Akwarium bez opieki
[fb_button]
Nareszcie wakacje. Chociaż dla mnie, możliwość wykorzystania tego czasu w pełni, skończyła się razem z latami studenckimi, to i tak się cieszę, że są. Zresztą chyba tak jak większość z Was. Co by jednak nie mówić o wakacjach, dla nas, akwarystów, wyjazdy wakacyjne mogą stanowić problem, gdy akwarium musi zostać bez opieki. Poniżej, omówię parę aspektów związanych przygotowaniem akwarium do naszej nieobecności. Jednak jest to temat tak szeroki i wielu z Was ma własne rozwiązania, dlatego zapraszam do dzielenia się własnymi pomysłami na pozostawienie akwarium bez opieki.
Poniższy tekst jest skierowany raczej do początkujących akwarystów, którzy jeszcze nie zostawiali akwarium na dłuższy czas. Poniżej dzielę się swoim doświadczeniem, które może być odmienne od doświadczeń innych akwarystów.
Jeśli coś się może zepsuć, to na pewno się zepsuje…
Zapewne wielu z początkujących akwarystów na myśl o pozostawieniu akwarium bez opieki akwarysty doznaje wizji zalanego mieszkania lub martwych zwierząt. Do głowy przychodzą Prawa Murphy’ego i najgorsze scenariusze z zalaniem sąsiada włącznie. Prawda jest jednak taka, że prawa fizyczne, chemiczne i wszystkie inne nie zmieniają się podczas naszej nieobecności, a jakiekolwiek awaryjne sytuacje są prawie zawsze skutkiem naszej niefrasobliwości. Jednak trzeba się jakoś zabezpieczyć, bo nic tak nie zepsuje naszego urlopu, jak ciągłe martwienie się o akwarium
Prawdopodobnie najlepszym rozwiązaniem, jeśli chodzi o pozostawienie akwarium bez opieki jest posiadanie zaufanego sąsiada, który będzie mógł codziennie zerknąć na zbiornik, przy okazji podlewania roślin. Czasami, nie mamy takiej możliwości, a osoba, która będzie doglądała domu, będzie to robiła, co kilka dni. Wierzcie mi, to też całkiem komfortowe rozwiązanie. Najgorszą opcją jest sytuacja, kiedy akwarium pozostaje absolutnie bez opieki przez tydzień lub dwa.
Co nagle, to po diable…
Pierwszą i chyba najważniejszą zasadą dotyczącą pozostawiania akwarium bez opieki jest to, żeby nie wprowadzać żadnych większych zmian tuż przed wyjazdem. To właśnie te nagłe zmiany najczęściej są bezpośrednią przyczyną katastrofy. A przecież o urlopie wiemy najczęściej już kilka miesięcy przed wyjazdem. Mamy więc czas na wszelkie istotne zmiany w akwarium, tak aby przez kilka tygodni poobserwować ich rezultaty. Jeśli akwarium działa bez problemu przez kilka miesięcy, to śmiało możemy przyjąć, że będzie działało również przez tydzień czy dwa, podczas naszej nieobecności. Jeśli jednak wpadniemy na szatański pomysł, zmiany np. z Metody Ballinga na reaktor wapnia lub przerabianie hydrauliki pod nową pompę na tydzień przed wyjazdem, to zdecydowanie prosimy się wtedy o kłopoty. Na takie zmiany powinien być czas na długo przed urlopem lub na po urlopie.
Zresztą, jeśli w ogóle decydujemy się na akwarium lub jakiekolwiek inne hobby ze zwierzętami to musimy uwzględnić nasz tryb życia i tak zaprojektować akwarium, żeby z nim współgrało. W skrajnych przypadkach może się okazać, że takie hobby nie powinno mieć racji bytu ze względu na naszą częstą nieobecność. No, ale nadchodzi nasz długo wyczekiwany urlop. Jak możemy przygotować akwarium do naszej nieobecności? Przede wszystkim usiąść i przygotować listę codziennych czy cotygodniowych czynności w uwzględnieniu czasu naszej nieobecności. Im dłuższy wyjazd tym lista będzie dłuższa, no i oczywiście zwiększy się skala trudności. Co może na taką listę trafić?
