Przy okazji pisania artykułu o zawartości fosforanów w popularnych pokarmach, zaczęliśmy głębiej analizować tematykę substancji odżywczych, które trafiają do akwarium oraz ich wpływ na kondycje zbiornika. Niniejszy tekst jest zbiorem przemyśleń w tym temacie. Nie jest to bynajmniej wykład, a jedynie próba zanalizowania problemu, zawierająca być może pewne niedokładności. Jednak uwzględniając ogólnodostępną wiedzę naukową, myślę że sporo wniosków i przemyśleń nie odbiega znacząco od sedna problemu. Niemniej jednak mamy nadzieję, że poniższy tekst usystematyzuje trochę wiedzę akwarystyczną i spowoduje wywiązanie się ciekawej dyskusji na forum. Tych, którzy oczekują konkretnych receptur i rozwiązań niestety zawiedziemy, ponieważ spora część tekstu będzie w sferze gdybania, w każdym razie mamy nadzieję, że interesującego.
Dojrzewanie i jego uwarunkowanie
Prawie każdy początkujący akwarysta, który stawia swoje pierwsze akwarium morskie, bardzo szybko przekonuje się, że problemy przytrafiają się już na samym początku. Już po pierwszych paru tygodniach okazuje się, że skałę zaczynają porastać brzydkie glony lub co gorsza skała i piasek pokrywają się purpurowym kożuchem. Następuje szybkie wertowanie forum i… diagnoza jest jasna: dojrzewanie.
Dojrzewanie… Czy ktoś z Was kiedykolwiek zastanowił się co to znaczy? Co powoduje, że akwarium morskie dojrzewa? Przecież chyba w żadnym innym hodowlanym hobby nie ma czegoś takiego jak dojrzewanie. Czy terrarium dojrzewa? A może klatka z papugami, albo doniczka z petunią? To czemu akurat akwarium morskie musi przechodzić dojrzewanie? No właśnie… czy musi? Może jest jakiś sposób, żeby nowo postawione akwarium nie dojrzewało?
Chyba najbardziej typowym symbolem dojrzewania akwarium jest intensywny rozwój najprostszych organizmów: okrzemki, pierwotniaki, cyjanobakterie, glony włosowate etc. Wszyscy wiemy jak to wygląda. Ale czemu tak jest? Przecież jeśli przygotujemy czystą solankę, możemy ją trzymać miesiącami i inwazji okrzemek czy dinoflagellata nie będzie. Pojawi się prawdopodobnie zielony nalot na szybie i to wszystko. A czemu, jeśli dosypiemy piasku i włożymy żywą skalę prawie na pewno doświadczymy ekspansji glonów czy cyjano? Skąd się biorą i czemu ich rozwój jest tak energiczny na początku przygody z akwarium?
Odpowiedź na pierwsze pytanie jest bardzo prosta. Sami wprowadzamy je do akwarium, czy to ze skałą, czy to z piaskiem, czy to ze sprzętem akwarystycznym. Wystarczy kropla wody z innego akwarium przeniesiona na wirniku pompy. A później jest jeszcze łatwiej, wprowadzamy ryby, korale, a wraz z nimi zarodniki Bryopsis czy okrzemki. Tu jednak nie ma co panikować. To jest całkiem normalny proces, bo akwarium to nie układ sterylny. Gwarantuję, że w każdym funkcjonującym akwarium są zarodniki Bryopsis, cyjanobakterie czy okrzemki. Teraz wystarczy spełnić drugi warunek – dać im odpowiedni pokarm.
