w naturze jest raczej nieśmiała, w akwarium Hexataenia może stać się zadziorną i agresywną rybką zwłaszcza w stosunku spokojnych ryb zajmujących te same nisze ekologiczne np. dragonety. W skrajnych przypadkach Hexa może zamęczyć nawet ryby większe od niej. W celu zminimalizowania agresji rekomendowane dla niej większe zbiorniki ze skała zapewniającą sporo kryjówek.

Pseudocheilinus Hexataenia

Hexataenia może jednak nękać inne ryby w akwarium

Pomimo niewątpliwie przykrej wady tego pięknie ubarwionego wargacza, Hexataenia może okazać się pożyteczną rybą w akwarium morskim. Istnieje wiele potwierdzonych sygnałów o skuteczności tego gatunku w walce z niektórymi nieproszonymi gośćmi w akwarium np. ślimakami nagoskrzelnymi czy wirkami. Należy jednak pamiętać, że jest to cecha osobnicza i nie każdy osobnik będzie zainteresowany oczyszczaniem korali z pasożytów. Gatunek ten chętnie poszukuje pożywienia wśród skał, co jednak wpływa niekorzystnie na ilość pożytecznych drobnych organizmów zamieszkujących zakamarki żywej skały. Dlatego rybka powinna być regularnie karmiona dobrej jakości mięsnym pokarmem. Mimo, że dość popularna w handlu, Hexa nie jest szczególnie odpornym gatunkiem, dlatego należy zachować ostrożność przy wyborze osobnika i zadbać o prawidłową aklimatyzację.

Odpieniacz – podstawa filtracji mechanicznej w akwarium morskim

Odpieniacz – podstawa filtracji mechanicznej w akwarium morskim

Czym jest odpieniacz?

Czym jest odpieniacz? Odpieniacz w olbrzymim skrócie, to urządzenie, któremu można w akwarium morskim przypisać podobną rolę, co filtrowi w akwarium słodkowodnym. To w olbrzymim skrócie i w jeszcze większym uproszczeniu, bowiem rola to sprowadza się do zapewnienia i utrzymania jakości wody na poziomie pozwalającym utrzymać przy życiu w dobrym zdrowiu i kondycji zwierzęta, które te akwaria zamieszkują. Natomiast sposób, w jaki się to dzieje jest zgoła odmienny w obu przypadkach. O ile filtr w akwarium słodkowodnym przerabia (w uproszczeniu) amoniak na azotyny, te z kolej na azotany, które z kolei są przyswajane przez rośliny, to odpieniacz w akwarium morskim ma za zadanie nie dopuścić do tego procesu, uciąć go na samym początku, na poziomie białek, eliminując je z kolumny wody. W akwarium morskim, jakość wody jest dużo bardziej istotna niż w akwarium słodkowodnym, przynajmniej w olbrzymiej większości przypadków. Sposobów na osiągnięcie tego celu w akwarium słodkowodnym jest kilka, najprostszym z nich oprócz odpowiedniej filtracji są duże podmiany wody. W akwarium morskim sprawa w tej kwestii nieco się komplikuje, o ile, bowiem podmiany wody jak najbardziej pozwolą nam uzyskać warunki, w których rozpuszczone związki azotu będą na minimalnych poziomach, o tyle procedura taka jest droga (woda, sól) i nie do końca pożądana, ponieważ zazwyczaj niesie za sobą gwałtowne skoki wielu istotnych parametrów wody. Odpieniacz białek, odpowiednio wydajny i odpowiednio dobrany do litrażu i obsady w akwarium pozwala nam osiągnąć minimalnym kosztem w maksymalnie bezpieczny i wydajny sposób, jakość wody, która z powodzeniem sprosta wymaganiom większości ryb, bezkręgowców i koralowców, które pojawiają się w handlu. Pozwala zapomnieć o innych, czasochłonnych, pracochłonnych, drogich metodach otrzymania i utrzymania na stałym poziomie wody o „wyśrubowanych” parametrach. W większości przypadków rola akwarysty skupia się na dbaniu o to żeby działał, cała reszta to przyjemność obcowania z małym wycinkiem podwodnego ogrodu raf koralowych, który zamknął za szyba swojego akwarium.

Zasada działania

Odpieniacz - piana

Głównym zadaniem odpieniacza filtracja mechaniczna. Odpieniacz produkuje pianę, która zabierając ze sobą zanieczyszcznia trafia do kubka – pojemnika na sciek

Nie będę się skupiał na naukowym wyjaśnieniu zasady działania odpieniacza, wzajemnym przyciąganiu i odpychaniu cząsteczek, ponieważ opracowań na ten temat jest w sieci mnóstwo, a dokładne streszczenie tego tutaj wykracza poza ramy tego artykułu. Potraktujmy, więc sprawę bardziej obrazowo. Wyobraźmy sobie, że woda w akwarium to dywan, zabrudzony dywan, musimy go oczyścić, wyciągnąć z niego brud. Nie od dziś wiadomo i nie tylko w akwarystyce się stosuje „aktywną pianę”. Mamy ją w myjniach samochodowych, mamy ją do mycia szyb, mamy ją w zmywarkach do naczyń i mamy ją w środkach do prania dywanów. Piana dzięki swoim właściwościom przyciąga do swojej powierzchni wiele substancji, tzn. każdy pęcherzyk piany działa w ten sposób, ale potraktujmy pianę jako całość. Taka „aktywna piana” ma jeszcze jedną ważną zaletę – łatwo ją usunąć. Właśnie te obie cechy wykorzystuje się w odpieniaczach białek, jednak ze względu na brak możliwości użycia detergentów, pianę wytwarza się w inny sposób. W skrócie mówiąc – miesza się wodę z powietrzem – na wiele sposobów. Zobrazujemy i przedstawimy je pod koniec artykułu.

W każdym razie, mieszanka wody z powietrzem trafia do korpusu odpieniacza, tam pęcherzyki powietrza „wyłapują” zanieczyszczenia z wody, im pęcherzyki mniejsze tym powierzchnia styku woda/powietrze większa, a co za tym idzie skuteczność „wyłapywania” wyższa. Następnie z zanieczyszczonych pęcherzyków powietrza tworzy się kożuch w górnej części korpusu odpieniacza, skąd jest wypychany do pojemnika na zanieczyszczenia, tak zwanego „kubka” odpieniacza. Stamtąd usuwa go już sam akwarysta, regularnie myjąc kubek. W ten sposób usuwamy właśnie wspomniane wcześniej białka, które to w sposób bezpośredni i pośredni działają negatywnie, na jakość wody. Niestety odpieniacz nie potrafi działać wybiórczo i oprócz rzeczy „złych” usuwa również dobre. Między innymi fito i zooplankton, mikroelementy, witaminy itp. niektóre bezpośrednio, a inne dlatego, że wiążą się na przykład z białkami i w ten sposób są usuwane. To jest właśnie główny powód,  odpowiednie dobranie wydajności odpieniacza do wielkości obsady akwarium

Bubble King

Odpieniacz Bubble King – mercedes wśród odpieniaczy

Dobór do obsady/litrażu

To odwieczny dylemat każdego niemal akwarysty, nie można się temu dziwić, bowiem ta decyzja może zaważyć (i często tak się dzieje) na dalszych losach całego akwarium. Podstawowa i najważniejsza zasada powinna brzmieć – odpieniacz do obsady, a nie do litrażu! Należy pamiętać o tym, że w akwarium każdy centymetr skały, każde ziarnko piasku odgrywa ważną biologiczną rolę w procesie oczyszczania wody, odpieniacz powinien zatem przejąć tylko to z czym reszta sobie nie radzi. Zbyt wydajny odpieniacz może przekształcić akwarium w pustynię w bardzo krótkim czasie, z kolei zbyt mało wydajny potrafi w zbiorniku urządzić warunki, w których nie poradzą sobie bardziej wymagające zwierzęta. Koniecznie trzeba postrzegać odpieniacz, jako część układanki, element całości, nie jest on ani gwarantem sukcesu. Im więcej elementów w układance, tym rola każdego z nich jest mniejsza i w przypadku jego braku, łatwiej przejąć jego pracę innym elementom. Co za tym idzie – im bardziej rozbudowana filtracja, tym mniej wydajny może być odpieniacz, inny powinien być w zbiorniku z małą ilością skały i piasku, a inny z dużą ilością tych mediów i do tego jeszcze refugium z DSB. Zbiornik z dużą ilością korali, czy to miękkich czy twardych, ale do tego z małą ilością ryb i niewielkim karmieniem może się udać z powodzeniem prowadzić z niewielkim odpieniaczem. Niekoniecznie to samo może się sprawdzić przy zbiorniku z dużą ilością ryb i niewielką lub żadną obsadą koralową. Celowo nie podaję tutaj gotowej recepty na dobór takiego a takiego modelu odpieniacza do takiego a takiego litrażu, bo jej zwyczajnie nie ma, nie istnieje. Każdy adept tego hobby musi sam wybrać odpowiedni odpieniacz do swojego systemu, a to, co napisałem powyżej to tylko wytyczne, które mogą pomóc, ale wyboru z Was nie dokonają. Pamiętajcie tylko – nie ma najmniejszego sensu strzelać z armaty do muchy, ale też z wiatrówki woła nie ustrzelimy…