– podmiana wody
– uzupełnianie dolewki,
– karmienie
– ręczne włączanie i wyłączanie urządzeń np. lampy
– odpowietrzanie pudełka przelewowego
– opróżnianie odpieniacza
– uzupełnianie płynów Ballinga
– testy wody
– dozowanie mikroelementów
– czyszczenie szyb
– prawdopodobnie wiele innych czynności unikalnych dla Waszych zbiorników, a o których ja nie mam pojęcia
Widać wyraźnie, że wiele, wydawało by się niezbędnych czynności można na jakiś czas odpuścić np czyszczenie szyby, którego jeśli nie chcemy mieć zarysowań, należy nawet zabronić osobie opiekującej się akwarium
Jeśli nie mamy komputera akwarystycznego, który kontroluje niektóre procesy, część czynności możemy zautomatyzować stosując proste i tanie włączniki sterowane zegarem. Na pewno przydadzą się chociażby do włączania i wyłączania światła. Jeśli chodzi o karmienie, to raczej nie jestem zwolennikiem automatycznych karmników. Po pierwsze nadają się tylko do suchego pokarmu. Suchy pokarm lubi pływać po powierzchni, a pobieranie pokarmu z powierzchni nie leży w naturze ryb morskich. Tak więc taki pokarm często spływa do sumpa zanim zostanie zjedzony. Po drugie, widziałem kilka sytuacji, w których karmnik „zaszalał” i podał zawartość zasobnika na raz. Moja rada jest taka, że lepiej przegłodzić ryby, niż przesadzić z ilością pokarmu. Zwłaszcza, że większość ryb spokojnie wytrwa bez jedzenia do tygodnia czasu. Miałem kiedyś sytuację, kiedy do osobnego akwarium przeniosłem część skały, jak się okazało z jednym garbikiem. Rybkę zauważyłem po czterech miesiącach. Przez ten czas w akwarium zawalonym skałą, dbałem tylko o zasolenie. Garbik przetrwał do doskonałej kondycji 4 miesiące bez karmienia. Oczywiście nie każda ryba przetrwa taką dietę, ale większość spokojnie wytrzyma tydzień. Zwłaszcza jak kilkanaście dni przed urlopem zwiększymy ciut karmienie. Lekko „podtuczone” łatwiej zniosą „chudy” okres.
Jeśli chodzi o parametry wody, to tu nasza nieobecność niesie potencjalnie większe ryzyko. Dlatego tak ważne jest, aby odpowiednio wcześniej wybrać i ustabilizować jedną z dostępnych metod suplementacji. Cokolwiek wybierzemy, ważne jest, aby nie zmieniać ustawień na ostatnią chwilę. Jeśli już musimy podbić jakiś parametr to lepiej zrobić to ręcznie dolewając odpowiedni suplement niż zmieniać ustawienia pomp dozujących 5 minut przed wyjazdem na lotnisko.
Zdalna kontrola…
Jeśli myślimy o akwarium poważnie, a nasz tryb życia wymaga częstych wyjazdów, to być może warto rozważyć rozwiązania bardziej zaawansowane (czytaj: znacznie droższe), które pomogą nam przetrwać okres, w którym zostawiamy akwarium bez opieki. Takimi rozwiązaniami są na przykład komputery akwarystyczne z możliwością zdalnego podglądania parametrów akwarium przez Internet, lub same wysyłające SMS-y lub emaile z informacjami o podstawowych parametrach. Niestety tych parametrów jest niewiele. W ten sposób możemy sprawdzić zdalnie np. pH w akwarium lub reaktorze, temperaturę (ważne latem), czy poziom RedOx. Ten ostatni parametr nie tyle wskaże nam problem, ile zwróci uwagę, że coś jest nie tak, ponieważ jest zależny od wielu czynników. Gwałtowny skok lub spadek może sugerować kłopoty z odpieniaczem, przedawkowanie lub niedobór VSV, zmianę cyrkulacji i wiele, wiele innych czynników. To trochę tak, jak z płaczem noworodka.
Jeśli nie stosujemy komputera akwarystycznego to warto pomyśleć o kamerze IP. To rozwiązanie jest całkiem tanie i wymaga jedynie stałego dostępu do Internetu. Za pomocą kamery IP możemy podglądać akwarium z dowolnego miejsca na Ziemi, o ile oczywiście mamy dostęp do Internetu. W zależności od modelu możemy również poruszać kamerą w każdym kierunku i na przykład obejrzeć refugium czy sump od akwarium. Niektóre oprogramowania do kamer IP można ustawić tak, aby wysyłały fotki, co pewien czas na emaila. Takie rozwiązanie nie da nam możliwości kontroli, ale przynajmniej możemy sprawdzić zdalnie czy działa lampa, cyrkulacja i czy jakiś koral się nie przewrócił.