Zostawmy na chwile samo dojrzewanie i wróćmy do organiki. Ostatnio stało się bardzo popularne w akwarystyce morskiej. Stało się to głównie za sprawą metod organicznych takich jak dozowanie wódki czy VSV. Jednak czy tak naprawdę wiemy czym jest ta organika w akwarium i jakie jest jej znaczenie? Najogólniej rzecz biorąc, organika to potoczne określenie materii organicznej trafiającej do akwarium pod dwoma postaciami:
- Po pierwsze jest to całe życie, które wprowadzamy do akwarium – ryby, korale, krewetki – to oczywiście jasna sprawa. Istotne są również te organizmy, które wprowadzamy do akwarium przypadkowo, czyli wieloszczety, kiełże, mysis, bakterie, glony czy pierwotniaki. Jest to ożywiona materia organiczna. Wprowadzone do akwarium organizmy, bardzo szybko wytworzą między sobą relacje pokarmowe. Nie będą one tak złożone jak w naturze, głównie dlatego, że obsada do akwarium jest dobierana raczej na podstawie „widzimisię” akwarysty. Niemniej jednak, organizmy te uczestniczą o obiegu materii w akwarium. Warto zwrócić uwagę na fakt, że póki żyją, nie są częścią tej materii np. krewetki czy ryby, stojąc na szczycie swoich łańcuchów pokarmowych póki żyją, same nie stanowią pokarmu. W przypadku śmierci natychmiast pojawia się spora ilość organizmów (wieloszczety, kraby, ślimaki) które chętnie pożywią się na ich tkankach. Mamy więc organikę „z opóźnionym dostępem”.
- Drugi typ organiki, który trafia do akwarium to wszelkiego rodzaju pokarmy, które wprowadzamy do akwarium. Ze względu na to, że akwarium jako system biologiczny nie jest samowystarczalne jeśli chodzi o substancje odżywcze, musimy dokarmiać życie, które je zamieszkuje. Do tej grupy zaliczamy wszelkiego rodzaju mrożonki, płatki, pokarm suszony, pokarmy w płynie, aminokwasy oraz pożywki dla bakterii np. VSV. W przeciwieństwie do pierwszej grupy, pokarmy są niemal natychmiastowym źródłem materii organicznej w akwarium.
Ekosystem rafy akwariowej
Piramida troficzna ekosystemu morskiego. Żródło http://www.spc.int/climate-change/fisheries/assessment/e-book-summary/files/assets/seo/page583.html
Prawdopodobnie pamiętacie z lekcji biologii piramidy pokarmowe z przepływem energii. Idąc w dół piramidy mamy coraz więcej, coraz drobniejszego pokarmu. Zwróćcie uwagę że najdrobniejszy pokarm nie jest w stanie wyżywić górnych poziomów piramidy – mówi o tym prawo Lindemana – tylko 10-15 % masy niższego poziomu piramidy pokarmowej przechodzi w masę tkanki wyższego poziomu. Wrzucając do akwarium kostkę mrożonek dostarczamy pokarmu różnym elementom sieci pokarmowych. Największe kawałki zapewne złapią ryby, drobniejszymi pożywią mikroorganizmy, a mgiełką organiczną organizmy filtrujące. Jasne jest też, że jeśli dozujemy wódkę to organizmami, które z niej skorzystają będą jednokomórkowce, a nie ryby. Zgodnie z zasadą, że im prostszy pokarm tym prostsze organizmy z niego skorzystają. (Źródło: http://www.spc.int/climate-change/fisheries/assessment/e-book-summary/files/assets/seo/page583.html)
Tu też rysuje się istotna różnica między naturalnym ekosystemem rafy, a naszym ekosystemem akwariowym. W naturze cały pokarm dla wyższych poziomów troficznych pochodzi z niższych poziomów, które zamieszkują dany biotop. W akwarium pojawia się zewnętrzne źródło pokarmu – czyli karmiący akwarysta.
Co się dzieje jeśli wrzuci dużo pokarmu do akwarium? Ryby zjedzą lwią część jedzenia, sporo korale, a resztki pójdą w odpieniacz i w skałę. Odpadkami zajmą się kraby, wieloszczety czy ślimaki. Po nocy nic nie zostanie. System przełknął nadwyżkę organiki. Ot pojawią się większe kupy, odpieniacz wywali więcej niż zwykle, parametry leciutko drgną i tyle.