Funkcje dodatkowe

Oprócz funkcji oczywistej, do jakiej został stworzony, czyli szeroko pojętego oczyszczania wody, odpieniacz białek pełni również wiele funkcji niejako „przy okazji”. Między innymi natlenia wodę, podnosząc w ten sposób jej odczyn Ph. Ma to jednak miejsce tylko wtedy, kiedy w pomieszczeniu, z którego odpieniacz czerpie powietrze jest mała zawartość CO2. Jeśli jednak pomieszczenie takie nie jest odpowiednio wietrzone, odpieniacz zamiast podwyższać ph, będzie je obniżał, pompując do wody stale duże ilości dwutlenku węgla. Należy zawsze pamiętać o tym, że każdy odpieniacz wpompuje do wody to, co znajdzie w powietrzu! Czyli jeśli malujemy pokój – wyłączamy odpieniacz, nie palimy w pomieszczeniu, w którym stoi odpieniacz, nie używamy pestycydów, środków przeciwko owadom, świeczek zapachowych itd. Jeśli chcemy żeby odpieniacz pompował do wody czyste powietrze, dobrym rozwiązaniem jest doprowadzenie do niego powietrza z zewnątrz budynku, na przykład wężem czy rurką o większej średnicy niż ta w odpieniaczu (opory ssania). Trzeba jednak pamiętać, że zimą będzie on w ten sposób chłodził wodę, trzeba stale monitorować temperaturę w akwarium, ewentualnie ratować się dobra grzałką z termostatem.

Podział odpieniaczy ze względu na typ

Ogólnie rzecz biorąc występują dwa rodzaje odpieniaczy mokry i suchy. Konstrukcja odpieniacza mokrego wymaga ustawienia go wewnątrz sumpa, ponieważ ich działanie wymaga zanurzenia w wodzie. Wydajność tych odpieniaczy zależy od poziomu otaczającej wody, który musi zawierać się w granicach określonego przez producenta optimum. Projekt sumpa i wysokości przegród wymaga wcześniejszego uwzględnienia planowanego odpieniacza, aby dopasować poziom wody do odpieniacza. W typowych odpieniaczach stosowanych w zbiornikach domowych jest to około 1-25 cm. Niedopasowanie poziomu wody do zakresu pracy skimmera spowoduje trudności lub nawet brak uzyskania odpowiedniej wydajności. W zbyt płytkich sumpach będą problemy w uzyskaniu odpowiedniej piany, a w zbyt głębokich odpieniacz bedzię łatwo przelewał kubek zbyt mokra pianą. Zaletą takiego rozwiązania jest stosowanie jednej pompy, która jednocześnie zasila odpieniacz wodą i tworzy pianę.

Deltec APF600

APF600 – przykład odpieniacza suchego, który może pracować poza sumpem.

Odpieniacze suche pozbawione są tej cechy. Ich konstrukcja jest całkowicie wodoszczelna i nie wymaga trzymania odpieniacza w sumie, choć jest to technicznie dozwolone.  Przykładem odpieniaczy suchych jest linia skimmerów firmy Deltec, ze słynnym już, ale wiekowym modelem APF600. Odpieniacze te wymagają osobnej pompy do zasilania wodą, oraz pompy do tworzenia piany. Czasami, o ile pozwalają na to warunki techniczne, odpieniacz suchy można zasilać wodą z trójnika na spływie. Regulacja piany również wymaga regulowania poziomu wody w samym odpieniaczu, jednak robi się to spiętrzając wodę zaworem na wylocie, a poziom wody w sumpie nie będzie miał wpływu na jakość pracy skimmera. Zaletą odpieniaczy suchych jest możliwość stosowania ich w sytuacjach, kiedy mamy ograniczoną przestrzeń w sumpie.

Skrajnym przykładem odpieniacza suchego, są odpieniacze typu HOB (hang on back) – wiszące na tylnej (lub bocznej) ścianie akwarium. Odpieniacze różnią sie budową od większości odpieniaczy, jednak metoda ich działania jest dokładnie taka sama. Odpieniacz wiszący to na przykład legendarny Deltec MCE600 – Jego największą zaletą jest możliwość odpieniania zanieczyszczeń, przy całkowitym braku sumpa.

DELTEC MCE600

Wiszący odpieniacz Deltec MCE600. Taki odpieniacz może być stosowany nawet bez sumpa

Odpieniacz – rodzaje napędu

Wiemy już, co to jest odpieniacz i omówiliśmy podstawy jego działania. Na rynku jest dostępna cała gama odpieniaczy, które mimo sporych różnic w rozwiązaniach technicznych mają wspólną cechę – spienić wodę tak, żeby powstająca piana zaczęła oddzielać szkodliwe substancje z wody. Wbrew pozorom, metoda ta jest stara tak, jak stare są detergenty. Oryginalnie, to właśnie detergenty odpowiadały za tworzenie piany np. w pralce. A że w akwarium nie możemy użyć detergentów, projektanci odpieniaczy musieli użyć innych rozwiązań, aby otrzymać pianę.

Kostka lipowa

Pierwszymi, zresztą z powodzeniem stosowanymi do dziś odpieniaczami były odpieniacze napędzane pompą powietrza, w których piana wytwarzana jest przez „kamień napowietrzający”, którym najczęściej jest kostka lipowa lub kostka ze spieku ceramicznego. Takie odpieniacze posiadają wiele zalet, z których najważniejszą jest to, że nie są zabójcze dla mikroplanktonu, który pełni niebagatelną rolę w stabilizacji zbiornika.  Drugą zaletą tych odpieniaczy jest brak części mechanicznych, a woda zasysana jest do wnętrza komory reakcyjnej przez samo powietrze, i bez specjalnego napędu tę komorę opuszcza. Tego typu odpieniacze najczęściej są używane w niewielkich zbiornikach, jako wieszane na krawędzi zbiornika odpieniacze wewnętrzne. Najpopularniejszym chyba na rynku tego typu odpieniaczem jest od lat „Miniflotor” firmy Aqua Medic.

Odpieniacze na kostkę lipową, mimo swojej prostoty ciągle znajdują zastosowanie w akwarystyce.

Odpieniacze na kostkę lipową, mimo swojej prostoty ciągle znajdują zastosowanie w akwarystyce.

Największą wadą odpieniaczy napędzanych pompą powietrza jest dość szybka utrata wydajności, spowodowana zapychaniem się kostki pieniącej. Jeśli jednak będziemy dbać o jej regularną (około dwóch tygodni) wymianę, z powodzeniem można na takim odpieniaczu poprowadzić niewielki, nieprzerybiony zbiornik. Możecie mi wierzyć, że koralowce miękkie, grzybowieńce, zoanthusy i wszelkiej maści filtratory będą wniebowzięte, a ich kondycja będzie z pewnością dużo lepsza niż na podobnej wydajności odpieniaczu z wirnikiem igiełkowym.

 

Venturi

Drugim rodzajem „napędu” odpieniaczy są specjalne dysze spieniające, najczęściej to różnego rodzaju odmiany dyszy Venturiego. W odpieniaczach wykorzystujących do procesu spieniania dysze pieniące, woda jest wtłaczana do dyszy za pomocą pomp z normalnym wirnikiem łopatkowym. W samej dyszy następuje proces zasysania powietrza, rozbijania go na drobne pęcherzyki i mieszania z wodą. Następnie taka mieszanka wodno-powietrzna trafia do korpusu odpieniacza, gdzie następuje właściwy proces odpieniania. Tego typu odpieniacze są najszerzej używane w zastosowaniach komercyjnych w wielkich akwariach publicznych, oceanariach, dużych hodowlach ryb czy koralowców, czyli wszędzie tam gdzie kluczowe znaczenie ma „przepuszczenie” jak największej ilości wody przez odpieniacz. Co ciekawe, w odpieniaczach tego typu, ilość zasysanego powietrza w stosunku do ilości zasysanej wody jest wielokrotnie mniejsza niż w najszerzej stosowanych w domowych akwariach odpieniaczach z wirnikiem igiełkowym. Mimo to, właśnie temu typowi odpieniaczy powierzono olbrzymią odpowiedzialność dbania o jakość wody w instalacjach hodowlanych, akwariach i oceanariach komercyjnych wartych krocie – dlaczego? To temat na osobny artykuł…

Odpieniacz Schuran oparty jest o dyszę Venturi (górna część szarej rurki z niebieskim dolotem powietrza)

Odpieniacz Schuran oparty jest o dyszę Venturi (górna część szarej rurki z niebieskim dolotem powietrza)

Chyba jedną z bardziej znanych na naszym rynku firmą produkującą tego typu odpieniacze – zarówno do zastosowań komercyjnych, jak i hobbystycznych jest niemiecka firma Schuran. Odpieniacze tej firmy np. Aquaflotor Jetskim , oprócz własnej konstrukcji dyszy spieniającej posiadają specjalnie zaprojektowaną budowę wewnętrzną. Wydłuża ona dwukrotnie drogę mieszania się wody i powietrza w porównaniu z odpieniaczami konwencjonalnymi, dzięki czemu odpieniacz o niewielkich  wymiarach działa jak odpieniacz dwa razy większy. To rozwiązanie znakomicie podnosi wydajność tych odpieniaczy z uwagi na wydłużony czas kontaktu wody z powietrze.