Pomoc sąsiedzka – raz lepsza…
Jeśli mamy pod ręką sąsiada, który będzie zaglądał do akwarium codziennie, to mamy super układ. Jednak pamiętajmy, że jest to najczęściej osoba, która nie ma pojęcia o prowadzeniu akwarium, więc należy maksymalnie ułatwić jej tą czynność. Zadbajmy o to, aby sąsiad miał zapas wody RODi do podmiany oraz wszystkie pojemniki z płynami do Ballinga z wystarczającą ilością preparatów na całą naszą nieobecność. Nie chcemy chyba powierzyć przygotowania płynów przerażonemu sąsiadowi. Jeśli dozujemy regularnie jakieś mikroelementy czy bakterie, przygotujmy buteleczki tak, aby nie było ryzyka pomyłki. To samo dotyczy mrożonek. Możemy je pociąć na jednorazowe dawki.
Dobrze by było, gdyby osoba, której powierzacie akwarium wykonała parę typowych czynności pod Waszym okiem. Mimo, że są one bardzo proste, to nic tak nie uczy jak własnoręczne wykonanie danej czynności. Zwróćmy też uwagę sąsiadowi na parę istotnych spraw jak sprawdzenie poziomu wody w dolewce czy w kubku odpieniacza. Warto też pokazać, na co zwracać uwagę w samym akwarium.
Niestety lista czynności może urosnąć do sporych rodzajów. Warto, więc napisać dla sąsiada instrukcję, albo jeszcze lepiej „check list”, czyli listę czynności, które sąsiad będzie odhaczał po ich wykonaniu. W ten sposób upewnimy się, że osoba opiekująca się akwarium nie zapomni np. opróżnić kubka odpieniacza. Konieczną rzeczą na takiej liście zwłaszcza, jeśli wyjeżdżamy na dłużej jest pozostawienie numeru telefonu do innego, zaprzyjaźnionego akwarysty, który być może nie mieszka najbliżej, ale może służyć pomocą w razie nieprzewidzianych problemów.
….. a raz gorsza
Czasami jednak nie mamy możliwości poproszenia sąsiadów o pomoc, ale za to mamy kogoś, kto będzie doglądał mieszkania, co parę dni.
Tutaj sytuacja wygląda podobnie jak przy codziennym doglądaniu akwarium, ale musimy uwzględnić inne czynniki, jak na przykład większy zapas wody RODi do dolewki. W tym wypadku również dobrze by było, aby ryby dostały trochę więcej pokarmu za to w dłuższym okresie czasu, np. część na początku wizyty, a część pod koniec.
Przy rzadszych wizytach konieczne jest, aby rozważyć opróżnianie odpieniacza. Nie polecam stosowania wężyka spustowego i dodatkowego wiadra, ponieważ niektóre odpieniacze potrafią przelać bez wyraźnego powodu. Wtedy może się okazać, że po pierwsze dodatkowe naczynie będzie za małe i woda przeleje się na podłogę, a po drugie duży ubytek wody spowoduje uzupełnienie jej wodą z dolewki, co w małych zbiornikach może zawahać parametrami. Jeśli mamy wątpliwości, co do stabilności odpieniacza, to lepiej po prostu odkręcić go bardziej niż zwykle.
Brak pomocy…
Czasami się jednak zdarza, że mamy jakiś nagły wyjazd, a sąsiad od czasu, gdy kupiliście nowy samochód się do Was nie odzywa. To jest najgorsza sytuacja, niosąca niewątpliwie ryzyko awarii skutkującej powodzią czy zgonem w akwarium. Spokojnie, do katastrofy daleko i jeśli zadbamy o pewne kwestie, to wcale nie musi się wydarzyć. Szczerze jednak odradzam lekceważenie takiej sytuacji. Tydzień – dwa bym w ostateczności zaryzykował, dłużej już chyba nie.
Po pierwsze, musimy zapewnić wodę do dolewki. Jeśli nie mamy odpowiednio dużego pojemnika, można zastosować metodę naczyń połączonych. Brak wody do dolewki oznacza, że posypią się parametry, pompa będzie chodziła non-stop, poziom wody w komorze pompy powrotu spadnie, powodując pracę pompy na sucho i jej prawdopodobne spalenie. Dalej nie trzeba mówić, co się może stać, dlatego upewnijmy się, że jej nie zabraknie.
Po drugie, podstawowa suplementacja. Konieczny jest zapas płynów Ballinga czy CO2 w butli. Jeśli przez ostatnie parę tygodni przyrost konsumpcji Ca, KH czy Mg był stały, to mniej więcej
możemy przewidzieć zmiany. Jednak na zmianę konsumpcji suplementów mają wpływ także inne czynniki np. oświetlenie. Dlatego jakiekolwiek zmiany w długości i mocy oświetlenia mogą w sposób nieprzewidziany zmienić poziomy niektórych pierwiastków w wodzie. To kolejny przykład na to, aby nie zmieniać nic w ostatniej chwili.