Teraz wyobraźmy sobie sytuację, że jednak nie mamy aż takiej konsumpcji w akwarium. Zostało sporo resztek pokarmu. I nawet najbardziej żarłoczne ryby obojętnie pływają wobec pływających resztek organicznych. Jak już nic nie może jeść to zawsze są mikroorganizmy, gnicie i mineralizacja. Jak szybki jest to proces przekonał się każdy kto zostawił na dobę resztki mrożonek w szklance. Woda będzie cuchnąca i mętna. Dokładnie to samo się dzieje w akwarium z nadmiarem pokarmu. Jedyne różnice to ilość wody, cyrkulacja i odpieniacz…
Analogicznie do przykładu z piramidą pokarmową, możemy przyjąć, że nadmiarem najdrobniejszego pokarmu zajmą się najmniejsze organizmy częściowo zjadając, a częściowo mineralizując. Mając nadmiar pokarmu mikroorganizmy zaczynają się namnażać w bardzo szybkim tempie i zaczynają ekspansję na substracie. Maja idealną sytuacje: mokro, ciepło i pełno jedzenia. Pojedyncze komórki cyjano czy dino, mieszkające dotychczas w zakamarkach skał zaczynają pokrywać coraz większe obszary skał. Do tego gęsty kożuch plagi przykrywając porośniętą skałę powoduje pomór życia, które nie ma dostępu do światła, świeżej wody i pokarmu paradoksalnie samemu stając się pokarmem dla rozrastającej się plagi dino i cyjano./
To samo dzieje się z glonami. Lokalny dostatek NO3 i PO4 dzięki pracy bakterii powoduje, że zarodniki, czy pojedyncze komórki glonów zaczynają rosnąć. Jeśli nadmiar pokarmu jest dostarczany przez dłuższy czas to świeżo wyrastające glony nie są obiektem zainteresowania ryb co umożliwia ich dalszy wzrost.
W tym momencie zwykle zauważamy, że coś jest nie tak. Niestety inercja zbiornika jest na tyle duża, że nawet gwałtowne ograniczenie karmienia, nie zmienia sytuacji. Ekspansja glonów powoduje, że substancje odżywcze (NO3, PO4 mikroelementy) są szybko wyciągane z kolumny wody. Co więcej, sporych już rozmiarów glony działają jak gąbka filtracyjna zatrzymując drobinki organiczne wśród swojej plechy („łodyżek”). Uwięziona materia organiczna ulega rozkładowi powodując bezpośrednie odżywianie glonów i ich dalszy wzrost. W tym momencie często wielu akwarystów przypomina sobie o testach. Jednak testy wykazują niemalże idealną wodę. Nic dziwnego, przecież wszystkie nutrienty zostają szybko konsumowane przez ekspansywne glony, cyjanobakterie, okrzemki czy dinoflagellata.