 

Downdraft

Kolejny sposób tworzenia mieszanki wodno-powietrznej wykorzystują odpieniacze typu Downdraft. Tutaj woda jest wtłaczana przez pompę do specjalnej wieży, którą jest pionowa rura wklejona w skrzynię odpieniacza i w której umieszczone są tzw. Bioballs (w polskim żargonie nazywane biobalami). Biobale to specjalnej konstrukcji kulki z tworzywa o kształcie „jeża” zapewniającym jak największą powierzchnię. Do wieży z biobalami doprowadzone jest powietrze po normalnym ciśnieniem, a za mieszanie go z wodą  na biobalach, odpowiada woda, doprowadzona pod ciśnieniem z pompy. Taka mieszanka jest wtłaczana do komory reakcyjnej, tam piana z zanieczyszczeniami przedostaje się do kubka jak w konwencjonalnym odpieniaczu, a sama woda wydostaje się na zewnątrz. Najszerzej tego typu odpieniacze były stosowane za oceanem.

Odpieniacz typu downdraft

Odpieniacz typu downdraft

Tam tez zostały opatentowane jako konstrukcja bezpieczna dla planktonu. W niektórych przypadkach zamiast biobali i swobodnego sposobu mieszania wody z powietrzem jest stosowana dysza Becketta, która jest niczym innym jak kolejną odmianą dyszy Venturiego, tego typu dysza jest też stosowana z powodzeniem w odpieniaczach firmy Korallen Zucht, mimo zupełnie odmiennej konstrukcji samego odpieniacza. Mimo niezaprzeczalnych zalet tego rozwiązania, odpieniacze te przechodzą do lamusa, powodem jest tendencja do jak najbardziej energooszczędnych rozwiązań, a odpieniacze typu downdraft  potrzebują do napędu pomp o dużym ciśnieniu tłoczenia, a co za tym odzie o sporym poborze energii.

 

Igła

Ostatnim typem odpieniaczy, który chce przybliżyć jest typ, który ze względu na swoją popularność jest chyba najbardziej znany. Są to odpieniacze które do napędu używają pomp  z wirnikiem igiełkowym. Wirniki te, zamiast tradycyjnych łopatek mają kilkadziesiąt (kilkaset) cienkich igieł. W odpieniaczach tego typu powietrze jest doprowadzane do pompy przez specjalną dyszę (różnych konstrukcji) przed pompą, a nie jak w poprzednio opisanych konstrukcjach za pompą. Za powstanie mieszanki woda-powietrze odpowiadają właśnie te igły na wirniku, które rozbijają je na mikroskopijne pęcherzyki. Odpieniacze wykorzystujące ten rodzaj napędu stanowią olbrzymią większość całości odpieniaczy używanych przez akwarystów na całym świecie, ilość rodzajów, kształtów, rozpiętość cenowa jest tak duża, że nie sposób przytoczyć ich tutaj, bo daleko wykroczyłoby poza Waszą cierpliwość co do długości artykułu :)

 

Dlaczego odpieniacze „na igle” zdobyły rynek? Głównie ze względu na duża wydajność w stosunku do niewielkich rozmiarów, prostotę konstrukcji i energooszczędność. Do zalet, które właśnie wypisałem, można dołożyć jeszcze wspomnianą mnogość konstrukcji, ilość firm oferujących takie odpieniacze, rozpiętość cenową „od Fiata do Mercedesa” (co często idzie w parze z jakością). Najbardziej znanymi i cenionymi producentami tego typu odpieniaczy są chyba firmy Royal Exclusiv, Deltec, ATB, ATI, Vertex, choć wszystkich nie sposób wymienić.

Typowy wirnik igiełkowy, choć podobną funkcje pełnią też wirniki siatkowe.

Typowy wirnik igiełkowy, choć podobną funkcje pełnią też wirniki siatkowe.

Główną wadą tych konstrukcji to poruszany wyżej zgubny wpływ wirujących igieł na plankton i mikro życie w akwarium. Kolejna cecha, którą można uznać za wadę jest cena samych pomp pieniących. W przypadku awarii cena zakupu nowej pompy często zbliża się do ceny samego odpieniacza. Zalet i wad tego rozwiązania można mnożyć wiele, faktem jednak jest że odpieniacze wykorzystujące ten typ napędu przebojem kroczyły na podium świata odpieniaczy i nic nie wskazuje na to żeby miały szybko to podium opuścić…

 

Seb Holcer

 

 

[fb_button]

Potas – suplementacja w akwarium morskim

Potas – suplementacja w akwarium morskim

W ciągu ostatnich kilku lat, potas stał się jednym ze składników, które w akwarium morskim są coraz częściej aktywnie kontrolowane. Niby to normalne, bo przecież każdy akwarysta chce mieć zdrowe akwarium, ale skąd wzięła się ta moda na potas? Na obecny weekend miałem już zaplanowany inny artykuł. Jednak w ostatnich tygodniach dostałem kilkanaście zapytań o suplementację tego pierwiastka, więc postanowiłem przybliżyć Wam jego znaczenie i dozowanie.

Jeszcze parę lat temu temat suplementacji oraz poziomu potasu w akwarium rzadko był omawiany na forach internetowych. Mało kto dodatkowo dozował potas i jeszcze mniej osób mierzyło poziomy jonów K+ w solance. Przy filtracji metodą berlińską regularna podmiana wody pokrywała niedobory wielu mikroelementów. Na zainteresowanie się znaczeniem potasu w akwariach rafowych miało niewątpliwe znaczenie upowszechnienie się zbiorników z koralami kalcyfikującymi (SPS i LPS). Silne oświetlenie, intensywna filtracja biologiczna i chemiczna spowodowały, że korale kalcyfikujące już nie tylko po prostu „były” w akwarium, ale i rosły uzyskując najróżniejsze barwy. Pewnym elementem ułatwiającym poznanie własnego akwarium, było opracowanie domowego testu na poziom jonów K+, który mimo, że nie jest ani zbyt dokładny, ani zbytnio łatwy do przeprowadzenia, dał akwarystom kolejne narzędzie do walki o idealne parametry wody w akwarium.

Test saliferta na potas

Rysunek 1. – Zestaw testowy filmy Salifert do oznaczania potasu w wodzie akwariowej. Niewątpliwą wadą tego testu jest konieczność mycia fiolek w occie lub w kwasku cytrynowym po każdym użyciu. W przeciwnym razie fiolki nie będą się nadawały do ponownego użycia.

Drugim powodem zainteresowania się poziomem potasu w akwarium, było upowszechnienie się metod filtracji, które ogólnie mógłbym nazwać ogólnie metodami ULNS (Ultra Low Nutrient System) – systemami z ultra niskimi poziomami nutrientów. Chyba nie popełnię dużego błędu pisząc, że to firma Korallen Zucht ze swoim programem ZeoVit znacznie rozpropagowała potrzebę kontroli i suplementacji potasu w akwariach rafowych z koralami SPS.

Odniesienie do metody ZeoVit nie jest bezpodstawne. Większość naturalnych zeolitów (minerałów z grupy glinokrzemianów) ma tendencje do oddawania kationów (w tym jonów K+) w zamian za wiązanie jonów amonowych NH4+. Potwierdza to eksperyment Saliferta, który wykazał, że 39,4g „popularnego w handlu zeolitu” uwolniło w ciągu 24h 63mg K w jednym kilogramie wody morskiej o zasoleniu 35ppt. Natomiast jeśli chodzi o ubytki potasu to przyjmuje się, że odpowiadają z to właśnie bakterie hodowane na zeolitach, które intensywnie konsumują jony potasowe, również z kolumny wody. To może sugerować, że przy stosowaniu innych metod probiotycznych (nawet bez stosowania zeolitów) kontrola poziomu potasu ma istotne znaczenie.

Potas jest pierwiastkiem, którego optymalny poziom ma dość wąski zakres stężenia. Przyjmuje się, że dla typowego akwarium rafowego optimum leży pomiędzy 380-400mg K na litr. Nie stwierdzono, aby kilkuprocentowe odchyły stanowiły jakieś realne zagrożenie dla kondycji korali.  Można więc przyjąć, że wyniki w zakresie 350-380mg/L oraz 400-430mg/L nie powinny spotykać się z gwałtownymi reakcjami akwarystów, choć powinny zasygnalizować potencjalny problem i zachęcić do delikatnej korekty.