Po trzecie, karmienie. No tu nie będzie łatwo. Jeśli nie mamy absolutnie nikogo, kto mógłby nam dokarmiać ryby, co kilka dni, to rzeczywiście musimy rozejrzeć się za dobrym karmnikiem automatycznym. Należy jednak podłączyć go i przyzwyczaić ryby do takiej formy karmienia odpowiednio wcześnie. Poza tym, chyba lepiej stosować tonące granulki niż pływające po powierzchni płatki.
Po czwarte, odpieniacz. Nawet duży kubek może być niewystarczający, jeśli nie będziemy go opróżniać przez tydzień czy dwa. Sugerowałbym tutaj raczej przykręcenie odpieniacza w ten sposób, żeby obniżyć pianę. To na pewno zwolni produkcję urobku.
Po piąte, hydraulika i obieg. Jeszcze raz powtórzę ważną według mnie rzecz. Jeśli akwarium działa nieruszane przez ostatni rok, to prawdopodobnie będzie działało przez następny. To samo się tyczy hydrauliki, śrubunków i całego obiegu. Jeśli zaczniemy coś ulepszać na chwilę przed wyjazdem, możemy spowodować poważne problemy, o których dowiemy się dopiero po powrocie, lub z SMSa od sąsiada z dołu. Przykład z mojego akwarium… Parę lat temu, na kilka minut przed snem zauważyłem, że do wężyka zaciągającego wodę do reaktora dostał się mały kamyczek. Pewnie był tam przez ostatni miesiąc i nie przeszkadzał. Ja jednak zdecydowałem się go przetykać. Wiecie jak to jest. Człowiek drapie się tam, gdzie go nie swędzi. Parę minut przed północą, w pidżamie odpiąłem wężyk od reaktora i zająłem się usuwaniem kamyczka. Zajęło mi to kilkanaście sekund, po czym zadowolony z dobrze wykonanego zadania zgasiłem światło i poszedłem do sypialni. Rano obudził mnie wrzask żony. Niemalże natychmiast przypomniałem sobie, że owszem kamyczek usunąłem, ale wężyka z powrotem nie podpiąłem. Z akwarium wykapało przez noc 30 litrów wody, a w salonie piętro niżej mogłem śpiewać deszczową piosenkę… Gdybym zrobił to rano, na pewno zauważyłbym, że na podłogę kapie woda.
Podsumowanie
Powiedzenie „Co nagle, to po diable„ doskonale pasuje do naszego hobby. Odradzam wszystkim wprowadzanie jakichkolwiek ulepszeń na kilka dni przed wyjazdem. Z reguły takie rzeczy lubią się psuć najprędzej. O wakacjach i wyjazdach wiemy na tyle wcześnie, że mamy czas na uregulowanie akwarium i zorganizowanie osoby, która przypilnuje nam zbiornika przynajmniej, co 2-3 dni. Jednak nawet, jeśli jest to sąsiad mieszkający drzwi obok, ułatwmy mu opiekę nad akwarium przygotowując zapas płynów Ballinga czy wody RODi. Pamiętajmy też o tym, że jest to najczęściej kompletny laik, dlatego uprośćmy wszystkie procedury. Gwarantuje, że pogubi się w buteleczkach czy innych suplementach, jeśli nie oddzielimy tych niezbędnych od reszty. Warto też pomyśleć o jakiejś liście typu „check list” wtedy raczej nie zapomni opróżnić kubka odpieniacza.
Z drugiej strony, pozostawienie akwarium bez opieki na kilka dni potrafi uczynić cuda. Wbrew pozorom, zbiornik może odpocząć od ciągłych poprawek i ulepszeń, wkładania rąk i lania wszystkiego, co popadnie. Jeśli jest tak, że po naszej nieobecności akwarium wygląda lepiej niż przed wyjazdem. Może to znak, że jesteśmy nadgorliwi?
Wyobrażam sobie, że być może niektórzy z czytelników spodziewali się konkretnych rozwiązań. Niestety takich nie ma, a zostawienie akwarium na czas urlopu bez dozoru niestety zawsze będzie wiązać się z ryzykiem. Ot, taki urok naszego hobby. Mamy jednak nadzieję, że rady zawarte w powyższym tekście, pomogą Wam uchronić się od zepsutych wakacji.
Życzymy wszystkim udanych urlopów bez przykrych niespodzianek
[fb_button]