W tym momencie zaczyna się wertowanie for internetowych i trafiamy na rady typu lej wódkę czy VSV to zagłodzisz glony czy dino. Według mnie to jak dolewanie oliwy do ognia. Rozbujany metabolizm mikroorganizmów tylko czeka na świeżą dawkę pokarmu, która prawdopodobnie spowoduje dalszą ekspansje. Cóż, mleko się rozlało i w tym momencie pośpiech nie jest wskazany
No, ale mieliśmy mówić o dojrzewaniu…
Dojrzewanie i jego uwarunkowanie – drugie podejście
Wróćmy do naszego nowo postawionego zbiornika. Ot woda, piasek, skała i… plagi. Skąd one, jeśli nie dajemy żadnej organiki? Prawda jest taka, że nie musimy, bo ona tam już jest. Moim zdaniem przeceniamy definicję żywej skały. Owszem, na Fidżi była pięknie porośnięta, ale to było parę tygodni temu. Podczas transportu skała nie leci przecież w wodzie, bo to dodatkowy ciężar do i tak ciężkiego już kontenera. To samo na dostawach lokalnych. Wydaje się, że wystarczy 1-2 godziny poza wodą, aby żywa skała stała się w połowie martwa. Nawet krótkie wyjęcie z wody powoduje że do części kanalików dostaje się powietrze, które je zatyka, uniemożliwiając ponowne ich zalanie. A cześć organizmów po prostu się dusi bez obecności wody, powodując, że w kanalikach zalega sporo martwej materii organicznej. Na szczęście bakterie przeżywają. To one w pierwszej kolejności zajmą się przetwarzaniem martwej materii organicznej i jej mineralizację. Zapewne słyszeliście o cyklu azotowym. Pojawia się NH3/NH4+ i NO2 – trujące, ale są bakterie którym to nie przeszkadza. Następnie powstaje NO3, najpierw mało, potem coraz więcej kolor płynu we fiolce zaczyna przypominać zupę buraczkową. A NO3 rośnie, PO4 pewnie też, bo przecież sporo organiki już się rozłożyło. W kilkutygodniowym akwarium bioróżnorodność jest uboga, a jedyne organizmy, które dadzą sobie radę z nutrientami to właśnie niechciane przez nas plagi. Przypomina Wam to coś?
Żeby nie było… dobra żywa skała to naprawdę dobre rozwiązanie, o ile jest dobrze transportowana. Jeśli będzie wzięta z pracującego akwarium i transportowana w wodzie, a nie w mokrych szmatach, może bardzo ograniczyć dojrzewanie. Największą jej zaletą jest zawartość życia i niemalże natychmiastowej zdolności do filtracji. Tak więc, jeśli rozważacie kupno żywej skały z drugiego końca Polski to… rozważcie to jeszcze raz, bo najlepszą żywą skałę uśmierci każdy, źle przygotowany transport.
Ostatnio pojawiła się moda na suchą skałę lub sztuczną skałę. Nie będę się rozpisywał nad zaletami i wadami jednej i drugiej, ale o ile zostały dobrze przygotowane i nie „dymią” chemią i organiką to jest to dobry sposób na ograniczenie kłopotów przy dojrzewaniu, bo samo dojrzewanie musi być…
No właśnie, więc co to jest to dojrzewanie? Przedstawiliśmy Wam nasze zapatrywanie na powód plag w akwarium – nadmiar organiki, której nie można w szybkim tempie się pozbyć przez co szybko staje się nawozem dla „plag”. Im bogatsze i bujniejsze będzie życie na niskich poziomach piramidy troficznej tym szybciej organika zostanie odfiltrowana z kolumny wody i tym mniejsze będzie nawożenie. Wychodząc z takiego podejścia, dojrzewanie to proces w którym młode akwarium buduje swoja filtrację biologiczną na wszystkich szczeblach piramidy. W stadium burzliwego dojrzewania podaż organiki przewyższa popyt na nią. W akwarium dojrzałym i stabilnym mamy sytuacje inną. Popyt i podaż równoważą się nawzajem. Mimo tej równowagi (popyt=podaż) system jest w stanie chwilowo wchłonąć więcej organiki bez zachwiania równowagi. Oczywiście sytuacja ta nie może być zbyt częsta.
Im bardziej stabilny ekosystem (pole niebieskie), tym szerszy zakres akceptowalnych zmian parametru. Zmiana parametru w młodym systemie jest akceptowana tylko w niewielkim stopniu (linia zielona) a każde przekroczenie powoduje stres (linia czerwona). Ten sam zakres zmian parametru w stabilnym akwarium nie wykracza poza jago zdolności adaptacyjne
To zresztą pokazuje podkreśla nam znaczenie stabilności systemu. W akwarium nie ma jednych, idealnych parametrów. Są one w zakresie „od – do”. Im bardziej dojrzałe akwarium tym zakres zmian „od-do” jest większy. Dzieje się tak, ponieważ silny system łatwiej poradzi sobie z wahaniami bez widocznych objawów stresu. Na rysunku widać, że te same ilości pokarmu w młodym zbiorniku mogą powodować komplikacje podczas, gdy dojrzały zniesie je bez problemu.