0024_Pottasium-TK.jpg-copy-2

Rysunek 2- Test na potas firmy Red Sea zawiera mały zestaw do filtracji oraz bibułę filtracyjną. Takie rozwiązanie w dużym stopniu oszczędza fiolkę, ale jest bardziej czasochłonne.

Większość popularnych soli trzyma prawidłowe poziomy potasu, więc ewentualne większe odstępstwa od optimum wynikają albo ze zwiększonej konsumpcji, albo z przedawkowania. Jednak dzięki dostępnym testom na potas możemy stosunkowo łatwo kontrolować jego poziom.

Znaczenie potasu dla korali

Jony potasu mają znaczenie w metabolizmie korali. Potas odgrywa istotną rolę w transporcie składników pokarmowych koralowych w miękkich tkankach, w tym substancji odżywczych dostarczanych przez zooksantelle. Potas ma również znaczenie dla utrzymania zasadowości wewnątrz tkanki miękkiej, przez co wpływa na stabilność procesu kalcyfikacji. Potas jest również składnikiem barwników chromo- proteinowych perydyniny i neo-perydininy. Białka te występują u wielu korali i odpowiadają za różne odcienie różu i czerwieni. Biorąc pod uwagę to, że barwniki te występują również u bruzdnic (Dinoflagellata), przedawkowanie potasu może być więc jednym z czynników kontrolujących zakwit dino. Niektóre badania wskazują również, że ekspansja glonów włosowatych może być łatwiejsza przy wyższych poziomach potasu. Brak potasu objawia się wyblakłym kolorem różowym i czerwonym. Może mieć również wpływ na zwolnione przyrosty SPSów. W żadnym wypadku nie należy jednak wyciągać jednoznacznych wniosków, że brak przyrostów = niski poziom jonów potasowych.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Rysunek 3 – Optymalny poziom potasu odpowiada za ładne wybarwienie różowej A. millepora

Suplementacja

Na szczęście suplementacja potasu nie wymaga specjalnych umiejętności. Na rynku istnieje wiele preparatów do podnoszenia poziomu potasu w akwarium. Wystarczy zakupić buteleczkę i dozować według instrukcji. Natomiast generalnie odradzam suplementację potasu bez regularnych testów. Jak to ktoś powiedział – lepiej trzymać potas dużo za niski, niż niewiele za wysoki.

Podbijanie potasu za pomocą gotowych preparatów występujących w handlu jest najłatwiejszym sposobem i… najdroższym. Jeśli ktoś ma odrobinę chęci oraz wagę o dokładności, co najmniej 1g może pokusić się o wykonanie własnego preparatu, którego koszt wykonania nie przekroczy kilku(nastu) zł za litr stężonego płynu. Mimo, że ten sposób jest bardzo łatwy to jednak polecam go osobom, które rozumieją proces przygotowywania preparatu.

Przygotowanie preparatu chlorku potasu

Potrzebujemy wagę o dokładności, co najmniej 1g – waga kuchenna będzie ok.

Chlorek potasu (Najlepiej cz.d.a ale czystość spożywcza też wystarczy o ile jest bez antyzbrylacza) – rozpuszczalność KCl w wodzie to 355g/kg, co oznacza, że potrzebujemy opakowanie 500g (około 10zł plus wysyłka).

Woda RODi – ponad 1 litr

Butelka do przechowywania płynu np. PET

Wykonanie preparatu

  • Za pomocą wagi kuchennej odważamy 1kg wody. Jeśli ktoś ma naczynie z dobrą podziałką to może odmierzyć 1L wody RODi.
  • Wodę dobrze jest podgrzać w mikrofalówce do 30-40 stopni, aby ułatwić rozpuszczanie soli.
  • Za pomocą wagi odważamy 355g soli KCl
  • Wsypujemy sól do podgrzanej wcześniej wody mieszając do całkowitego rozpuszczenia, a następnie przelewamy do butelki typu PET Jest prawdopodobne, że na dnie zostanie trochę nierozpuszczonych kryształków. Istnieje też możliwość, że po ostudzeniu płynu, na dnie butelki wykrystalizuje się chlorek potasu. Nie ma to dużego znaczenia dla dalszej suplementacji. Po prostu nadmiar soli wykrystalizowuje w chłodnej wodzie.
  • Po ostudzeniu płyn jest gotowy do suplementacji. Należy wyraźnie opisać butelkę, aby uniknąć potencjalnych pomyłek i np. podlewać tym płynem rośliny doniczkowych

Obliczenia i dozowanie

Masa molowa KCl to 74.55g/mol, a samego potasu 39.1g/mol.

Rozpuszczlność KCl w wodzie to 355g/kg

Do przygotowania naszego roztworu użyliśmy właśnie 355g KCl, co oznacza, że w naszym preparacie znajduje się 186g jonów K+, a w dawce 10ml – 1,86g K+

Preparat można wykonać dla różnych stężeń, ale jeśli wykonaliście go według powyższych instrukcji to w warunkach laboratoryjnych 10ml preparatu podniesie ilość potasu następująco:

w 50l o 37,2mg

w 100L o 18,6 mg;

w 200L o 9,3mg;

w 500L o 3,72mg.

Staramy się nie podnosić potasu o więcej niż 10mg na dobę, czyli np. przy 50-cio mg niedoborze podnosimy potas przez pięć kolejnych dni.

Mam nadzieję, że temat, jakim jest potas w akwarium rafowym wyjaśniłem zrozumiale. W przeciwnym wypadku pytajcie

[fb_button]

Literatura:

http://www.thriveaquatics.com/k-potassium-test.html

http://reefbuilders.com/2008/09/03/guide-of-sps-coral-coloration-make-them-more-vivid-bright/

http://www.reefcentral.com/forums/showthread.php?t=2123013

http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC245817/pdf/jbacter00335-0046.pdf

http://en.wikipedia.org/wiki/Zeolite

http://www.zeovit.com/forums/showthread.php?t=10354

http://pl.wikipedia.org/wiki/Chlorek_potasu

Paweł Szember – wywiad ze zdobywcą lutowej edycji konkursu TOTM.

Paweł Szember – wywiad ze zdobywcą lutowej edycji konkursu TOTM.

Zapewne część czytelników już wie, że lutową edycję konkursu na najpiękniejsze akwarium (ToTM – Tank of The Month) wygrał Paweł Szember – znany na forach akwarystycznych pod nickiem @Fox. Konkurs jest organizowany od paru ładnych lat przez amerykańskie forum Reef Central oraz magazyn Reefkeeping >>> ToTM February 2015. Paweł już prezentował swoje akwarium u nas , więc tym bardziej cieszymy się, że ponownie zawitał na łamy portalu Reefhub.pl. Mamy przyjemność zaprezentować Wam wywiad, który przeprowadziliśmy z Pawłem parę dni temu.

Paweł, przede wszystkim chcieliśmy Ci pogratulować sukcesu. Jesteś kolejnym Polakiem wyróżnionym na forum Reef Central. To wspaniałe, że nasi akwaryści sięgają, po, co by tu nie mówić, dość prestiżowy tytuł – ToTM, – czyli akwarium miesiąca – przyznawane przez Reef Central – największe forum poświęcone akwarystyce morskiej na świecie oraz magazyn Reefkeeping.
Jak to jest dołączyć do grona najbardziej utytułowanych akwarystów, których akwaria są prezentowane dla całej społeczności morszczaków na świecie?

Na początek chciałbym jeszcze raz podziękować wszystkim, którzy w różny sposób przyczynili się do uzyskania tego wyróżnienia, czy to bezpośrednio oddając swój głos na moje akwarium, czy też poprzez inne działania np. dzielenie się swoim doświadczeniem na forach internetowych, co umożliwiło mi szybsze zdobycie wiedzy i uniknięcie ewentualnych błędów. Od kiedy zająłem się akwarystyką morską, zawsze oglądałem relacje z kolejnych zbiorników miesiąca analizując metody prowadzenia zbiorników przez najlepszych akwarystów. Zawsze gdzieś w głębi serca było marzenie, by któregoś dnia móc dołączyć do tego grona – jednak nigdy nie spodziewałem się, że nastąpi to tak szybko. Mimo, że od otrzymania nominacji  minęło już sporo czasu, do dziś chyba nie mogę do końca w to uwierzyć, bo ciągle zaglądam na stronę magazynu Reefkeeping, żeby sprawdzić, czy faktycznie mogę tam podziwiać zbiornik, który stoi kilka metrów ode mnie.

Pawel Szember

Czy nie obawiasz się, że osiągnięte wyróżnienie w jakiś sposób ostudzi Twój zapał do akwarystyki? W końcu tylko nieliczni mogą się cieszyć z tego tytułu.

Przez chwilę faktycznie mogła pojawić się taka obawa, że teraz już nie muszę udowadniać że potrafię prowadzić satysfakcjonujące akwarium – ale mój cel jest trochę inny – dopóki sprawia mi to przyjemność będę to robił na 100% –  bez względu na otrzymane wyróżnienia czy nagrody. Najbardziej cenię i podziwiam akwarystów, którzy od lat utrzymują swoje systemy w doskonałej formie bez względu na metodę prowadzenia zbiornika, a nie jedynie jako szybki, ale krótkotrwały efekt do zaprezentowania i zdobycia jakiegoś wyróżnienia.

W maju ubiegłego roku prezentowałeś swój zbiornik na łamach portal ReefHub.pl. Już wtedy Twoje akwarium było imponujące. Czy coś się zmieniło w Twoim podejściu do akwarium czy też może szedłeś konsekwentnie obraną ścieżką?

Generalnie rzecz biorąc cel główny był ciągle taki sam – tj. kolorowe, ładnie wyrośnięte, tętniące życiem akwarium, ze zdecydowaną przewagą koralowców SPS. Środki prowadzące do tego celu po drodze czasami się zmieniały – trochę eksperymentowałem z systemami filtracji, dodatkami do wody, ale w pewnych, powiedzmy fundamentalnych aspektach, takich jak oświetlenie, cyrkulacja, odpienianie pozostałem można powiedzieć ortodoksyjny. Wszystkie wspomniane wcześniej modyfikacje nauczyły mnie, że nie istnieje jedyny słuszny sposób na osiągnięcie celu, każda technologia, system, czy metoda potrafi działać, o ile używamy jej rozsądnie, konsekwentnie i cierpliwie.

A co według Ciebie jest w takim razie tajemnicą Twojego sukcesu? Jakich rad mógłbyś udzielić początkującym akwarystom samego hobby?

Postaram się tak w punktach wymienić „złote myśli”, które przychodzą mi do głowy. Nie oznacza to że akurat ja potrafiłem się do nich zawsze zastosować, ale zawsze to lepiej jeśli dzięki temu ktoś uniknie również moich błędów, tak jak ja uczyłem się na błędach innych.

Jeśli nigdy nie miałeś/miałaś akwarium morskiego:

–    znajdź w okolicy doświadczonego akwarystę/akwarystkę i umów się na serię wizyt tak, aby był czas na spokojnie wyjaśnienie zasad działania akwarium morskiego (prawdziwi zapaleńcy kochają to hobby i poświęcą każdą ilość czasu żeby swoją pasję przekazać innym) –  podczas jednej wizyty nikt nie jest w stanie ogarnąć wszystkiego – Za pierwszym razem akwarium przypomina kolorowe plamy, sump siłownię  atomową na okręcie podwodnym a suplementacja zadania z chemii z wyższej uczelni. Nic z tego nie jest w praktyce skomplikowane  – nie trzeba mieć doktoratu z biologii, chemii czy budowy maszyn – po prostu trzeba dać sobie na wszystko czas aby zrozumieć podstawy.
–    dopóki nie rozumiesz fundamentalnych zasad – nie planuj nawet zakupu akwarium – kupisz mnóstwo niepotrzebnych rzeczy.
–    nie zadawaj publicznie pytań otwartych typu „jaką sól stosować” – odpowie ci mnóstwo przypadkowych ludzi a każdy wyrazi tylko swoją opinię, która niekoniecznie będzie pasować do Twoich potrzeb
–    dokładnie i oszczędnie zaplanuj obsadę żywą akwarium – wiele problemów jakie widzę u ludzi wynika ze zbyt dużej ilości ryb w stosunku do litrażu, niewłaściwego doboru gatunków itp. Pamiętaj, że to są żywe zwierzęta – samo umieszczanie ich w akwariach jest już wystarczająco dla nich stresujące – nie ma potrzeby dodatkowo znęcać się nad nimi zbyt małym litrażem itp.
–    niby wszyscy o tym wiedzą, ale mało kto stosuje – cierpliwość i konsekwencja – w akwarium morskim nic (dobrego) nie dzieje się z dnia na dzień, ani nawet z tygodnia na tydzień – chcesz coś sprawdzić – stosuj  przez 3 miesiące i obserwuj. Nie wierz w opinie p.t. stosuje ten preparat od  zeszłej środy i widzę super efekty.
–    Jeśli masz swojego mentora od prowadzenia akwarium (oczywiście takiego z efektami) – słuchaj tylko jego, a nie rób plebiscytu wśród innych – to nie demokracja tylko Twoje akwarium
–    Jeśli w akwarium coś nie wychodzi wina leży po obu stronach – Twojej i Twojej. Nie zrzucaj problemów na sól, światło, suplementy – same się do zbiornika nie wsypały, ktoś podjął taką decyzję i pewnie byłeś to Ty.
–    Nie wlewaj do zbiornika czego popadnie – większość z nich nie potrzebuje żadnych dodatków poza karmieniem ryb i korali, podmianami wody i uzupełnianiem Ca,KH i ewentualnie Mg przez naprawdę długi czas.

Czy w ciągu swojej przygody miałeś chwile, kiedy chciałeś się poddać?

 

Póki co, nigdy nie chciałem się poddać, ale każdorazowo po wizycie u Krzyśka Tryca w domu wpadam w chwilową depresję na temat swojego zbiornika – ale już drugiego dnia przeradza się ona w motywację do dalszej pracy nad sobą i swoim akwarium.

Pawel Szember

Kiedy wyjeżdżasz z domu na dłużej, jaka jest Twoja największa obawa odnośnie akwarium?

 

Ze względu na inne posiadane przeze mnie zwierzęta, dom nigdy nie pozostaje bez opieki podczas moich wyjazdów – osoby, które wprowadzają się na ten czas mają zapisane szczegółowe  procedury postępowania z akwarium w różnych przypadkach oraz dodatkowo zapewniony jest serwis z lokalnego sklepu z akwarystyką morską. Kiedyś mocno obawiałem się, że osoby opiekujące się akwarium przegapią jakiś problem i dojdzie do eskalacji i  reakcji łańcuchowej, która położy całość życia w akwarium. Z czasem zaczynam dojrzewać do akceptacji tego ryzyka – staram się oczywiście je minimalizować, ale myślę że dorastam do sytuacji gdzie to akwarium jest dla mnie, a nie odwrotnie.

Miałeś kiedyś sytuacje ekstremalną typu powódź czy brak prądu?

 

W mojej opinii najszybciej powodującym problem zagrożeniem dla akwarium jest właśnie brak zasilania. Jako, że moja praca zawodowa związana jest niejako z zapewnianiem wysokiej dostępności systemów informatycznych do akwarium podchodzę podobnie – akwarium posiada 2 stopniowe zasilanie awaryjne – akumulatory wystarczające na podtrzymanie krytycznych elementów (cyrkulacja, filtr pelletek/zeovit, komputer sterujący, łącze do Internetu, kamerka skierowana na akwarium) przez  około 2 doby, dodatkowo mały ręczny agregat prądotwórczy. W ciągu ostatnich 2 lat kilkukrotnie miały u mnie miejsce przerwy w dostawie prądu nieraz nawet po 12 godzin (wymiana stacji transformatorowej) – dzięki zastosowanym akumulatorom za każdym razem obyło się bez żadnego problemu.

Nie ma chyba wątpliwości, że aby uzyskać takie rezultaty, należy zainwestować sporo czasu, potu i niekiedy nerwów. Jak wygląda Twój zwykły dzień serwisowy?

 

Paradoksalnie dosyć prosto, ale konsekwentnie – rano zerkam na komputer czy wszystkie parametry typu temperatura, ph, zasolenie są w normie,  przygotowuję pokarm do karmienia ryb, przy zeovicie podaje ręcznie start3, ewentualnie SP, Bak czy Xtra, potrząsnę kamykami. Gry pokarm się rozmrozi włączam na chwilę światło w akwarium i karmię ryby. Całość zajmuje nie więcej jak 5 min. Po południu/wieczorem drugie karmienie ryb,  po zgaszeniu światła (po 22-ej) ponownie podanie Start3, kamyki i obowiązkowo test KH (kolejne 5 min) . Jeśli KH w stosunku do poprzedniego dnia się zmieniło dostosowuję ilość odcieku lub PH w reaktorze, tak aby utrzymywać je w miarę stabilnie.  Przed samym pójściem spać włączam jeszcze na chwilę światło w zbiorniku żeby sprawdzić czy wszystkie korale polipują jak należy. Średnio co 2 dni wieczorem czyszczę kubek odpieniacza i ewentualnie skarpetę filtracyjną (5min).W weekendy jest trochę więcej pracy, gdyż dochodzi komplet testów, karmienie korali i podmianka wody (w sumie około godziny pracy). Jeżeli po koralach lub wynikach testów pojawiają się jakieś niepokojące sygnały staram się adekwatnie działać.