Popyt, podaż i zależności między nimi
Ale co tak naprawdę dzieje się w akwarium? W zasadzie to samo co w naturze, tylko w trochę innej skali. Nie jest to nic więcej jak dążenie do ustabilizowania parametrów, równowagi pomiędzy życiem i śmiercią, pomiędzy podażą, a popytem. Natura osiągnęła to już bardzo dawno temu, to co w naszym języku akwarystycznym nazywa się DOJRZAŁOŚĆ. Pomijając zawiłości natury i tego co w otwartym ekosystemie może się stać, należy zadać sobie pytanie, co było pierwsze, jajko czy kura? Czy popyt napędza podaż, czy podaż rozkręca popyt? Jednoznacznej odpowiedzi nie ma, ale jak zastanowimy się nad tym, co przeszły nasze akwaria po zalaniu solanką, dochodzimy do wniosku, że to podaż była pierwsza. To ona rozkręciła popyt, dzięki niej rozwinęło się życie. Ale na tym nie koniec. Dlaczego? Przeanalizujmy wykres:
Wykres, przedstawiający zależności między podażą (organika) a popytem (życie)
Na początku duuuużo organiki i mało życia. Życie, jak to życie – cel? Rozmnażanie, ekspansja. Efekt – wyczerpanie pożywienia i stopniowa śmierć. Ale obieg materii istnieje, więc to co obumarło wraca do obiegu stanowiąc pożywienie dla następnych pokoleń. Przesunięcie obu wykresów (życia i organiki) względem siebie, to inercja, czas na odpowiedź układu, czas na rozkład szczątków i rozmnażanie. Hmmm, „Perpetuum mobile”, ale przy założeniu, że nic z układu nie ucieka. A jednak ucieka, choćby ciepło, czy CO2 lub azot. Ucieka również materia, czy to przez odpieniacz, czy to przez podmiany wody. Nie ma w naturze niczego, co nie podlega zmianom. Utrata organiki w jakiejkolwiek formie będzie powodowała zmniejszenie wychylenia kolejnych górek i dołków wykresu. Jak to się ma do ekosystemu? Niech przykładem będzie znowu wykres:
Wykres przedstawia dążenie młodego akwarium do stabilizacji. Każde rozchwianie systemu przechodzi przez stadium wahadła ze stopniowo zmniejszającymi się zmianami
Dwie krzywe, oscylujące wokół 2 (Życie Wygaszanie i Organika Wygaszanie) stanowią przykład, co dzieje się w naszych akwariach podczas dojrzewania. Startujemy z poziomu minimalnego życia i maksymalnej zawartości organiki. Organika napędza życie, życie zużywa organikę i z powodu jej braku umiera. Ograniczenie życia daje znowu powód do wzrostu poziomu organiki, ale przez straty opisane wcześniej, organika nie osiągnie nigdy poziomu wyjściowego, co spowoduje ograniczenie następnego pokolenia konsumentów, których spuścizna będzie mniejsza niż ich przodków. I cykl się zamyka. Cykl się zamyka na etapie jedna śmierć, jedno nowe życie. Prawda? A skąd, bzdura, tak też się nie da, gdyby tak było nie rozmyślalibyśmy o starzeniu się zbiorników (Old Tank Syndrom), ale to temat na inną dyskusję.
Wracając do dojrzewania. Co to więc jest „dojrzały zbiornik”? Wydaje się, że dojrzały zbiornik to taki stan, w którym doszło do takich zależności pomiędzy organizmami w nim żyjącymi, że każda dostawa nowej organiki powoduje niewielkie zmiany w ekosystemie.