Zdarza się tak, że akwarium i całe hobby staje się w jakiś sposób wyrzeczenia dla najbliższych. Jak rodzina podchodzi do Twojego hobby?

 

Staram się oczywiście nie zaniedbywać rodziny z powodu hobby, ale skłamałbym jeśli powiedziałbym, że nigdy nie oberwało mi się od oficjalnie wspierającej mnie w tej pasji żony w momencie, gdy np. zaordynowałem powrót od teściowej z obiadu bo mi tam w domu już się woda na podmiankę zebrała i czas solić.

Pawel Szember

Powszechnie mówi się, że akwarystyka morska to hobby dla ludzi cierpliwych. Czy uważasz, że sprzęt może zastąpić umiejętności? Innymi słowy, czy stosowanie lepszego i droższego sprzętu, komputerów i innych gadżetów ma znaczenie w osiągnięciu sukcesu, czy raczej wszystko sprowadza się do cierpliwości, uporu i sumienności, a sprzęt to tylko dodatek?

 

Żaden nawet najdroższy sprzęt nigdy nie zastąpi rozsądnego myślenia, cierpliwości itp. Stanowi on tylko instrument, który jeśli jest trwały, niezawodny i solidnie wykonany nie utrudnia nam osiągania celu. Gdyby to sprzęt gwarantował sukces nie było by przykładów wysokobudżetowych upadających akwariów, ani  kwitnących, ale za to prowadzonych na tańszym sprzęcie lub bez elektronicznych gadżetów.

Czy mógłbyś przypomnieć nam swój setup.

 

Akwarium główne – 162x82x60cm

Sump: 150x60x45cm
Szczepkarium : 150x50x25cm
Lampa : Ati Powermodule 10x80W; szczepkarium :chińska 6x39W
Odpieniacz : BK 300 int
Cyrkulacja: 4x Tunze 6105
Obieg: Red Dragon 12000l/h
Zeovit Reactor M/AIO reaktor Aqua-Mor
Reaktor wapnia: Aqua Special z zasypem Knopp
Komputer: Profilux 3ex
UPS : Przetwornica Orvaldi 500W + 500Ah akumulatory/mały agregat 1kW
Chłodziarka : Teco TR20
Grzałki 2x300W

Wielu młodych akwarystów szuka własnych dróg niejednokrotnie wydając krocie na rozwiązania, które ostatecznie i tak nie są zadowalające. Jest jakaś prosta droga, którą mógłbyś im polecić?

Jeżeli mówiąc o młodych akwarystach mamy na myśli kwestię doświadczenia to można tu zacytować stwierdzenie z czasów moich studiów. „Jak będziesz pisał doktorat, to wtedy będzie czas na własne badania, przemyślenia, eksperymenty oraz wnioski a skoro piszesz teraz dopiero pracę magisterską to idź do biblioteki i wypożycz książki uznanych doktorów i profesorów i cytuj ich wyniki”

Jak już jesteśmy przy doborze sprzętu…, Co w Twoim akwarium było dla Ciebie największym wyzwaniem?

Nie pamiętam aby wybór któregokolwiek ze sprzętów był dla mnie jakimś specjalnym wyzwaniem – w momencie wyboru byłem zawsze przekonany o słuszności swego wyboru . Dopiero później okazywało się że nie miałem racji i starałem się być jak ten wspomniany wcześniej przyszły magister  w kwestii np. oświetlenia wrażliwych korali SPS lampą LED.

Osiągniecie kondycji i kolorów korali wymaga dbałości o jakość parametrów wody. Z jednej strony brak nutrientów, a z drugiej, odpowiednie poziomy suplementów. Jak sobie radzisz z jednym i z drugim?

Nie zapominajmy że koralowce (SPS) to zwierzęta, które lubią mieć wokół siebie czysto i porządnie, ale jednak muszą też jeść. Innymi słowy kolacja musi być smaczna i obfita, ale potem trzeba szybko posprzątać ze stołu. Niski poziom nutrientów to kwestia odpowiedniego doboru obsady, rozsądnego karmienia i wydajnego systemu filtracji. Mój stosunek do suplementacji mikroelementami jest dość ostrożny – mam wrażenie, że większość z nas grubo przesadza z ilością podawanych preparatów posiadając systemy, w których i tak nie ma ich deficytu.

Planujesz jakieś zmiany w najbliższym czasie, czy to w sprzęcie, w metodzie czy też w obsadzie?

W chwili obecnej realizuję projekt powiększenia obecnego akwarium do około 1400l- 240x90x65cm – poza nowymi lampami  i zwiększoną cyrkulacją (analogicznie jak obecnie) wykorzystam obecnie posiadany sprzęt jak i zwierzęta. Na chwilę obecną nie planuję zwiększenia obsady – chcę im dać jedynie więcej miejsca niż obecnie.

Mówi się, że rozrastający się przemysł akwarystyczny nie pozostaje bez wpływu na środowisko naturalne raf koralowych. Jakie jest Twoje podejście do tego tematu?

Nie jestem w stanie przytoczyć udokumentowanych danych na temat degradacji naturalnego środowiska poprzez przemysł akwarystyczny jednak z pozycji obserwatora będąc np. w sklepie niesamowicie drażni mnie import niektórych gatunków praktycznie niemożliwych do utrzymania w sztucznym środowisku, a co gorsza oferowanie ich niedoświadczonym akwarystom jako „łatwych” i nadających się do hodowli w domu. Zdecydowanie natomiast popieram wszelkie badania  i działania mające na celu zmniejszenie odłowów ryb i koralowców z ich naturalnych środowisk czy to poprzez rozmnażanie ryb czy np. farmy koralowców.

Pasjonaci tacy jak Ty, mają swoje ulubione wspomnienia związane z hobby. Jakie jest Twoje?

Najmilej wspominam nurkowanie na rafach koralowych w chwili gdy miałem już akwarium w domu i byłem w stanie rozpoznać poszczególne gatunki ryb i korali. Niesamowita satysfakcja i zachwyt nad ogromem miejsca  i wielkością osobników w ich naturalnym środowisku w stosunku do wielkości akwarium.

Pawel Szember

I na koniec parę dwusekundówek:

Moja ulubiona ryba to..
Synchiropus splendidus – moja dobrana parka

Akwarystyka morska jest dla mnie …
Doskonałym wyzwaniem na ćwiczenie własnej osobowości i wspomnieniem wakacji w zimowe wieczory.

Największa strata…
Na samym początku prowadzenia akwarium  mały hepatus, który wyskoczył z akwarium drugiego dnia od zakupu

Jeśli nie akwarystyka to…..

na chwilę obecną nic innego nie przychodzi mi do głowy, życie być może pokaże samo.

Moim mentorem w akwarystyce był…
..i jest Krzysztof Tryc

Największa wada tego hobby to…
..nieuniknione w dłuższej perspektywie czasu nawet pojedyncze straty w obsadzie ryb i koralowców

najwiekszy MIT w akwarystyce to..
.. możliwosć dotrzymania planowanego budżetu w zakresie zakładania i kosztów miesięcznych prowadzenia akwarium- chociaż ponoć komuś kiedyś się to udało

Pawle, dziękujemy bardzo za Twój czas, który poświęciłeś czytelnikom Reefhuba. Życząc ci dalszych sukcesów w tym pięknym hobby liczymy, że za jakiś czas ponownie znajdziesz czas, aby przedstawić swój nowy projekt – 1400L. 

Dziękuję bardzo.

Filtr RO Di – Jak działa? I jak poprawić jego wydajność?

Filtr RO Di

[fb_button]

Nie da się ukryć, że dbanie o akwarium morskie to w znacznym stopniu dbanie o wodę i jej parametry. W naszym hobby dzieje się to na poziomie filtracji w akwarium oraz podczas zbierania wody RO Di za pomocą filtra odwróconej osmozy. To właśnie ten filtr dba o to, żeby do naszych zbiorników trafiała czysta woda, a świeża solanka pozbawiona była zanieczyszczeń wodociągowych. Każdy, kto stosował kiedykolwiek filtr RO Di (odwrócona osmoza i dejonizacja) wie, że największym mankamentem tego rozwiązania jest jego słaba wydajność. Nie wszyscy jednak wiedzą, że można ją w prosty sposób znacznie poprawić. Właśnie przeprowadziłem drobne usprawnienia mojego filtra. Mimo, że spodziewałem się poprawy wydajności filtra, wyniki mnie zaskoczyły. Dlatego zdecydowałem się podzielić z Wami moimi doświadczeniami na ten temat. Oczywiście nie mogłem skupić się na samych usprawnieniach bez odniesienia do całego urządzenia jakim jest filtr RO Di.

Filtr RO Di to obecnie najtańsza i najefektywniejsza metoda uzyskiwania czystej wody w domowych warunkach. Zewnętrzna budowa takiego filtra może różnić się u różnych producentów, jednak idea jest zawsze podobna. System RO Di do zastosowania akwarystycznego ma budowę modularną, która umożliwia swobodną rozbudowę filtra.

schemat

Rysunek 1 – Przykładowy, najprostszy układ filtra odwróconej osmozy (RODi) – na potrzeby akwarystyki

 

Prefiltry

Bez względu na ilość modułów, system RO Di składa się z trzech sekcji. Pierwsza sekcja to moduły (kartridże) prefiltrów. Ich głównym zadaniem jest wstępne oczyszczenie wody z mikro-zawiesiny, chloraminy oraz innych substancji, które mogłyby szybko uszkodzić membranę. O ile dostaliśmy w komplecie 3 moduły to kolejność stosowania wkładów jest następująca:

Filtr sedymentacyjny 5 mikronów > węgiel aktywny > filtr sedymentacyjny 1 mikron.

W zależności od jakości wody możemy na początku dołożyć dodatkowy kartridż z wkładem np. 10 mikronów. Jednak w większości przypadków układ taki jak na rysunku jest wystarczający.

I jeszcze mała uwaga odnośnie filtra węglowego. W naszych zastosowaniach jego głównym zadaniem jest wychwytywanie chloroaminy, która jest zabójcza dla membran TFC. Wydajność dobrej jakości nowego filtra węglowego (0,5 mikrona) wynosi około 99%. Problem w tym, że ta wydajność spada z czasem, a przepuszczony chlor rujnuje nam membranę. Dlatego warto dbać o filtr węglowy.

Membrana

Za sekcją z prefiltrami znajduje się główny moduł systemu RO Di – membrana. Nie wdając się zbytnio w szczegóły w jej budowę, możemy przyjąć, że membrana to polimerowe sito z mikroskopijnymi oczkami. Oczka membrany są tak małe, że zatrzymują większość substancji chemicznych rozpuszczonych w wodzie, a jej cząsteczki przepuszczają.

działanie membrany filtr RO Di

Rysunek 2 – Niektóre jony np sodowe (przedstawione na szaro) mimo, że są mniejsze od por w membranie i swobodnie mogłyby przez nią przepłynąć, przyciągają do siebie cząsteczki wody tworząc kompleks zbyt duży, aby przepłynąć przez membranę.

To oczywiście uproszczenie, bo np. jony Na+ są mniejsze niż cząsteczka wody. W praktyce jednak naładowane cząstki przyciągają cząsteczki wody tworząc grupę cząsteczek i jonów na tyle dużą, że nie przechodzi ona przez oczka w membranie. Jednak z punktu widzenia wydajności część substancji chemicznych zawartych w wodzie przechodzi przez membranę.

 

 

 

 

Na poniższym filmie widać animację przedstawiającą działanie membrany. Jest to fragment z materiału https://www.youtube.com/watch?v=eU3m6pIhbvw

W handlu istnieje kilka typów membran: celulozowe (CA), poliamidowe (ThinFIlm – TFC), winylowe (PVC), oraz cała gama membran specjalistycznych. Do domowych zastosowań najczęściej używane są dwa typy: CA (rzadziej) – gorsza wydajność ( 90%-93%), ale wysoka odporność na utlenianie chlorem. TFC (częściej) – wysoka efektywność (97%-99%), ale bardzo wrażliwe na chlor.

Efektywność membrany to procentowy stosunek wszystkich cząstek sprzed membrany do cząstek zatrzymanych przez membranę RO. Bardzo popularne domowych zastosowaniach membrany TFC mają teoretyczną wydajność sięgającą 99%. W praktyce jednak trudno osiągnąć taką wydajność ze względu na wiele czynników. Najważniejsze z nich to ciśnienie, temperatura oraz skład chemiczny wody.

Do sprawdzenia wydajności membrany wystarczy zwykły TDS (pisaliśmy o nich w artykule pt Czy miernik TDS kłamie???). Wykonując pomiary miernikiem TDS zaraz za wylotem membrany oraz wody kranowej i podstawiając do poniższego wzoru uzyskamy „procent odrzucenia”, czyli wartość, która pokazuje nam ile % substancji zostało zatrzymanych. Pamiętajmy jednak, że ze względu na specyfikę pomiaru TDS wynik będzie jedynie zbliżony do rzeczywistego.

obliczanie wydajności membrany RO filtr RO Di

Rysunek 3 – Procent odrzucenia – obliczanie wydajności membrany odwróconej osmozy

 

Wyniki powyżej 90% w domowych systemach RO są zadowalające,a powyżej 96% doskonałe. Wyniki niższe niż 90% wymagają sprawdzenia warunków pracy filtra lub wymiany samej membrany.

Trzeba pamiętać o tym, że technologia produkcji membran oraz zasada ich działania nie gwarantuje wychwytywania wszystkich zanieczyszczeń wody. Nasze „sitko” będzie przepuszczać niewielkie ilości różnych substancji. Na szczęście większość z nich będzie zatrzymana przez żywicę jonowymienną w ostatniej sekcji.

Drugim aspektem wydajnościowym filtra RODi i samej membrany to ilość produkowanej wody. Jest ona zależna od ciśnienia, temperatury oraz wartości GPD membrany. Wartość GPD to skrót wyrażenia „Gallon Per Day” i oznacza ile czystej wody wyprodukuje membrana w idealnych warunkach pracy. Najpopularniejsze do zastosowań akwarystycznych membrany mają wartości 50GPD, 75GPD oraz 100GPD.  Jeśli zmieniamy membranę na inną, koniecznie trzeba zmienić ogranicznik przepływu na ścieku. Jeśli zastosujemy zbyt mały ogranicznik to spadnie nam wydajność membrany, jeśli zbyt duży to spadnie nam żywotność membrany. Może też zaistnieć sytuacja, w której membrana o wyższym wskaźniku GPD będzie miała niższy procent odrzucenia.

Oto typowe ograniczniki:

ograniczniki przepływu dla membran RO filtr RO Di

Rysunek 4 – Tabela przedstawia rekomendowane ograniczniki przepływu dla odpowiednich wydajności membran.

 

Kolejna cecha, jaką ma filtr RO Di, a która w dużym stopniu zależy od membrany i ogranicznika to ilość produkowanego ścieku. Nominalnie 25% wody przechodzi oczyszczona przez membranę podczas, gdy pozostałe 75% wykorzystywane jest do jej przepłukiwania. W praktyce stosunek ten jest gorszy i zależy głównie od temperatury i w mniejszym stopniu od ciśnienia.

Nominalna wydajność membran podawana jest dla temperatury 25C i ciśnienia 50psi. Dla każdego 1psi poniżej ciśnienia nominalnego odejmujemy 2% wydajności GPD, a dla każdego 1C poniżej 25C odejmujemy 2,52%

Oto przykład:

Membrana 50GPD w 25C i przy ciśnieniu 50psi wyprodukuje 50 galonów wody na dobę.

Ta sama membrana przy w 25C i przy 40psi wyprodukuje:

50GPD – 20% (10 x 2% dla 40psi) = 40GPD – daje nam to dwudziestoprocentowy spadek wydajności

Ta sama membrana w 10C przy ciśnieniu 50psi wyprodukuje:

50GPD – (25-10) x 2,52% = 31.1GPD – daje nam to prawie czterdziestoprocentowy spadek wydajności.

To, co nie przeleciało przez membranę zostanie oddane w postaci ścieku. Jak widać temperatura bardzo istotnie wpływa na wydajność filtra RO. Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Zdrowia z dnia 29 marca 2007 temperatura zimnej wody w ujęciach domowych może się wahać od 10 do 34 C. Problem w tym, że mamy mały wpływ na temperaturę zimnej wody.

Filtr RO Di

Rysunek 5 – Typowa pompa do podnoszenia ciśnienia w domowych systemach RO Di

Możemy natomiast w dość łatwy sposób poprawić ciśnienie wody przed membraną stosując tak zwaną „booster pump”, czyli pompę podnoszącą ciśnienie.  Pompa taka jest do kupienia w cenie około 250-300 zł i jest przystosowana fabrycznie do wpięcia w typową instalację RO Di.

Optymalne ciśnienie w instalacji dla typowej membrany wynosi około 80-100 psi (przy minimalnym 40psi i maksymalnym dopuszczalnym 150psi). Problem w tym, że większości mieszkań w Polsce ciśnienie w kranie jest niższe, a na wsiach na końcu nitki wodociągowej sporo niższe. Nie ma się jednak co dziwić, kiedy według norm budowlanych, dopuszczalne ciśnienie wody w kranie powinno być pomiędzy 0,5bar (7.25psi) a 6bar (87psi).

Jeśli w takim domu ciśnienie wody kranowej wynosi 10psi to nawet w optymalnej temperaturze wydajność membrany 50GPD spada o 80%. Jeśli dodamy do tego temperaturę 10C to dojdziemy do sytuacji, kiedy filtr RO Di nie jest w stanie wyprodukować wody.