Na powyższym wykresie umieściliśmy dodatkowo dwie krzywe (Nowa Organika i Odpowiedź na organikę, czyli nowe życie). Obie krzywe zostały wykonane na podstawie poprzednich, wygaszających się krzywych, z tym że do każdego punktu została dodana ta sama wartość (4), pomnożona przez tą samą „siłę zależności wygaszających” zmiany, co w przypadku dwóch pierwszych krzywych. Jest to spojrzenie czysto matematyczne, ale wyraźnie widać, że to co w niedojrzałym akwarium wywoła olbrzymie zmiany, w dojrzałym będzie ledwo zauważalne. Czyli coś w tym dojrzewaniu jest.
Jeszcze jedna rzecz, która wynika ze wszystkich wykresów. Podaż jest zawsze krok do przodu przed popytem. Rośnie podaż, rośnie popyt. Ograniczenie podaży = śmierć części populacji, co prowadzi do oddania części organiki do obiegu. To jest właśnie odpowiedź na to, dlaczego dozowania organicznego węgla nie należy odstawiać z dnia na dzień. Było fajnie, NO3 i PO4 na granicy wykrywalności, a tu nagle brak jedzenia, nagła śmierć i nutrienty „pod niebo”. A czy w dojrzałym akwarium popyt jest większy od podaży? Moim zdaniem nie. Popyt pokrywa podaż, ale potencjalna możliwość przyjęcia większej ilości organiki bez zmiany parametrów jest duża.
Załamanie stabilności systemu
Do tej pory staraliśmy się zanalizować procesy dojrzewania. Celowo pominęliśmy sam cykl azotowy, ponieważ chcieliśmy się skupić bardziej na praktycznym podejściu od strony akwarysty.
Co teraz? Akwarium dojrzało. Jednak nad każdym akwarystą wisi groźba załamania systemu. Jak to możliwe skoro akwarium już dojrzało? Są dwa ogólne powody katastrofy w akwarium. Albo zaburzymy podaż, albo zaburzymy popyt na substancje odżywcze. Jak widać z powyższych wykresów podaż i popyt są ze sobą nierozerwalnie związane. Przyczyny załamania mogą być różne. Czasami wystarczy spadek temperatury, przerwa w zasilaniu, ospa, nadmiar dodanej chemii lub zmiana oświetlenia. Prześledźmy więc taki proces na teoretycznym przykładzie przedawkowania ozonu.
Ozon, jako silnie reaktywny gaz natychmiast zabija całe życie w sumpie. To co żyły na skale, siporaksie, czy na ściankach sumpa, a więc, mysis, kiełże, gąbki i mikroorganizmy – zdycha. Do akwarium na szczęście ozon się nie dostał, ale „mleko się wylało”, jednak sump jest pełen martwej organiki, której nie ma co zjeść. Jako, że cykl rozwojowy bakterii i pierwotniaków jest najprostszy, to one zajmą się organiką w pierwszej kolejności. Dobrze jak będą to procesy tlenowe, bo do wody nie dostaną się toksyczne produkty gnicia takie jak amoniak czy siarkowodór. Nie mniej jednak efektem rozkładu martwej materii organicznej w sumpie będzie wyraźny wzrost azotanów i fosforanów w wodzie. Proces ten może trwać koło tygodnia, zanim zorientujemy się, że coś jest nie tak. W tym czasie akwarium na górze żyje swoim życiem jakby nigdy nic. Nadmiar pokarmu, który przed katastrofą trafiał do sumpa, był na bieżąco konsumowany przez zamieszkujące go organizmy. Teraz jednak kumuluje się zwiększając ładunek nutrientów w systemie. Na górze w akwarium, nadmiar nutrientów przekroczył zdolność samooczyszczania zbiornika. Następuje gwałtowna ekspansja glonów. Dalej już znacie…
W zaistniałej sytuacji znów rozbujaliśmy amplitudę układu podaż – popyt. Potrzeba czasu, żeby naturalne procesy wyciszyły jej drgania zgodnie z wykresem powyżej. Cóż nam zostało robić? Na pewno nic, co pogłębi lub wydłuży wahania. W tym momencie lanie jakichkolwiek chemicznych ulepszaczy nie ma sensu, ponieważ system jest tak rozchwiany, że nie dadzą one, żadnego długotrwałego efektu. Rozsądne wydaje się wprowadzić ścisłą dietę. Korale i tak mają już swoje nutrienty, a ryby na diecie będą wydalały mniej metabolitów do i tak już obciążonego systemu. Zostaje nam jeszcze poprawić cyrkulację i czekać. Paradoksalnie, glony które wyrosną są naszymi sprzymierzeńcami i na tym etapie nie ma co ich ruszać, ponieważ w dużym stopniu zmniejszają nam zawartość nutrientów w wodzie. Dopiero, gdy NO3 i PO4 w kolumnie wody będą niewykrywalne, można zająć się glonami.
Tak jak pisaliśmy wyżej, rosną mimo zerowych parametrów, ponieważ ich plecha działa jak wata filtracyjna zatrzymując zawieszoną w wodzie materie organiczną. Z tej organiki korzystają pierwotniaki , które licznie zamieszkują w gęstwinie glonów. To dzięki nim glony dostają swoje nutrienty, mimo że testy wody nie wykazują NO3 i PO4.
To co robić z glonami? Według mnie tam gdzie można trzeba rwać. Usuwamy w ten sposób niechcianą biomasę. A jak nie można rwać? Wtedy pozostaje metoda szczotkowania. Praktyczna wydaje się twarda szczoteczka do zębów, którą po prostu szorujemy kępki glonów. I nie chodzi tu o mechaniczne usunięcie glonów. Chodzi po pierwsze o usunięcie organiki uwięzionej pomiędzy „łodyżkami” glonów, a po drugie chodzi o zmiękczenie plechy, przez co jest ona bardziej atrakcyjna dla roślinożerców i łatwiej odrywa się od skały. Zauważyłem kiedyś u siebie w akwarium, że pokolce nie chciały jeść glonów ze skały, natomiast chętnie je jadły z mojej ręki. Myślę, że haczyk tkwi właśnie w trudności w oderwaniu glonów od skały.
Pokarm i naturalne źródła organiki w akwarium
Mimo że kwestie żywienia wymagają osobnego podejścia, warto poruszyć jedną sprawę, która idealnie się wpasowała w tematykę dojrzewania i organiki. Czy istnieje idealny pokarm do akwarium? Nie wątpię, że nad nowoczesnymi odżywkami dla ryb i korali pracują sztaby ludzi, co trochę poprawiając recepturę. Nasuwa się jednak pytanie, czy istnieje taki, który odżywia wszystkie elementy piramidy pokarmowej. Jeśli nawet jest, to przecież każdy system jest inny. W jednym jest więcej glonów, w innym więcej skały, w jeszcze innym nie ma piasku. Te wszystkie różnice kolosalnie zmieniają układ sił w łańcuchach pokarmowych, które i tak w akwariach są poważnie upośledzone. Niskie poziomy piramidy troficznej maja w miarę naturalne łańcuchy pokarmowe, ale tylko dlatego, że w nie nie ingerujemy i natura sama się o nie troszczy. Jednak im wyżej piramidy tym trudniej o dobre relacje pokarmowe. Przecież większość wyższego życia do akwarium kupujemy według widzimisię. W zasadzie każda ryba w akwarium nie ma zagrożenia przed drapieżnikami. To samo się tyczy mięczaków czy większych skorupiaków. Owszem, zdarzają się sytuacje, w których krab może nam zabić rybę, ale to raczej