U mnie, ciśnienie wody w instalacji oscyluje w okolicach 35psi. To wartość poniżej rekomendowanej dla mojej membrany. Z tego powodu zdecydowałem się zakupić dodatkową pompę.

Podłączenie pompy to prosta czynność. Wystarczy przeciąć wężyk przed membraną, a następnie wpiąć obie końcówki do przyłączy pompy pamiętając o kierunkach przepływu wody (WAŻNE!!!)

Pompa, którą zastosowałem u siebie podnosi ciśnienie do 120 psi, czyli poniżej ciśnienia dopuszczalnego.

Nie muszę chyba mówić, że wydajność mojego filtra RO Di znacznie wzrosła. Zamiast kapania, woda z rurki leciała strumieniem. Dzięki temu 25L kanister napełniłem dwukrotnie szybciej niż dotychczas.

Ciśnienie w filtrze odwróconej osmozy filtr RO Di

Rysunek 6 – Zmiana ciśnienia wody w filtrze RO po zastosowaniu dodatkowej pompy. Po lewej stronie zdjęcie przedstawia wynik przed włączeniem pompy, a po prawej przy włączonej pompie.

Produkcja wody RO filtr RO Di

Rysunek 7 – Podniesienie ciśnienia w systemie spowodowało większą produkcje wody oczyszczonej. Po lewej stronie zdjęcie przedstawia wynik przed włączeniem pompy, a po prawej przy włączonej pompie.

 

Najważniejszą siłą napędzającą filtr RO Di jest różnica ciśnień przed i po membranie. To właśnie ciśnienie powoduje przepychanie cząsteczek wody przez oczka membrany. Im większe ciśnienie, tym więcej wody przenika przez „sito” zmniejszając jednocześnie objętość ścieku. Wyższe ciśnienie poprawia również zdolność filtracyjną membrany.

skuteczność membrany odwróconej osmozy filtr RO Di

Rysunek 8 – Zwiększenie ciśnienia w systemie odwróconej osmozy zwiększyło skuteczność membrany. Po lewej stronie zdjęcie przedstawia wynik przed włączeniem pompy, a po prawej przy włączonej pompie.

 

Wiem, wiem. To i tak kiepski wynik. Membrana ma już chyba ze trzy lata a woda w kranie ponad 300ppm. Co by jednak nie mówić to uzyskałem poprawę czystości wody o 33%.

Reasumując – podłączenie pompy dało mi potrójny zysk:

– Wydajność objętościowa – mniej wody idzie w ściek, a więcej do kanistra;

– Wydajność czasowa – kanister napełnia się znacznie szybciej

– Czystość uzyskanej wody wzrosła o 33%

Uczciwie jednak będzie wspomnieć, że taka pompa to wyższy rachunek za prąd. Choć z drugiej strony 30W przez kilkanaście godzin w tygodniu to nie tragedia, zwłaszcza, że jednocześnie oszczędzamy na żywicy.

Żywica 

Ostatnią sekcją typowego filtra RO Di do zastosowań akwarystycznych jest żywica dejonizująca. O ile zadanie membrany RODi jest odfiltrowanie tych powiedzmy 95% substancji z wody, o tyle zadaniem żywicy jest pozbycie się tych pozostałych 5%. Tak jak pisałem już w artykule o miernikach TDS, do naszych zastosowań potrzebujemy wodę o TDS =0ppm. I to właśnie dzięki żywicy uzyskujemy taki wynik.

Żywica dejonizująca (Di) to mieszanina dwóch substancji: anionitu i kationitu. Stosowany do naszych celów anionit to substancja, która zamienia aniony na grupę OH-, a kationit wymienia kationy na kation H+. Żywica Di wyłapuje tylko jony i kationy. Wszystkie cząstki nienaładowane, które przeszły przez membranę, przejdą też przez żywicę.

filtr RO Di

Rysunek 9 – Działanie żywicy jonowymiennejna przykładzie kationitu. Kation sodowy został podmieniony na proton wodorowy

 

Żywice jonowymienne mają określoną trwałość. Trwałość ta zależy od czystości wody przed żywicą. Przyjmuje się, że zwiększenie wydajności membrany o 2% wydłuża wydajność żywicy dwukrotnie. Daje nam to potencjalnie ogromne możliwości oszczędności żywicy. Działa to również w odwrotnym kierunku. Wyobraźmy sobie, że nie zmieniając regularnie filtra węglowego, narażamy membranę na niszczącą działalność chloru.  Wydajność membrany spada powiedzmy z 96% na 92%. Oznacza to, że musimy wymieniać żywicę 4 razy częściej.

Podsumowanie

Upowszechnienie się filtrów RODi w domowych zastosowaniach było kamieniem milowym dla akwarystyki morskiej. Od tej pory każdy mógł uzyskać wodę o doskonałej jakości. Dlatego nie przesadzę jęli powiem, że dobrze działający filtr RODI jest dla nas dobrodziejstwem.  Jednak jego prawidłowe działanie zależy od wielu czynników, z których część jest zależna od nas a część nie. Nie mamy na przykład wpływu na skład wody kranowej oraz stałość temperatury. Możemy natomiast zadbać o regularne serwisowanie filtra i odpowiednie ciśnienie wody na membranie.

Na koniec zostawiam garść informacji i porad:

– Prefiltry należy wymieniać co pół roku. Zadbać należy przede wszystkim o dobrej jakości filtr węglowy, ponieważ to on chroni membranę przed niszczącym działaniem chloru

– kolejność wkładów jest następująca: 5 mikronów > węgiel > 1 mikron > membrana > żywica

– Wydajność filtracyjna membrany RO powinna być powyżej 90%. Im wyżej tym lepiej. Każde 2% wydajności membrany więcej, wydłuża trwałość żywicy dwukrotnie

– Zakres ciśnienia dla pracy membrany jest od 40-150 psi, jednak najbardziej optymalne wartości to 80-100psi. Poniżej 80psi wydajność membrany spada, powyżej 150 psi ciśnienie uszkodzi membranę. Maksymalna temperatura wody to 45C

– Jeśli mamy dobrej jakości wodę i dbamy regularnie o prefiltry to membrana może działać skutecznie nawet do pięciu lat.

– Nawet w idealnych warunkach pracy membrana nie filtruje wszystkich substancji. Część z nich zostanie wychwycona przez żywicę. Niewielka pozostałość trafi niestety do akwarium. Stosując tradycyjny filtr RO Di nie jesteśmy w stanie uzyskać idealnie czystej wody

– Jeśli zdecydujecie się na zastosowanie pompy ciśnieniowej, upewnijcie się, że wszystkie połączenia rurek są solidne. Najlepiej przed membraną stosować złączki zakręcane oraz wężyki grubościenne. Ciśnienie rzędu 100psi może rozszczelnić słabe łączenie.

– Zastosowanie pompy poprawia parametry filtra RO – ilość i szybkość produkowanej wody oraz jej czystość.

-Jeśli w domu jest niskie ciśnienie wody kranowej można zastosować mniejszy ogranicznik przepływu. Trzeba mieć jednak świadomość, że mimo doraźnego poprawienia wydajności filtra, nastąpi szybsze zużycie samej membrany.

– Żywice podczas pracy mogą zmniejszać swoją objętość. Dlatego zdecydowanie zaleca się, aby pojemniki z żywicą ustawiane były w pozycji pionowej. Tak, wiem, w niektórych systemach są fabrycznie montowane poziomo na klipsach. To kiepskie rozwiązanie.

[fb_button]

Bibliografia

http://www.architektura.info/index.php/prawo/warunki_techniczne_budynki/

dzial_iv_wyposazenie_techniczne_budynkow/rozdzial_1_instalacje_wodociagowe_zimnej_i_cieplej_wody

http://idahowatersolutions.com/reverse-osmosis-faqs/

http://www.apswater.com/calcs.asp?Feed_conductivity=250&Product_conductivity=5

http://www.hydranautics.com/docs/papers/New%20Folder/Effect%20of%20Feed%20Ionic%20Strength.pdf

http://www.reefkeeping.com/issues/2005-05/rhf/index.php

http://www.axeonwater.com/AXEON-TF-Series-Home-Drinking-Water.html

http://theh2oguru.com/faq?cat=3

http://www.ukhtm01-05.co.uk/Purewater.pdf

https://www.che.utah.edu/department_equipment/Projects_Lab/M_Ultrafiltration/MIS_Understanding_RO.pdf

http://www.wateronline.com/doc/understanding-the-critical-relationship-between-reverse-osmosis-recovery-rates-and-concentration-factors-0001

http://www.purewaterproducts.com/articles/flow-restrictors

http://www.bhp.abc.com.pl/czytaj/-/artykul/jaka-jest-dopuszczalna-minimalna-i-maksymalna-temperatura-wody-pitnej-sieciowej-zimnej

http://www.lwcad.republika.pl/jedn/jedn_cisn.htm

 

Translate »