rzadkość. Akwarysta, który wydaje kilka tysięcy złotych na obsadę akwarium, z reguły tak dopasowuje obsadę, żeby zwierzęta nie stanowiły wzajemnie dla siebie zagrożenia. Mając liczne braki na górze łańcuchów pokarmowych trudno jest dobrać jeden pokarm tak, aby był w 100% wykorzystywany bez ryzyka kumulacji. Uwzględniając dodatkowo problem ładunku fosforanów o którym pisaliśmy w http://reefhub.pl/fosforany-ich-zawartosc-w-popularnych-pokarmach-stosowanych-w-akwarystyce-morskiej/ dochodzimy do wniosków, że jedyny pokarm, który nie niesie za sobą wszystkich opisanych wyżej problemów to pokarm żywy, który:
- póki żyje nie nie jest nośnikiem nutrientów
- może uzupełnić poszczególne poziomy piramidy troficznej
- rozszerza istniejącą pulę genową
- jako żywy ma więcej wartości odżywczych
- wprowadza dodatkową bioróżnorodność
- nie wprowadza dodatkowych zanieczyszczeń
- sam może uzupełnić filtrację biologiczną
No tak, wszystko pięknie, ale większość akwarystów nie hoduje własnego planktonu, a codzienne kupno żywego pokarmu znacznie podnosi codzienny koszt prowadzenia zbiornika. Jest jednak metoda w dużym stopniu niwelująca te problemy. Tą metodą jest DSB + refugium. Zalety takiego rozwiązania są wymierne:
- ostoja dla małych zwierząt, którym trudno przetrwać w głównym akwarium
- bogactwo życia
- filtracja biologiczna
- filtracja chemiczna
- duża zdolność kumulacji organiki bez wpływu na parametry
- obfite źródło „zdrowego” pokarmu dla ryb i korali
- efektywna redukcja azotanów i fosforanów.
Metoda DSB + refugium jest często niedoceniana co dziwi, ze względu na jej wydajność. Oto zbiornik Grzegorza Dyzmy prowadzony bez odpieniacza, za to z dużym DSB i refugium.
Podsumowanie
W powyższym tekście staraliśmy się wytłumaczyć problem dojrzewania i załamania parametrów oraz jakie znaczenie ma w tym karmienie. Są to przemyślenia oparte na własnych doświadczeniach i ogólnodostępnej wiedzy. Prawdopodobnie popełnilem jakieś niejasności (np. pomijając odpieniacz czy metabolity) ale wydaje się, że nie odbiegam znacząco od prawdy.
Martwi ogólny trend ignorowania dojrzewania. Ostatnio ktoś napisał o rybach w tygodniowym akwarium i o problemach z glonami. Co się dziwić? Jednak widać coraz mniej cierpliwości wśród nowych akwarystów. A dojrzewanie to bardzo ważny okres akwarium, który można przyrównać do nabywania odporności u dziecka. Im bardziej o to zadbamy, tym później będzie zdrowsze. Podobnie jest z akwarium. Wiele dziur w naszym ekosystemie możemy załatać coraz to lepszym sprzętem, ale biologia i chemia będą tam zawsze. Dlatego przed każdym karmieniem, dozowaniem czy to wódki czy VSV, zastanówmy się, czy aby na pewno nasz zbiornik przełknie taką dawkę bez problemów. Zwróćmy też uwagę na to, czy w naszych akwariowych piramidach pokarmowych mamy bogate w życie poszczególne poziomy. Może nie warto kupować Chelmona, bo powyjada nam wszystkie małe skorupiaki? W morzu, natura sama zadba o wszystko idealnie. W akwarystyce niestety, często widać jedynie nieudolne próby naśladowania natury, a wtedy organika w akwarium będzie powodem problemów.
Obrazek tytułowy – http://www.thereeftank.com/
[fb_button]